Rozdział 13

303 36 16
                                    

  Kirishima niepewnie stał przy swoim mężu, przebierając nogami. Słyszał, że w noc poślubną zacieśnia się więzy miłości między małżonkami, czy jakoś tak, nie był pewien. Bardzo chciał to zrobić, tylko o co w tym chodziło?
  - Ei - powiedział miękko Todoroki, całując go czule - nie bój się.
  - Ja... Ja się nie boję - zaprzeczył szybko smok, przymykając oczy i oddając pocałunek.
  - Postaram się być delikatny, ale i tak pewnie będzie boleć - mruknął mu do ucha, a ten aż się wzdrygnął.
  - B-boleć?
  - Ty wcale nie wiesz, co się robi w noc poślubną, prawda? - Zapytał książę po chwili milczenia.
  - No... nie - wyznał.
  Chłopak westchnął.
  - Słuchaj, Ei - podniósł go i delikatnie położył na łożu - pamiętasz, jak jeszcze byłeś w swojej jaskini i zadawałeś mi pytania?
  Kirishima wolno, ostrożnie potwierdził ruchem głowy.
  - Więc... W tę noc... - Todoroki nie marnował czasu i już górował nad nim, pochylając się tak bardzo, że teraz niemal stykali się czołami. - Małżonkowie uprawiają seks.
  - C-co? - Smok zaczerwienił się i uśmiechnął nerwowo. Chłopak coś kombinował. Przecież to niemożliwe!
  - Seks - powiedział całkowicie poważnie, patrząc mu prosto w oczy. Pod wpływem takiego spojrzenia wszelkie nadzieje, że to żart, ulotniły się bez śladu.
  - Ale...
  - Ćśśśś... - uciszył go kolejnym pocałunkiem, z początku delikatnym, ale po chwili namiętnym i wręcz agresywnym. Wykorzystując, że Kirishima jest całkiem zaobsorbowany jego językiem w swoich ustach, ostrożnie, aby go nie spłoszyć, rozpiął mu marynarkę, potem pierwszy guzik koszuli, drugi, i kolejny...
  - C-co ty robisz?! - Zorientował się wreszcie smok.
  W odpowiedzi książę pozbawił go połowy ubrań, które rzucił gdzieś w kąt, i zajął się jego torsem.
  - N-nie... Shouto, przestań... - spojrzał błagalnie, ale, w przeciwieństwie do niego samego, jego ciało nie mogło kłamać i odruchowo wyprężało się, by lepiej czuć dotyk delikatnych dłoni.
  - A co, jeśli nie? - Todoroki zaczął zabawiać się jego ciałem, całując, lekko szczypiąc, łaskocząc, a nawet ostrożnie przygryzając.
  - Nie gryź! Zostaną ślady! - Przeraziła się ofiara, ale nie była w stanie zaprotestować.
  - Jesteś moim mężem - chłopak podniósł się lekko i pochylił, teraz przed twarzą okoloną czerwonymi włosami, tak, że ich oczy, a przede wszystkim usta, dzieliło kilka milimetrów. - Ślady mają zostać, żeby widzieli, że jesteś mój.
  - Oni? Kto? - Zdezorientowany Kirishima rozejrzał się po, oczywiście, całkiem pustej komnacie, jakby spodziewał się ujrzeć tam "ich".
  - Wszyscy - stwierdził książę ze ściągniętymi brwiami. Wolał nie zdradzić, kogo konkretnie miał na myśli, na szczęście po jego minie widać było, że wszystkich, a nie tylko jedną osobę jest w stanie uznać za rywali. Po sekundzie jednak opanował się i nawet zdobył na delikatny uśmiech. Co prawda, z punktu widzenia osoby trzeciej niewiele to zmieniło, ale dla nich zmieniło się wszystko.
  Smok umilkł i teraz tylko wpatrywał się w męża błagalnie, z domieszką zarówno przerażenia, jak i fascynacji.
  - Ładnie ci - Todoroki pogładził jego, wciąż ociekające wodą, oklapłe włosy, by go uspokoić. Z przyjemnością stwierdził, że mimo większego ciężaru wciąż były niezwykle jedwabiste.
  W odpowiedzi uśmiechnął się lekko i przekrzywił głowę, by wtulić się w dłoń. Ważną dłoń. Ludzką dłoń, która nie chciała go skrzywdzić, która była dla niego delikatna i nie chciała go opuścić... jedyna, którą odważył się chwycić i dać się wyprowadzić z samotności. Jedyna, która nauczyła go, co to znaczy naprawdę ufać.
  - Ei?
  - Tak? - Otworzył nagle oczy i zaraz je zamknął, bo uświadomił sobie, że leży pod swoją miłością w połowie nagi, a za chwilę będzie musiał zrobić to... Nie, żeby nie chciał, szczerze, to był bardziej podekscytowany niż kiedykolwiek, ale nagle ogarnęło go palące uczucie... jak to się tam?... aha, wstydu. Przemknęło mu przez głowę, że coraz bardziej zaczyna zmieniać się w człowieka.
  - Wszystko dobrze? - Jego zatroskany głos sprawił, że znów poczuł się bezpiecznie, jakby był przy własnej rodzinie. W domu.
  - Tak - odparł pewnym głosem i uśmiechnął się do Todorokiego.
  - Ja... Też się denerwuję, więc...
  - Ale ja nie jestem zdenerwowany - Kirishima zachichotał krótko i pogładził zbitego z tropu ukochanego po policzku. - Czemu mam być? Powiedziałeś, że będziesz mnie chronić. Ufam ci.
  Książę, słysząc tak szczere wyznanie, drgnął i otworzył szerzej oczy. Nie spodziewał się takiego spokoju u partnera.
  - Ty też się nie denerwuj - szepnął smok, wciąż z ciepłym uśmiechem, bawiąc się jego włosami. - Ja też będę cię bronić.
  - Kocham cię - odparł, zdając sobie sprawę, że jego broda lekko drży. Pod wpływem impulsu przypadł do męża i przytulił go z całej siły.
  - Też cię kocham - mruknął mu z zadowoleniem do ucha i wtulił się z zadowoleniem w jedwabną koszulę. Pachniała piwoniami... i chyba kwiatami śliwy... - C-co robisz?! - Wykrzyknął nagle, czując dotyk w dolnej części pleców.
  - Nic - jego dłonie nie zamierzały się zatrzymać tylko na plecach, jednak swoją wędrówkę przemierzały powoli, kolistymi ruchami. - Nie zwracaj uwagi.
  - To niesprawiedliwe! - Wyrzucił z siebie, gdy jedna z nich bezceremonialnie zacisnęła się na jego tyłach.
  - Niespra...?
  - Dlaczego tylko ja mam się pokazywać?! Też się rozbierz!
  Westchnął, jednak gdy rzucał ubrania w kąt, uśmiechał się... jak drapieżnik, szykujący się do ataku.
  Kirishima przełknął ślinę.
  - Teraz dobrze? - Skinął głową, mimowolnie drżąc, widząc jego umięśniony tors, a potem wyraz twarzy. - Więc kontynuujmy... - Todoroki ponownie przypadł do swojej ofiary, i, obsypując ją pocałunkami, ściągnął jej spodnie. Tym razem smok nie protestował, co wzbudziło u jego męża jeszcze większą pewność siebie.
  - Cz-czekaj...! - Syknął nagle, a książę zamarł, domyślając się, że pozbawianie ukochanego bielizny bez jego zgody mogło jednak nie być najlepszym pomysłem. Kirishima jednak tylko odetchnął, by przygotować się psychicznie. - Teraz możesz - powiedział, uciekając wzrokiem w bok. Nie musiał długo czekać, i już był całkiem nagi, ogarnięty dziwnym uczuciem ekscytacji pomieszanej z niepewnością. Spojrzał w przerażeniu na męża, który poślinił palce i bezceremonialnie zaczął go rozciągać. Smok krzyknął w pierwszym momencie, ale po chwili rozluźnił się. W miarę. - Shou... to... - jęknął, lecz Todoroki uciszył go pocałunkiem. Zanim nieszczęśnik pod nim zdołał się zorientować, wyjął palce i wszedł w niego.
  Rozpętało się szaleństwo. Jęki, spazmy, pocałunki, palący dotyk i dwa ciała łączące się w jedno i nieziemskie uczucie spełnienia - to wszystko, co pamiętali z tej nocy. Może i nie bardzo wiedzieli, co robić, ale zaufali instynktom, które, jak wiadomo, w takich sytuacjach są nieomylne. Nie mogli powiedzieć, że byli zmęczeni, za bardzo pragnęli siebie nawzajem, by przestać, mimo, że ich ciała krzyczały "nie". W końcu padli na poduszki, wyczerpani, i przykryli się kołdrą, jakby chcieli się odizolować od otaczającego ich świata.
  - Shouto - mruknął już na wpół śpiący Kirishima. Ukochany przysunął się bliżej, by móc otoczyć go ramionami. Na twarzy uszczęśliwionego tym faktem smoka rozkwitł błogi uśmiech, i zamarł tak, gdy gdy Kirishima beztrosko zasnął.
  Książę cmoknął go lekko w czoło na dobranoc.
  - Słodkich snów, Ei.

Beauty and the BeastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz