14.

224 32 18
                                    

Stanąłem przed drzwiami do gabinetu psychologa. Gdy w końcu zdecydowałem się zapukać usłyszałem tajemniczy, lekko przerażający głos przez, który przeszły mi ciarki po plecach

- Otwarte!

Wszedłem do pokoju. Na środku z założonymi nogami i zamkniętymi oczami siedział mężczyzna w średnim wieku.

Stałem tak przez kilka minut w niezręcznej ciszy, aż przestał medytować.

- Witaj panie Stark - powiedział spokojnym głosem siadając przy biurku

- Emm witam - odpowiedziałam siadając na przeciwko - Wzywał mnie pan?

Dopiero teraz zorientowałem się z kim rozmawiam.
Czerwona peleryna, strój jak ze średniowiecza, łańcuch z amuletem na szyi..

- Strange!?

- Tak, ciesze się, że zna pan moje nazwisko - przewrócił oczami - No, ale nie przyszedł pan tu aby rozmawiać o mnie

- A o czym? - spytałem

Chciałem się stąd jak najszybciej wyrwać. Nie miałem ochoty oglądać Strange'a od naszego ostatniego spotkania. Nawet takiego z innego wymiaru, który nic nie wie.

- Słyszałem od jednego z uczniów, że zbiera pan grupę superbohaterów aby pokonać jakiegoś "Thanosa" - pokazał cudzysłów w powietrzu

- Od kogo pan to usłyszał?

- Nie ważne. Nie ujawniam swoich informatorów

- Czy to był Thor?

Odchrząknął, ale nic nie powiedział. To było i tak oczywiste. Nikt inny by mnie nie wsypał, bo tylko on wyszedł z sali wcześniej. A dokładniej wybiegł zdenerwowany, bo obrażono jego braciszka. Miałem za dużo problemów, aby teraz jeszcze użerać się z psychologiem i to jeszcze Stephenem Strange'm.

- No może zbieram, a co panu do tego? - zmarszczyłem brwi

- A kim jest ten Thanos?

- Kosmitą chcącym zniszczyć wszechświat

- A na pewno nie jest to uosobienie pana lęków? Osoby ze schizof...

- SŁUCHAM!?

Wstałem zdenerwowany.

- Czy pan uważa że jestem chory psychicznie? - wybuchnąłem

- To tylko przypuszczenie - odpowiedział ze swoistym spokojem

- No ja rozumiem, że to może sie wydawać dziwne, ale jestem zupełnie zdrowy - tłumaczyłem się - Ja po prostu przeniosłem sie tu z innego wymiaru i na początku chciałem uciec, ale muszę was ratować przed tym tyranem

Zdałem sobie sprawę z tego jak głupio brzmiało to zdanie dopiero po jego wypowiedzeniu. Stephen lekko się uśmiechnął

- Czyli potrzebuje pan uwagi? Chce pan być bohaterem? Może musi pan komuś zaimponować. Może rodzice nigdy pana nie doceniali i chce pan aby byli z pana dumni?

Na wzmiankę o moich rodzicach lekko zbladłem, ale nie chciałem aby mężczyzna to zauważył

- Nie! Ja mówie prawdę! Czy ty tego nie rozumiesz!? - zdenerwowałem się coraz bardziej

- Stwierdzam u pana rozdwojenie jaźni. W dodatku jest pan bardzo agresywny i nie panuje nad emocjami - odpowiedział nadal spokojnym głosem doktor - Dlatego rozpoczniemy terapie w izolatce. Najlepiej od zaraz

- NIE ZGADZAM SIĘ, NIE JESTEM WARIATEM I PRZESTAŃ Z TYM PANEM - zacząłem się drzeć i podszedłem do niego, ale za nim zdążyłem coś jeszcze powiedzieć upadłem na ziemię

***
Nie wiedziałem, że szkolni psycholodzy mogą mieć paralizatory.

No, ale nie ważne.

W tym momencie miałem gorszy problem.
Siedziałem w białym, pustym pomieszczeniu z szybą zamiast jednej ze ścian, za którą siedział Strange ze swoim przydupasem Wongiem.

- Ej wypuśćcie mnie! - krzyknąłem

- Jest pan bardzo ciekawym przypadkiem panie Stark

A ten znowu z tym panem, no ja nie mogę

- Czemu mnie tu zamknęliście?

Podszedłem bliżej do szyby, co okazało się złym pomysłem, bo poraził mnie prąd. Znowu

- Ponieważ ukradłeś Kamień Czasu

No tak. Oczywiście. Jebani czarodzieje.

- Taa? Ja sobie nie przypominam nic takiego - zacząłem chodzić w kółko po pokoiku

- A ja tak - wyciągnął z kieszeni dyktafon i kliknął jeden z przycisków

"Ja po prostu przeniosłem się tu z innego wymiaru"
Usłyszałem swój cudowny, donośny  głos.

- A więc gdzie jest kamień?

Nie miałem pojęcia. Pewnie został gdzieś w tamtym wymiarze, ale tego nie mogłem im powiedzieć, bo by mnie tu zostawili.

- Thanos go ma - skłamałem

- Jak to!? - spytał rozgniewany Strange

- Tak to, pomóżcie mi go pokonać to go odzyskacie

Dziwacy zaczęli naradzać się ze sobą na osobności, aż Stephen odwrócił się w moją stronę i powiedział

- Dobra, stoi

- I obiecajcie mi, że jak odzyskacie kamień pomożecie mi wrócić do domu - uśmiechnąłem się chytrze

- Słuchaj - zaczął doktor podchodząc bliżej szyby - Moge zrobić co sie da, ale jeżeli bede musiał wybierać między tobą, a kamieniem. Bez wahania wybiorę kamień

Po tych słowach wyszedł, a Wong za nim zostawiając mnie samego w pomieszczeniu

CDN.

Hejka! XD
A więc wiem, że rozdziały pojawiają sie z super regularnością raz na ruski miesiąc dlatego postanowiłam to naprawić i sie zmobilizować.
Teraz bedę je wstawiać co tydzień wieczorem w piątek lub rano w sobotę i mam nadzieję, że bedzie sie dało połapać w fabule ~

O i btw nie mam nic do osób chorych na schizofrenię, bo wiem, że choroba nie jest ich winą, po prostu potrzebowałam tego do opowiadania

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 22, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Avengers - Czasy LiceumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz