W niedziele dziewczyna razem z rodzicami chodziła do kościoła. Była wierząca. Może to dziwne ze względu na to co robiła, ale wierzyła i praktykowała.
Zawsze siadała w trzeciej ławce od prawej strony. Jej długie włosy były upięte w koka, a na nogach witały delilatne balerinki. Wyglądała uroczo. Po mszy zawsze się uśmiechała do każdego, jakby dostała nowy zapas energi na następny tydzień.
To była trzecia twarz mojej Lolity.
Tą też kochałem.