Stanąłem przed drzwiami do gabinetu psychologa. Gdy w końcu zdecydowałem się zapukać usłyszałem tajemniczy, lekko przerażający głos przez, który przeszły mi ciarki po plecach
- Otwarte!
Wszedłem do pokoju. Na środku z założonymi nogami i zamkniętymi oczami siedział mężczyzna w średnim wieku.
Stałem tak przez kilka minut w niezręcznej ciszy, aż przestał medytować.
- Witaj panie Stark - powiedział spokojnym głosem siadając przy biurku
- Emm witam - odpowiedziałam siadając na przeciwko - Wzywał mnie pan?
Dopiero teraz zorientowałem się z kim rozmawiam.
Czerwona peleryna, strój jak ze średniowiecza, łańcuch z amuletem na szyi..- Strange!?
- Tak, ciesze się, że zna pan moje nazwisko - przewrócił oczami - No, ale nie przyszedł pan tu aby rozmawiać o mnie
- A o czym? - spytałem
Chciałem się stąd jak najszybciej wyrwać. Nie miałem ochoty oglądać Strange'a od naszego ostatniego spotkania. Nawet takiego z innego wymiaru, który nic nie wie.
- Słyszałem od jednego z uczniów, że zbiera pan grupę superbohaterów aby pokonać jakiegoś "Thanosa" - pokazał cudzysłów w powietrzu
- Od kogo pan to usłyszał?
- Nie ważne. Nie ujawniam swoich informatorów
- Czy to był Thor?
Odchrząknął, ale nic nie powiedział. To było i tak oczywiste. Nikt inny by mnie nie wsypał, bo tylko on wyszedł z sali wcześniej. A dokładniej wybiegł zdenerwowany, bo obrażono jego braciszka. Miałem za dużo problemów, aby teraz jeszcze użerać się z psychologiem i to jeszcze Stephenem Strange'm.
- No może zbieram, a co panu do tego? - zmarszczyłem brwi
- A kim jest ten Thanos?
- Kosmitą chcącym zniszczyć wszechświat
- A na pewno nie jest to uosobienie pana lęków? Osoby ze schizof...
- SŁUCHAM!?
Wstałem zdenerwowany.
- Czy pan uważa że jestem chory psychicznie? - wybuchnąłem
- To tylko przypuszczenie - odpowiedział ze swoistym spokojem
- No ja rozumiem, że to może sie wydawać dziwne, ale jestem zupełnie zdrowy - tłumaczyłem się - Ja po prostu przeniosłem sie tu z innego wymiaru i na początku chciałem uciec, ale muszę was ratować przed tym tyranem
Zdałem sobie sprawę z tego jak głupio brzmiało to zdanie dopiero po jego wypowiedzeniu. Stephen lekko się uśmiechnął
- Czyli potrzebuje pan uwagi? Chce pan być bohaterem? Może musi pan komuś zaimponować. Może rodzice nigdy pana nie doceniali i chce pan aby byli z pana dumni?
Na wzmiankę o moich rodzicach lekko zbladłem, ale nie chciałem aby mężczyzna to zauważył
- Nie! Ja mówie prawdę! Czy ty tego nie rozumiesz!? - zdenerwowałem się coraz bardziej
- Stwierdzam u pana rozdwojenie jaźni. W dodatku jest pan bardzo agresywny i nie panuje nad emocjami - odpowiedział nadal spokojnym głosem doktor - Dlatego rozpoczniemy terapie w izolatce. Najlepiej od zaraz
- NIE ZGADZAM SIĘ, NIE JESTEM WARIATEM I PRZESTAŃ Z TYM PANEM - zacząłem się drzeć i podszedłem do niego, ale za nim zdążyłem coś jeszcze powiedzieć upadłem na ziemię
***
Nie wiedziałem, że szkolni psycholodzy mogą mieć paralizatory.No, ale nie ważne.
W tym momencie miałem gorszy problem.
Siedziałem w białym, pustym pomieszczeniu z szybą zamiast jednej ze ścian, za którą siedział Strange ze swoim przydupasem Wongiem.- Ej wypuśćcie mnie! - krzyknąłem
- Jest pan bardzo ciekawym przypadkiem panie Stark
A ten znowu z tym panem, no ja nie mogę
- Czemu mnie tu zamknęliście?
Podszedłem bliżej do szyby, co okazało się złym pomysłem, bo poraził mnie prąd. Znowu
- Ponieważ ukradłeś Kamień Czasu
No tak. Oczywiście. Jebani czarodzieje.
- Taa? Ja sobie nie przypominam nic takiego - zacząłem chodzić w kółko po pokoiku
- A ja tak - wyciągnął z kieszeni dyktafon i kliknął jeden z przycisków
"Ja po prostu przeniosłem się tu z innego wymiaru"
Usłyszałem swój cudowny, donośny głos.- A więc gdzie jest kamień?
Nie miałem pojęcia. Pewnie został gdzieś w tamtym wymiarze, ale tego nie mogłem im powiedzieć, bo by mnie tu zostawili.
- Thanos go ma - skłamałem
- Jak to!? - spytał rozgniewany Strange
- Tak to, pomóżcie mi go pokonać to go odzyskacie
Dziwacy zaczęli naradzać się ze sobą na osobności, aż Stephen odwrócił się w moją stronę i powiedział
- Dobra, stoi
- I obiecajcie mi, że jak odzyskacie kamień pomożecie mi wrócić do domu - uśmiechnąłem się chytrze
- Słuchaj - zaczął doktor podchodząc bliżej szyby - Moge zrobić co sie da, ale jeżeli bede musiał wybierać między tobą, a kamieniem. Bez wahania wybiorę kamień
Po tych słowach wyszedł, a Wong za nim zostawiając mnie samego w pomieszczeniu
CDN.
Hejka! XD
A więc wiem, że rozdziały pojawiają sie z super regularnością raz na ruski miesiąc dlatego postanowiłam to naprawić i sie zmobilizować.
Teraz bedę je wstawiać co tydzień wieczorem w piątek lub rano w sobotę i mam nadzieję, że bedzie sie dało połapać w fabule ~O i btw nie mam nic do osób chorych na schizofrenię, bo wiem, że choroba nie jest ich winą, po prostu potrzebowałam tego do opowiadania
CZYTASZ
Avengers - Czasy Liceum
FanfictionCo by było gdyby jeden z eksperymentów Starka znowu się nie udał i w wyniku niego Avengers stali się uczniami liceum? Tego dowiecie się w tej książce ? Mam nadzieję, że wam się spodoba