Rozdział V

282 13 2
                                    

Przez chwilę jeszcze stałem i wpatrywałem się w drzwi, za którymi zniknął Namjoon razem z moim ojcem i królem Erykiem. Zostałem w sali tronowej z Jungkookiem, który nagle stanął przede mną.

- Słuchaj, szczerze mówiąc to mam lepsze i ważniejsze rzeczy do roboty, ale niestety muszę część z tego poświęcić tobie, więc co chciałbyś robić?

Nie byłem w żadnym razie urażony jego słowami. Ja również wolałbym być teraz w innym miejscu. Jednak musieliśmy spędzić ze sobą te kilka godzin. Dlatego chciałem, żeby nie były dla nas obu torturą.

- Skoro musimy to chodźmy po prostu iść na spacer. Porozmawiamy, poznamy się lepiej.

Starałem się mimo wszystko dostrzec pozytywną stronę tej sytuacji. Może Jungkook nie był taki zły. Może tylko sprawiał wrażenie zimnego i obojętnego. Może pod tą maską kryje się coś więcej.
Zawsze starałem się patrzeć na każdego człowieka inaczej niż pozostali. Ludzie widzą tylko to co na zewnątrz, a nie dostrzegają tego co jest ukryte w środku.

- Niech będzie. - westchnął przewracając oczami i ruszył w stronę wyjścia z sali tronowej.

Już w tamtym momencie wiedziałem, że to będzie ciężkie popołudnie.

Wyszedłem za brunetem na dziedziniec po czym skierowaliśmy się do królewskich ogrodów.
Podążałem cały czas za Jungkookiem rozglądając się dookoła. Fascynowało mnie to jak pięknie mogą wyglądać ogrody o tej porze roku. Zapragnąłem poznać człowieka, który dba o te wszystkie rośliny, które się w nim znajdują i podziękować mu za to.

Nagle Jungkook zatrzymał się i zszedł ze ścieżki wchodząc na idealnie przystrzyżony, zielony trawnik. Usiadł w miejscu, które uznał za odpowiednie i odetchnął kładąc się.

Nie miałem pojęcia w jaki sposób się zachować. Nigdy w życiu nikt nie pozwalał mi tak po prostu leżeć na ziemi. Ba! Mnie nie było wolno nawet po niej biegać, a co dopiero leżeć! Byłem uczony zachowywać się tak jak przystoi księciu, a teraz widzę księcia Eraklyonu leżącego na trawniku w środku królewskiego ogrodu jak gdyby nigdy nic.

Jungkook zauważył, że mu się przyglądam, więc podniósł się na łokciach i zwrócił na mnie spojrzenie swoich ciemnych oczu.

- No co? Na co czekasz? Na zaproszenie? Chodź i usiądź sobie obok mnie, przecież nie gryze.
- No tak, ale... Tak po prostu? Na ziemi? - zapytałem zdezorientowany.
- Oj najmocniej przepraszam wasza wysokość! Mam pobiec z powrotem do pałacu i przynieść dla ciebie tron? - odparł sarkastycznie zirytowany z powrotem kładąc się na trawniku.

Poczułem lekkie wyrzuty sumienia. Wiedziałem, że nie powinienem się w ten sposób zachowywać, ale nigdy w życiu nie mogłem robić takich rzeczy. Wszyscy zawsze powtarzali mi co mam robić, a ja chodziłem jak w zegarku.

"Wyprostuj się"
"Usiądź jak należy"
"Jesteś księciem, więc tak się masz zachowywać"
"Nie, nie możesz iść się pobawić z innymi dziećmi"
"Księciu nie wypada biegać"
"Jesteś lepszy niż inni".

Każdego dnia ta sama śpiewka. Jeszcze będąc chłopcem miałem ochotę się im przeciwstawić. Buntowałem się. Jednak z biegiem czasu straciłem zapał i po prostu dałem sobą manipulować. Po prostu się poddałem.

Patrzyłem teraz na Jungkooka i domyślałem się, że on nie czuł się do końca księciem i nie miał zamiaru zachowywać się jak on. Tak samo jak ja.

- Wybacz, ale nigdy nikt nie pozwalał mi na takie rzeczy. - westchnąłem i usiadłem obok niego na trawie.

Brunet podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie. W jednej chwili jego wzrok zmienił się z obojętnego na... Łagodny? Taki... Pełen zrozumienia.
Zdziwiło mnie to i to bardzo.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 25, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

AwakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz