Siedzę już tu z Hange od tygodnia nie wiedząc co ze sobą zrobić, jeszcze trochę i oszaleje. Jeszcze nigdy czekanie nie dłużyło się aż tak ! Podczas kiedy moja „współlokatorka" poszła gdzieś w pizde daleko ja oczywiście musiałam coś odwalić, a mianowicie co? Grzecznie udałam się do stołówki by coś zjeść. Gdy dotarłam do stołówki zaczęłam przygotowywać jedzenie, zrobiłam sobie kanapki, zaparzyłam herbatki wszystko ładnie pięknie. Po chwili usłyszałam jak ktoś wchodzi do kuchni, ale ja byłam zbyt pochłonięta robieniem sobie papu aby zwrócić na cokolwiek uwagę. Wzięłam posiłek w ręce z zamiarem przeniesienia go na stół, bo przecież na blacie jeść nie będę. I właśnie w tym momencie poczułam jak na kogoś wpadam, biała koszula wraz z żabotem na którą wpadłam wyglądała jak obraz Picassa.
- Co ty kurwa zrobiłaś ?! Teraz tego nie dopiorę !!
- Nie trzeba było za mną stać ! Jest tyle miejsca w kuchni, ale nie ! Książę musi stać akurat tutaj !
- Nie pyskuj szczeniaro , bo dzieci i ryby głosu nie mają.
I wtedy zrobiłam coś co Hange uważa za niedopuszczalne. Wzięłam zamach i uderzyłam Levia z liścia. Kobieta twierdzi, że miałam dużo farta ponieważ mi nie oddał. Od tego czasu nie mogę wychodzić z pokoju, oczywiście też nie mogę niczego dotykać ponieważ 3/4 rzeczy w tym pokoju to substancje łatwopalne. Leżę z nogami na ścianie zastanawiając się nad egzystencją życia gdy nagle do pokoju jak poparzona wpadła właścicielka pomieszczenia.
-[T.I] !
- Czemu się tak drzesz ?
- Erwin wrócił !
Te słowa ustawiły mnie od razu do pionu, wreszcie się dowiem co tu się odpierdala.
-Zaprowadź mnie do niego
Udałam się za szatynką do niejakiego Erwina Smitha, szłyśmy korytarzami około 5 minut po czym znalazłyśmy się przed dość sporymi drzwiami.
-Powodzenia- powiedziała i poszła w głąb korytarza. Zapukałam dwa razy po czym weszłam do gabinetu tego ich dowódcy
-Dzień dobry - powiedziałam najgrzeczniej jak potrafiłam, co u mnie może sprawiać małe problemy
- Witaj [T.I] zapewne zastanawiasz się co tutaj robisz
-Trafił pan w samo sedno, dlaczego zostałam z tamtąd zabrana ? Po co mnie ratowano ? Co ja tu robię ?
- Zostałaś przetransportowana z podziemi ponieważ dużo o tobie się nasłyszałem [T.I]. Powiem krótko, dowiedziałem się o parze morderców z podziemia którzy mieli zginąć z rąk żandarmerii, ponieważ stanowili zagrożenie. Stwierdziłem iż wezmę waszą pare tutaj. Przydalibyście się w zwiadowcach, nie często spotyka się taki talent bitewny. Niestety z waszej dwójki zostałaś tylko ty ...
- Do czego Pan zmierza ?
- Chce cię w korpusie zwiadowczym, nadajesz się.
-Hahahahahahaha , ja mam dołączyć do korpusu samobójców ? Nie wiedziałam że z Pana taki kabareciarz
- W takim razie jestem zmuszony oddać się w ręce żandarmerii
- Smierć nie jest mi niczym obcym
- Uwierz [T.I], tam czeka cię coś gorszego niż śmierć. Natomiast tutaj masz szanse na osiągniecie czegoś wielkiego, jeśli chcesz to stój w miejscu jak pisklę w gnieździe. Ale pamiętaj, ptak który nie rozłoży skrzydeł nigdy nie wzniesie się w powietrze ponad chmury
- Hmmmm, ciekawy jest człowiek z Pana. No dobra, mogę spróbować
- Świetnie , pozostaje przydzielić cię tylko do oddziału. Ale nie martw się, już wiem gdzie się znajdziesz. Chodź za mną poznać swego kapitana. - udałam się za blond włosym facetem , swoją drogą gdy będzie spał muszę wydepilować mu brwi. Znowu przemierzaliśmy długie korytarze z wielką ilością drzwi , to jest jakiś drzwiowy psychiatryk. Gdy już dotarliśmy na miejsce Generał otworzył drzwi a moim oczom ukazał się ON ! Myślałam , że zejdę na zawał
- [T.I] poznaj Levia, od dziś jest twoim kapitanem. Dowodzi on oddziałem specjalnym. Mam nadzieje że twoja praca z nim będzie owocna. -
Zajebiście ....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za długą nieobecność ale jest ! Nowy rozdział, mam nadzieje że się spodobał. Zachęcam do zostawiania gwiazdek i komentarzy bo to mnie motywuje do dalszego pisania. Więc do następnego i cześć !
CZYTASZ
W objęciach absurdu - Levi x Reader
RomanceW opowiadaniu znajdują się przekleństwa , miłego czytania