Strona czwarta

10 0 0
                                    


Uwaliłem się na łóżku z nadzieją że uda mi się przysnąć choć na chwilę. Jednak gdy leżałem i leżałem a sen nie nadchodził, zakopałem się jedynie pod kołdrą, chociaż udając że tak jest. Miałem od groma czasu do myślenia. Postanowiłem być podporą dla Nathaniela a nie ciężarem. Koniec z zachowaniem takim jaki zaprezentowałem do tej pory. Swój cel osiągnąłem. Złożył mi obietnice. To mi wystarczyło.

Nawet nie zwróciłem uwagi jak szybko czas minął. Pewnie byłby szybszy gdyby udało mi się zamknąć oczy na dłużej niż na czas mrugnięcia. Choć były chwile gdy przysypiałem, by zaraz się zerwać przerażony. Dlatego gdy tylko usłyszałem pukanie, usiadłem na łóżku, wpatrując się w głowę Nathaniela wsuwającą się do środka.

- Już schodzę.. Trzeba ci w czymś pomóc? - spytałem, szybko podnosząc się z miejsca i idąc za nim na dół.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

‒ Nie, nie ma potrzeby ‒ zapewniłem z uśmiechem. Chłopak nie wyglądał na zaspanego, ale zmęczenie nadal przejawiało się na jego twarzy. Właściwie to wyglądał, jakby miał ciężką noc. Czyżby aż do tego stopnia nie mógł zasnąć w nowym miejscu?

Cóż, jako Łowca kolejną rzeczą, do której będzie musiał przywyknąć, to sypianie w różnych ‒ niekoniecznie tak wygodnych jak własne łóżko ‒ miejscach. Biorąc pod uwagę, że miał okazję mieszkać w slumsach, zapewne nie o wygodę tu chodziło, lecz o sam fakt, iż będą to nowe miejsca...

‒ Jest trochę chłodno, ale herbata powinna pomóc ‒ powiedziałem, kiedy schodziliśmy po schodach. ‒ Po śniadaniu zaczniemy twoją naukę, ale póki co smacznego ‒ usiadłem do stołu i gestem zachęciłem, by niebieskowłosy dołączył.

Śniadanie nie było jakieś wyszukane, przygotowałem to, co jadałem zwykle: kromki chleba, masło, ser, pomidory i trochę wędliny.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zszedłem powoli po schodach, lekko martwiąc się o swoją koordynację ruchową. Co jak co ale po takiej ilości bez snu nieuwaga mogła by się źle skończyć. Podreptałem za Nathanielem do kuchni, zaraz siadając przy stole. Spojrzałem na jedzenie, naprawdę nie mogąc uwierzyć że teraz będę mógł normalnie jeść.

- S..smacznego - mruknąłem cicho, niepewnie sięgając po kromkę chleba. To było bardzo dziwne uczucie.

- Od... od czego zaczniemy naukę? - spytałem, zaraz szeroko ziewając - ja.. przepraszam - mruknąłem lekko zawstydzony. Nie wypadało pokazywać swojego uzębienia pomimo zmęczenia. Sięgnąłem szybko po herbatę, starając się mimo wszystko nie poparzyć języka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~  

Miałem rację, chłopak prawdopodobnie nie spał przez większość nocy. Zastanawiałem się, czy w takim wypadku dobrym posunięciem będzie rozpoczynanie z nim nauki takich rzeczy jak pisanie ‒ w końcu wymagało to skupienia i pamięci, a przy niewyspaniu próba podszkolenia chłopaka mogła okazać się dosyć daremna.

Leo niepewnie wziął się za jedzenie.

‒ Nie przejmuj się ‒ powiedziałem ze śmiechem, kiedy zaczął przepraszać za ziewnięcie. ‒ Nie wyspałeś się?

Zadałem oczywiste pytanie, ale miałem nadzieję, że być może dzięki temu poznam powód, dla którego chłopak nie mógł wypocząć. Kto wie, może stało za tym coś więcej niż samo bycie w nowym miejscu?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~  

- Emm... tak trochę... - mruknąłem, woląc nie wspominać że nie spałem całą noc. Spojrzałem niepewnie na plasterki pomidora, by zaraz sięgnąć po niego drżącą dłonią. Większość warzyw i owoców dawałem dzieciakom ze slumsów. Sam ogólnie rzadko jadałem warzywa... ale tym razem on tak ładnie pachniał i... mam kiedyś mi mówiła że pomidor to owoc. Mogła mi to powiedzieć dlatego że ich nie jadłem i tym mnie przekupić ale... Tym razem sam poczułem potrzebę zjedzenia do. No i.. o niego było łatwiej niż o wędlinę.

Od zlecenia do zauroczeniaWhere stories live. Discover now