³⁴ ° ꜰᴏʀ yᴏᴜ ɪ ᴄᴀɴ ᴩʀᴇᴛᴇɴᴅ ʟɪᴋᴇ ɪ ᴡᴀꜱ ʜᴀᴩᴩy, ᴡʜᴇɴ ɪ ᴡᴀꜱ ꜱᴀᴅ

1.4K 218 12
                                    

↷ even if i try to hide it,
or conceal it,
it can't be erased

↷ even if i try to hide it,or conceal it,it can't be erased

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

꒰♡‧₊˚꒱


johnny's part

Gdy po raz drugi otworzyły się drzwi, zdążył szybko prześlizgnąć się do środka, zanim właściciel mieszkania postanowi zmienić zdanie.

Wyprostował się i spojrzał na Tena, który patrzył teraz na niego spod przymróżonych powiek.

— Co chcesz mi takiego powiedzieć? — Oznajmił, poprawiając koc na swoich plecach.

— Chcę przekazać ci coś bardzo ważnego. Tylko musisz mnie wysłuchać — Wydukał cicho, czując jak fala gorąca zalewa jego poliki.

Nie wiedział jak ubrać swoje myśli w słowa, tak, by nie wyjść na kompletnego idiotę.

Chce tylko powiedzieć o swoich uczuciach i zapewnić Chittaphona o tym, że podjął walkę odnośnie bycia lepszym i dorosłym człowiekiem.

Gdy tak na niego patrzył, owiniętego od góry do dołu w ten koc, poczuł ogromny ból w klatce piersiowej.

Nie wiedział nawet jak to opisać, jak wyrazić to uczucie.

Im dłużej na niego patrzył, tym bardziej docierało do niego, że Ten był skarbem, który nie mógł wypuszczać pod żadnym pozorem.

— To mów, tylko szybko. Muszę iść na lekcje tańca — Sposób, w jaki wypowiedział te słowa, brzmiały dla Seo jak swego rodzaju dowód na to, że Ten mógł już powoli mieć dość jego gierek.

Wziął głęboki oddech i zdecydował się postawić wszystko na jedną kartę.

— Nie mogę żyć bez ciebie.
Namieszałeś mi w głowie i to bardzo mocno.
Nie mogłem tak bardzo znieść myśli, że może podobać mi się własna płeć, więc  robiłem wszystko, by odciąć się od ciebie jak najlepiej umiałem.
Krzyczałem, wyzywałem i grałem dupka, byle tylko móc trzymać swoje uczucia z daleka od ciebie — Pokręcił głową z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy — Ale to nie działało.
Zaczynałem być w tobie co raz bardziej zakochany, nie patrząc na to jak mocno chciałem to wyprzeć...

— Byłeś we mnie zakochany? — Zapytał cicho, powstrzymując się od płaczu.

Widział w oczach chłopaka, że nie siedzi w nich już gniew, tylko smutek.

Jakby po prostu chciał zrozumieć.

— W sumie nadal jestem.
Problem leży w tym, że nie jestem dla ciebie niewystarczająco dobry.
Nie ważne, jak bardzo się staram.
Za każdym, pieprzonym razem wychodzi to samo.
Tylko cię ranię i przysparzam sporych kłopotów.
Chcę móc podporządkować się do ciebie i robić to, co cię uszczęśliwi, jednak nie potrafię.
To nigdy nie jest to.
Nigdy nie uda mi się być wystarczająco dobrym, by zasłużyć na ciebie

Czuł, jak jego ręce co raz bardziej się trzęsą.

Bał się wypowiadać słowa, które ukrywał tak długo w środku swojej głowy.

Zamknął oczy, próbując zebrać słowa, które będą wystarczające i przekonają Tena do tego, by dał mu szansę.

By mu zaufał.

Jego zdziwienie było ogromne, gdy poczuł zimną, drobną dłoń, złączającą się z tą jego.

Otworzył oczy i zobaczył blisko swojej twarzy tą Tena.

Mógł policzyć wszystkie piegi na jego nosie oraz wymienić malutkie niedoskonałości na jego buzi, które tworzą tak idealny obraz jego osoby.

— Nie musisz być idealny Johnny.
Nie na tym polega przecież życie.
Możesz popełniać błędy, robić coś źle i zachowywać się jak małe dziecko.
Bo o to właśnie chodzi.
O próbę korzystania z życia i brania go całymi garściami.
O kolację przy świetle księżyca i wspólne przyznanie się do błędu, gdy wasza dwójka zawiniła po równo.
Nie chodzi o bycie wystarczająco dobrym.
Tutaj tak naprawdę ważne jest, czy chcesz spróbować kogoś pokochać i czy chcesz przyjąć miłość tej osoby — Uśmiechnął się słabo w jego stronę, co spowodowało szybsze bicie serca Seo.

Nie mógł oprzeć się temu, by pogłaskać go wolną ręką po policzku.

Wyglądał tak pięknie, nawet będąc wielkim bałaganem, pełnym chaosu i smutku.

— Nie mogę sobie wybaczyć tego, jak bardzo namieszałem w twoim życiu i wielokrotnie odchodziłem.
Pisałem do ciebie i zachowywałem się jak największy dupek, podczas, gdy tak naprawdę chciałem ci powiedzieć jak mocno zakochany w tobie się staje.
Za każdym razem po prostu nie umiałem.
Przepraszam, że nie mogę być tym, kim chciałbyś bym był — Mówił to prosto z serca, nie chcąc zabrzmieć ani razu fałszywie.

Chciał, by Chittaphon wiedział i przede wszystkim- spróbował zrozumieć.

— Nie musisz przepraszać za coś, co tak naprawdę tworzy ciebie.
Ludzie nie są idealni i każdy z nas musi pokonać swoją drogę do szczęścia.
Pytanie tylko, czy chcesz być szczęśliwym.

Nie musiał za długo myśleć nad odpowiedzią.

Przyszła naturalnie, tak jak oddychanie.

— Chcę być szczęśliwy, ale tylko z tobą.
Pozwól mi, uczyć się o uczuciach przy twoim boku i rozumieć, jak to jest darzyć kogoś miłością.
Najważniejsze pytanie jednak brzmi — czy będziesz w stanie mi zaufać, gdy mówię ci szczerze, że cię kocham?

Nie musiał zbyt długo czekać na tą odpowiedź od Tena.

Tak, jakby on też wiedział i to czuł.

— Ufam ci od tamtego dnia, w którym poznaliśmy się w klubie po raz pierwszy.
I może zrobiłeś mi dużą krzywdę, za którą powinien cię znienawidzić...
Jednak nie poradzę nic na to, że kocham cię tak mocno, że jestem w stanie utworzyć dla ciebie nową gwiazdę w naszej wspólnej galaktyce.

let me love you | s.yh + c.lpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz