JA PIER DO LE, po prostu nie wierze w moją wrodzoną inteligencje. Od 3 dni unikam kapitana tylko dlatego, że przez mały incydent ze szmatką odstawiałam szopkę jak w jakimś teatrze. Wszystkie treningi, codzienne sprzątania robię jak najdalej od Levia, pytanie tylko po co? Otóż nie mam bladego pojęcia, może to wstyd po ostatnim? może to nienawiść do kapitana? a może to ... nie napewno nie, nawet tak nie chce myśleć, same wyobrażenie sobie mnie latającej w skowronkach jest paskudne. Ale mam jakiś inny wybór niż unikanie kapitana? Sam pomysł spotkania się z nim twarzą w twarz jest istnym samobójstwem, a co dopiero wyjaśnienie mu tej całej sytuacji. Szczerze mówiąc to ja już wole jednak spędzić resztę mojego życia, czyli tak naprawę znając moje szczęście do następnej wyprawy na słuchaniu Hange o jej zamiłowaniu do tytanów. Właśnie! Co do Hange, za 20 minut mam się z nią spotkać, prosi mnie o pomoc przy jakimś człowieku-tytanie. Powoli zaczęłam kierować się w stronę placu treningowego na którym miała czekać owa brunetka.
Idąc sobie na plac treningowy, nikomu nie wadząc usłyszałam nagle jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się szukając osoby która mogła mnie wołać. Jedyne co można powiedzieć to to, że wyjątkowo mi się dziś nie fuksło. To był ON, kapitan Levi. Miałam dwie opcje, spokojnie z nim porozmawiać jak na żołnierza i osobę dorosłą przystało lub spierdolić jak tchórz...
Oczywistym było, że spierdoliłam. Nie jestem na tyle mocna żeby stanąć z nim oko w oko. Z prędkością światła poleciałam na plac ignorując nawoływania Levia. Coś czuje że prędzej czy później pożałuje tej decyzji. Dobiegłam do miejsca spotkania z moją znajomą.
-Hange! Słuchaj stori of maj lajf. Szłam sobie na ten trening i nagle Levi zaczął mnie wołać!
-A to źle?
-Bardzo źle! Żebyś ty wiedziała jaki ja przypał przy nim zaliczyłam, w życiu się już mu się na oczy nie pokarze!
-Słuchaj kotuś, nie wiem co się tam między tobą, a Leviem stało ale nie uważasz że takie unikanie problemu nic nie da? On nie zniknie z twojego życia
-W sumie może zniknąć przy następnej wyprawie :)))
- T.I !!
- No dobra dobra żartuje tylko, to co według ciebie mam niby zrobić?
-Porozmawiać z nim
-Ale jak? Co mam mu powiedzieć?
-Nie mam pojęcia, to ty decydujesz o swoich myślach, uczuciach i pragnieniach. Więc ja się raczej powinnam spytać co zamierzasz mu powiedzieć?
-Hmmmm, wiesz Hange chyba już wiem co zamierzam Kapitanowi powiedzieć
-Zuch dziewczyna! A teraz poznaj Erena
Spojrzałam na szatyna stojącego tuż za okularnicą. Nie powiem chłopak jest nawet ładny, ale wygląda na strasznie młodego.
**Ja** **Eren** **Hange**
-Witaj, jestem T.I miło mi
-Eren, mi również jest miło cię poznać T.I- chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie podając rękę. Ten Eren wydaje się całkiem fajny, ciekawe czy naprawdę jest taki czy to tylko pozory?
-To właśnie przy nim miałaś mi pomóc, będziesz pilnowała naszego Erenka przy przemianach na wszystkich treningach
-Mianowicie jak mam go pilnować?
-Musisz dopilnować tego aby Eren nie stracił kontroli nad swoją formą tytana. Gdy to się jednak stanie będziesz musiała wyciąć go z karku tytana
- No okey, to kiedy zaczynamy ten trening?
-Od jutra co środy i piątki o osiemnastej na placu treningowym
-Jasne, to skoro trening zaczynamy dopiero jutro ja już pójdę, mam jeszcze coś do załatwienia. To do zobaczenia Eren i Hange!Wyjaśnić kapitanowi co się ostatnio stało, to będzie trudne pod względem tego iż sama nie jestem pewna co tak naprawdę miało wtedy miejsce. Nie rozumiem sama siebie i wątpię żebym zrozumiała, ale prawdę mówiąc Levi też musi mi jedno powiedzieć. Dlaczego mnie wtedy nie uderzył? Sadzać po opiniach innych kurdupel jest brutalny i bezwzględny, więc czemu wobec mnie taki nie był?
Idąc korytarzami kwatery głównej zwiadowców, w czym idzie układając sobie regułki w głowie jak zacznę te rozmowę nie zauważyłam nawet kiedy znalazłam się pod jego drzwiami. Jak ja już szczerze nienawidzę tych wszyskich drzwi. Jeżeli dożyje czasów własnego domu to wypierdole wszystkie drzwi z każdego pokoju. Ale dość wygłupów, raz się żyje prawda? Na trzy! Raz, dwa, dwa i pół, dwa i trzy czwarte!! Zapukałam! Kyrie Eleison co ja zrobiłam teraz naprawdę czeka mnie rozmowa! Usłyszałam ponure „wejść" zza drzwi gabinetu. Powoli weszłam do pomieszczenia, za biurkiem siedział Levi. Głęboko westchnęłam
- Panie kapitanie ...~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Demonek przeeeeprasza za aż tak długą nieobecność, śniło mi się nawet jak wyzywacie mnie na wattpadzie za brak rozdziałów 😭 Mam nadzieje jednak że rozdział się podobał i do następnego!
CZYTASZ
W objęciach absurdu - Levi x Reader
RomanceW opowiadaniu znajdują się przekleństwa , miłego czytania