Rozdział XX

80 2 0
                                    

Siedziałam w środku niewielkiej jakini i pijam ciepły opar. Było już ciemno i się ochłodziło, na szczęście w jakini było małe ognisko i garnek w którym można było podgrzewać jedzenie. Han lerzał na jednym z futer. Był dalej nieprzytomny, ale jego stan się polepszał. W pieczarze oprócz niego było jeszcze tylko kilka osób. Dziewczynka w wieku Hana na którą mówili Qi'ra, 20-letni bracia bliźniacy Alen i Alan. 15-letnia dziewczyna imieniem Olsia [czytaj: Olasja], jej o 10 lat starsza siostra.
-Tak po prostu was zaatakowali?- spytałam niedowierzając
-Uważają, że ludzie zaniedbują, niszczą piękno natury. Tą podstawę argumentowali na przypadku Separatystów, którzy zniszczyli jedną z wiosek. Pech chciał, że wioska znajdowała się niedaleko terenu Roshenów. Widzeli dym, wiórki drewna. Uznali, że zrobiliśmy to specjalnie, i postanowili się nas pozbyć. Nie wiedzieli, że to separatyści zniszczyli. Byli uparci, że to my. A my byliśmy praktycznie nieuzbrojeni-
-Czy Republika nie mogłaby przysłać wsparcia?- spytała Qi'ra.
-W praktyce by mogła, tylko, że tak jakby... nikt z niej nie wie, że tu jestem-
-A nie wie, że planeta jest przynależna do Separatystów? Walczenie z nimi, to ich autorytet-
-Rosheni podpisali takt z Separatystami?-
-Tak-
-Jeżeli ich władca, przyłączył się do Separatystów, Republika nie ma prawa wtrącać się w ich sprawy- powiedziałam -Nie może dać wymuszanej pomocy. I celem Republiki nie jest walka z Separatystami, tylko nawiązanie z nimi pokoju-
-Ale czy to Republika nie zaczęła wojny?- spytał Alen. Spojrzałam na niego oczami ,,Chyba sobie żartujesz". -Nazwa wojny, brzmi ,,Wojny Klonów", nie?-
-Tak, ale co to ma do rzeczy?- patrzyłam na niego nie rozumiejąc, o co mu chodzi.
-Wojna zaczęła się, kiedy ta cała wasza Republika stworzyła armię Klonów-
-Więc uważasz, że powinniśmy się poddać i oddać wszystko Separatystom?-
-A wiesz, ile istnień dzięki tem mogłoby żyć dalej?-
-Gdyby Separatyści zawładneli, życie straciło by wiele więcej-
-Skąd wiesz?-
-Widziałam co Separatyści robią z wioską- powiedziałam. -A Blokada Federacji Handlowej na Naboo? Słyszałeś może o czymś takim? Albo o droidach, stworzonych żeby mordować bez litości, które są pozbawione uczuć?-
-A wy, Jedi?
-Co my?-
-Wy niby macie więcej uczuć? Słyszałem dużo o Jedi i o ich kodeksie. Zero emocji. Nie wiecie nawet czym jest miłość!
Podsunęłam się na niego i spojrzałam na niego.
-Myślisz, że nie wiemy?- spytałam poważnie -Straciłam matkę, którą kochałam. I myślisz, że co? Że stałam i powiedział ,,eh, szkoda, ale no cóż życie"? Mamy wyzbywać się emocji takich jak strach gniew, ale myślisz, że ich nie odczuwamy? Jak musiałam ratować przyjaciela z rąk Separatystów, myślisz, że się o niego nie bałam?-
-Jednak kiedyś zapewne staniesz się taka jak inni Jedi. Bez uczuć, bez Emocji-
-Zaraz, po czyjej ty jesteś teraz stronie? Republiki i Jedi czy Separatystów i Sithów? Bo jeśli chcesz usłyszeć o naprawdę bezdusznych istotach, to może powinnam ci opowiedzieć o Sithach?
-I czym niby oni się od was różnią?
-My chronimy życie, oni je odbierają-
-Jak naprzykład komu?-
-Jak mojemu ojcu!- krzyknęłam -Jak miliardom istot, takich jak ja, ty i inne w tej galaktyce. Widziałam śmierć kilkuset klonów. I dalej myślisz, że to takie święte duszyczki?-
-Klony zostały stworzone, żeby umierać-
-N a w e t    t a k     n i e      m ó w- wycedziłam.
-A niby do czego innego?-
-Do walki o pokój, o który wszyscy walczymy-
-Jedi walczą, a ponoć są strażnikami pokoju- prychnął.
-Przestańcie się kłócić!- krzyknęła Olsia -Idziemy spać-
Bez słowa poszłam w róg jakini i położyłam się plecami do wszystkich

~.~

-Talisa o namiczi Ukana?!(Gdzie jest ten Ukana?!)- złościł się władca. Wtedy weszło trzech zwiadowców. Dwóch niosło nosze, a jeden przedziórawiony kij i różową bluzę.
-Hadisa ne uru Ukana (Znaleźliśmy nieżywego Ukanu- powiedzisł jeden -a dir (I to)- podał bluzę. Władca ją pochwycił.
-Asrians(Ludzie)-

~.~

-Kilka odziałów zostanie wysłane na Geonosis, Tatooine, Bespin, Dantooine i Hoth. Na razie nie dysponujemy większą ilością wolnych odziałów zdolnych przeszukać resztę planet- powiedziała mistrzyni Gallia -Jakbyście natkneli jakąkolwie poszlakę, nawet plotkę na jej temat, zgłoście ją niezwłocznie do nas-
-Tak jest, sir!-
-Więc pakować się do kanonierek i lecimy jej szukać-
Klony poszły w stronę hangaru, a mistrzyni zamknęła hologram.
-Mistrzyni, czy mógłbym też lecieć?- spytał Marco.
-Nawet gdybym chciała, to nie mogę cię wziąść-
-Mistrzyni, ja czuję, że ona nie jest na żadnej z tych planet. Jest gdzieś indziej-
-Niestety Kanclerz nie podziela na razie lotu na inne planety-
-Rozumiem- powiedział jednak w duchu niczego z całej sytuacji nie rozumiał. Poszedł w nieokreślonym kierunku z głową zaprzątaną. Nie wiedział, co ma zrobić. Jego przyjaciółka zniknęła, a Kanclerz nawet nie chciał słuchać jego przeczuć co do jej pobytu. Jaka jest wogóle szansa, że jest na tak odludnej planecie jak naprzykład Tatooine? Albo tym bardziej Hoth, które jest jak jedna wielka bryła lodu i śniegu. Wtedy na drodze spotkał swojego zielonego BB.
-Cześć maluchu- poklepał go po kopulce.
-Pip piiip pip pip?- zabrzęczał.
-Wiesz, moja przyjaciółka zaginęła, a ja nie mogę nic zrobić-
-Pip pip piiip pip?-
-Tak, próbowałem porozmawiać z Kanclerzem,  ale on mnie nie słucha-
-Piiiip pip piip-
-Jak to statek już czeka?-
-Pip pip piiip pip pip-
-Wpakuje się kiedyś przez ciebie w kłopoty- uśmiechnął się i pobiegł do hangaru. Jego droid potoczył się zaraz za nim. Odrazu wskoczył do pierwszego dwu osobowego statku i zaczął szybko wklepywać w kontrolkę współrzędne do hipernapędu i odpalił silniki. Wtedy zauwarzyła go Gallia.
-Nie, Marco stój!-
Jednak nie posłuchał. Odleciał pełną mocą, aż klony i mistrzyni Gallia odlecieli do tyłu.
-No, BB- powiedział Marco kiedy znalazł się w przestrzeni kosmicznej -kurs na Endor-

~.~

Obudziłam się wcześnie rano. Wszyscy jeszcze spali więc wyszłam przed jakinię. Potem wdrapałam się na skałę stojącą przy jeziorze. Usiadłam tam i patrzyłam na ryby co chwilę wyskakujące z wody i na kwiaty pływające po jej tafli. Wtedy o nogę zaczął mi się ocierać coś na rodzaj kotka. Pogłaskałam go, co widocznie mu się spodobało. Zaczął ocierać się o moją nogę. Wtedy coś poczułam. Czyjąś obecnoś. Kogoś znajomego. Jednak uczucie nie podpowiedało mi kogo. Mam tylko nadzieję, że to nie Eni albo Ena. Bez miecza przeciwko nim, może być trudno.

~.~

Marco wylądował na niewielkiej polanie. Ona tu jest. Czuł to. Tylko, że Endor był wielki. Narazie jedyne co wiedział, to to, że jest na tej planecie. Jednak nie wiedział gdzie dokładnie.
-Pip piip pip piip pip- droid wyskoczył za właścicelem ze statku z włączoną antenką.
-Jakie formy życia?-
-Pip piip pip-
-Są uzbrojeni?-
-Pip pip-
-Tylko kije bojowe i proce? Nie powinni stwarzać wielkiego zagrożenia...-
Wtedy dostałem czymś w głowę. Straciłem przytomnoś.
-Pip pipppp pi piiipp!- drod szybko odturlał się od napastnika. Ten nawet nie zwrócił uwagi na droida. Przerzucił sobie Marca przez ramię i poszedł w sobie tylko znanym kierunku. BB-4 ostrożnie potoczył się za nim. Śledził go aż do  wioski. Wszytkie domy były trzema kijami z narzuconą płachtą zrobioną z futra różnych zwierząt. Tylko po środku stał niewielki, drewniany pałac. Kiedy Roshen przechodził, wszyscy wiwatowali widząc na jebo ramieniu nieprzytomnego Marca. Na spotkanie wyszedł mu władca.
-Galiuna oka na mindi u!(Jeden z ostatnich przeżyłych!)- rozłożył ramiona ze szczęścia- Kali na undu i, Ratica! Gari ana u somba du! (Dobrze się spisałeś, Ratica! A tego wsadźcie do celi!)-
BB odturlał się i postanowił szukać pomocy dla swego pana.

~.~

Zbieraliśmy się do wyjścia w celu znalezienia większej ilości pożywienia.
-Wszyscy mają łuki?- spytała Olsia.
-Tak!- krzykneliśmy chórem. Ruszyliśmy w drogę. Po 30 minutach marszu postanowiliśmy odpocząć. Wtedy coś zaaczęło poruszać się w krzakach. Wszyscy prędko naprężyliśmy łuki. Z krzaków wytoczył się zielony droid typu BB.
-BB four!- zostawiłam łuk i podbiegłam do droida.
-Znasz to... coś?-
-Tak! To droid mojego przyjaciela- uśmiechnęłam się, jednak po chwili mina mi zrzędła -Chwila... A gdzie Marco?-

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej moje pierofki!

Przepraszam, że jakiś czas nie było rozdziału, ale dzisiaj pomyślałam sobie ,,Weź już to zrób bo twoje pierofki pójdą sobie"

A więc macie tu nowy rozdział! :)

A kolejny pokaże się już niedługo!


Mam do was pytanie... 

Jak powinnam nazwać ten rozdział?

,,Rozdział XX..." i co dalej?


Wojny Klonów || Inna Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz