"Umrę sobie przez esemesa"

746 89 23
                                    




Przysięgam.Nigdy nie poczułem się tak okropnie jak w tamtym momencie. Świat zawirował, do oczu podeszły mi łzy i miałem wrażenie, że wysadzi mi za moment płuca. Usłyszałem jak coś uderza w ścianę.

Okazało się, że to tylko mój telefon który pod wpływem emocji rozwaliłem. Świetnie, teraz przynajmniej mam powód do oszczędzania.

-No i mu nie odpiszę-uśmiechnąłem się tak wrednie, jak mój ojciec kiedy udawało mu się być w czymś lepszym od Symbolu Pokoju.

Byłem niemiłosiernie wkurzony. Spałem po przyjściu ze szkoły i nie było nawet opcji bym i tym razem zasnął. Prychnąłem z irytacją. Po chwili, z kurtką zarzuconą na ramiona szedłem przed domem.

-Nie mam zielonego pojęcia gdzie idę-mówiłem sam do siebie.

Bez dwóch zdań mam coś z głową.

                                                                                               (...)

Siedziałem na opuszczonej plaży. Szum wody skutecznie mnie uspokoił. Nadal byłem pełen żalu, ale na pewno było lepiej niż wcześniej. Pochyliłem się do tyłu i wylądowałem w pozycji leżącej na piasku. Popatrzyłem w górę. Niebo było tej nocy przepiękne. Gwiazdy błyszczały niesamowitym blaskiem. Pomyślałem wtedy, że byłbym w stanie oddać dosłownie wszystko by mógłby być tu teraz ze mną Izuku, przytulający się do mnie, z tym swoim niezwykłym uśmiechem i radością małego dziecka.

Kolejny raz tego dnia się popłakałem. Zrobiło mi się naprawdę niedobrze. Zakaszlnąłem z bezsilności trzy razy. Nie jestem w stanie opisać, jakie było moje zdziwienie gdy przy trzecim kaszlnięciu z moich ust wyleciał płatek.

Poderwałem się z powrotem do sadu.

-Nie...Nie.Nie.BŁAGAM NIE.

Nie jestem pewny co się potem stało. Domyślam się, że zacząłem okropnie płakać. Ponieważ, gdy rano,budząc się na plaży, zobaczyłem w jakimś kawałku szkła swoje podkrążone oraz zaczerwienione oczy.

Moja mina, kiedy uświadomiłem sobie, że zasnąłem na plaży i prawdopodobnie jestem spóźniony do szkoły musiała wyglądać naprawdę zabawnie.

Zerwałem się na równe nogi i pognałem (na ile pozwolił mi ból w płucach) w stronę domu.

-Jak gdyby nigdy nic wejdę do klasy. I spróbuję nie rzucić się na Ochacko. Albo nie rozpłakać się na widok Deku. Tak, to się nazywa plan.

(...)
Stałem jak debil przed wejściem do klasy. Spojrzałem na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. Westchnąłem, przybrałem obojętny wyraz twarzy i wszedłem do sali.

Rzuciłem wzrokiem na całość klasy, która najwidoczniej przepisywała teraz notatkę z tablicy. Aizawa-sensei, leżący przy biurku nauczycielskim w swoim śpiworze, spojrzał na mnie z nienawiścią w oczach.

-Siadaj na miejsce, nie mam ochoty słuchać jakiejś głupiej wymówki, która niby była powodem tego spóźnienia.

Wykonałem polecenie nauczyciela. Kiedy siadłem, poczułem na sobie czyjś wzrok.

-Nie teraz Yaorozoru. Powiem ci na przerwie.

Kątem oka zobaczyłem jak dziewczyna kiwa głową. Wyciągnąłem zeszyt i zacząłem notować to co było zapisane na tablicy.

Swoją drogą muszę pogratulować sobie determinacji. Ani razu nie popatrzyłem w stronę zielonowłosego chłopaka, ani nie rozszarpałem Ochacko. W tamtym momencie nawet ból w okolicach klatki piersiowej jakoś wytrzymałem. To już jakiś sukces.

Po dłuższej chwili zadzwonił uwielbiany przez większość dźwięk dzwonka ,oznajmiającego przerwę. Oszalały tłum wyleciał na szkolny korytarz.

-Idziemy?- popatrzyłem na Momo, która jeszcze coś zapisywała.

-Chodźmy.

Udaliśmy się więc w bardziej ustronne miejsce.

Westchnąłem.

-Co chciałabyś wie...

-Todoroki! Dlaczego się spóźniłeś na lekcję?! Bałam się, że coś ci się stało...- mówiąc tę ostatnią kwestię lekko się zarumieniła.

-Jak widzisz, jeszcze żyję. Spóźniłem się, ponieważ zaspałem.

I to wcale nie na plaży.

Po tym jak poryczałem się po przeczytania jednego esemesa.

-Wczoraj wyglądałeś na dość... cichego.

„Przecież zawsze tak wyglądam"- pomyślałem.

-Po prostu miałem ciężki dzień.

-Ale wszystko napewno jest okej?

Jej pytania powoli zaczęły mnie irytować.

-Przecież ci...

-Po prostu się martwię bo naprawdę wyglądałeś wczoraj na smutnego i cichszego niż zwykle przecież wiesz że ja zawsze jestem w stanie ci pomóc!

Nie wytrzymałem.

-Umrę sobie przez esemesa! Zadowolona?

I odsunąwszy ją ,udałem się w kierunku klasy. Już żałowałem, że jednak przyszedłem do szkoły.

Muszę coś wymyślić. Strategię na przetrwanie.

————————————————————————
*Tu miałam jeszcze napisać coś od siebie, ale mi nie wyszło*

Miłego dnia

Nie ma tu dla mnie miejsca [Hanahaki AU] //Boku no Hero AcademiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz