~✿~
Muzyka była głośna, a podłoga trzesła się pod wpływem cholernych tańczących ludzi. Było zbyt gorąco, zbyt dużo ludzi i zbyt dużo alkoholu. Nie, żeby to zwykle przeszkadzało Harry’emu. Lubił imprezować, poznawać nowych ludzi, lubił alkohol i zwykle nie przeszkadzałoby mu obściskiwanie się z kim popadnie.
Ale dzisiaj było inaczej. Dzisiaj nie potrafił wyczuć rytmu, irytował go pot spływający po jego karku i nawet alkohol mu nie smakował. Na dodatek tego wszystkiego nie miał również ochoty wdawać się w żadne rozmowy, czy tańczyć z nieznajomymi ludźmi, którzy go otaczali. Jedyną znajomą osobą był Niall, ale on w magiczny sposób zniknął jakąś godzinę temu, co było zabawne, jeśli weźmiesz pod uwagę fakt, że to on był tym, który praktycznie zaciągnął Harry’ego na tą imprezę. Nie, żeby Harry był jakoś specjalnie zły na niego, ponieważ wiedział, że Niall chciał tu przyjść z powodu jakiejś dziewczyny, której imię kompletnie wyleciało mu teraz z głowy. Nie, był zwyczajnie zły na siebie, bo najwyraźniej miał jeden z tych dni. Niall powiedziałby pewnie, że miał już “taki czas w tym miesiącu” i oni śmialiby się z tego, ponieważ cokolwiek by nie powiedział lub zrobił Irlandczyk, Harry nie potrafi się na niego obrazić, nawet jeśli w oczach innych mogło by być to obraźlwe.
Harry rozejrzał się po pokoju. Dzisiaj wieczorem mógłby kochać się z wysokim, przygarbionym chłopakiem z fryzjerskim cięciem buzz cut* albo tym przypadkiem flirtującym z ładną wysoką brunetką, albo ewentulnie z tym wytatuowanym chłopakiem z prawdopodobnie najdłuższymi rzęsami w historii. Gdyby był dzisiaj w formie pierwsze, co by zrobił to rozmowa z tym bardzo ładnym chłopakiem, był tego pewien.
Ale zamiast tego pozostał na środku pokoju, nie żałując wcale, że nie zbliżył się do chłopaka z tatuażami, ponieważ widać wyraźnie, że on i wysoki chłopak z cięciem buzz cut mają się ku sobie, więc tak. Wciąż nie mógł pomóc, ale rozpaczliwie trzymał się swojej szklanki, więc jeśli to byłby film pękłaby ona w jego ręce. Krew spływałaby po jego ręce, a on dalej nic by nie czuł. A teraz czuł, że wszystkie jego kończyny były zdrętwiałe. Boże, był taki żałosny. Gdzieś w jego umyśle pojawiła się przerażająca myśl, że może ktoś dosypał mu czegoś do napoju, ale zaraz ją odrzucił, dając sobie mentalny cios za to. Boże, on naprawdę powinien dostać teraz trochę świeżego powietrza i zakaz zbliżania się dzisiaj do alkoholu.
~✿~
Harry nie był sam na balkonie. Był tutaj też chłopak, opierający się o poręcz, palił papierosa i wydychał dym prosto w stronę nieba. Rzucił mu tylko krótkie spojrzenie, kiedy chłopiec spojrzał na niego przez ramię. Ich oczy spotkały się na chwilę i Harry pomyślał, że te należące do chłopaka miały odcień niebieskiego, ale potem się odwrócił.
Słabe światło księżyca oświetlało jego pierzaste, chyba brązowe włosy. Harry nie mógł tego stwierdzić, ponieważ było zbyt ciemno. Gdyby chciał opowiedzieć tę historię w retrospekcji pewnie by opisał to jako aureolę przypiętą do nastroszonych włosów. Ale to przyszło mu do głowy dopiero później, kiedy pomyślał, że powinien napisać o tym piosenkę. O tym.. cokolwiek to było. Nawet teraz Harry nie wiedział.
Wtedy jednak, zwyczajnie usiadł na ławce na balkonie i zamknął oczy. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Starał się nie myśleć teraz o tym, że wygląda jak idiota. Ale to pomogło. Krew odpłynęła z powrotem do jego palców, oddech się unormował, a serce zaczęło bić w normalnym rytmie, więc otworzył oczy.
Opierający się o barierkę chłopak przyglądał mu się z zaciekawieniem. Ich oczy ponownie się spotkały i, tak, zdecydowanie niebieskie oczy. Harry otworzył usta, ale niebieskooki* był szybszy.
-Czy uważasz, że to aroganckie pisać o inteligentnym bohaterze?
Harry zmarszczył brwi zdezorientowany. Spodziewał się raczej czegoś w stylu “Wszystko w porządku?” zapytanym w zaciekawiony lub drwiący sposób.