Petunia Dursley z irytacją wygładziła materiał wytwornej, idealnie pasującej do letnich temperatur sukienki. Spojrzała na ścienny zegar dotrzymujący jej towarzystwa, odkąd o nieprzyzwoicie wczesnej porze zeszła do kuchni, wskazujący kilka minut po dziewiątej. Westchnęła ze zniecierpliwienia. Nie cierpiała wszystkiego, co w jakiś sposób odbiegało od uznawanej przez społeczeństwo normalności, a niecały kwadrans opóźnienia na Privet Drive był czymś niedopuszczalnym, szargającym reputację szanowanych i zupełnie zwyczajnych mieszkańców tej ulicy.
W Little Whinging życie toczyło się według ustalonych, stanowczo przestrzeganych zasad. Pedantycznie utrzymane trawniki koszono o stałej porze oraz w regularnych odstępach czasu dla pewności, że trawa nie urośnie do skandalicznych rozmiarów. Bezwzględnie przestrzegano ciszy nocnej, a zakłócenie spoczynku równało się z najgorszą przewidzianą w brytyjskim prawie zbrodnią.
W przeciągu ostatnich lat niewiele się zmieniało, dlatego przybycie nowego sąsiada wywołało istną sensację, a jego tożsamość stała się tematem okolicznych plotek i popołudniowych pogaduszek przy codziennej herbacie i ciastku.
Cała sprawa była o tyle intrygująca, że nikt ze stałych mieszkańców nie potrafił wyjaśnić, co się stało z poprzednimi właścicielami. Jednego dnia zwyczajowo uprzejmie się witali z sąsiadami, śpiesząc do pracy z gazetą pod pachą, a na drugi dzień już ich nie było. Na niedawno odmalowanych drzwiach domu wywieszono tylko karteczkę zwięźle informującą o sprzedaży posiadłości.
Pogłoski o nagłym zniknięciu lokatorów spod piątki rozeszły się jak zaraza. Powtarzane z ust do ust, przekazywane od domu do domu, przybrały groteskowych kształtów, w niektórych przypadkach zahaczając już o głupotę. Vernon uparcie twierdził, że przeprowadzili się do rezydencji ciotki stryjecznej na wschodnim wybrzeżu kraju, o czym płomiennie marzyli, odkąd posiadłość przypadła im w spadku. Petunia nie śmiała sprzeciwiać się mężowi, zwłaszcza że jego trzeźwe wytłumaczenie rzetelnie wyjaśniało ich niespodziewanie zniknięcie.
— Przecież to skandal — wymruczała do siebie pod nosem.
Rozejrzała się po swojej lśniącej czystością kuchni, doszukując się jakichś niedociągnięć czy szkaradnych skaz, niweczących obraz idealnego porządku. Nie znajdując żadnych usterek w perfekcyjnym dziele, ponownie oceniła jakość czekoladowego ciasta, przyciągającego wygłodniałe spojrzenia każdego, kto pojawił się w tym pomieszczeniu. Wszystko musiało być idealne, dopracowane w najmniejszych szczegółach oraz ukazujące Dursleyów jako normalną angielską rodzinę. Petunia chciała zaprezentować się z jak najlepszej strony w oczach nowego sąsiada znad przeciwnika. Nie wiedziałam o nim za wiele, oprócz tego, że miał się zjawić na Privet Drive punkt dziewiąta.
— Chcę kawałek ciasta!
Dudley zaanonsował swoje nadejście energicznym pchnięciem kruchych drzwi, ledwo znoszących kapryśne i często zmienne humory nastolatka. Przy jego masywnej sylwetce kuchnia zdawała się kurczyć, a przestrzeń między meblami zwężać i zanikać do rozmiarów domku dla lalek. Koścista kobieta rozpromieniła się na widok swojego jedynego syna, momentalnie zapominając o rozgoryczeniu i niedopuszczalnym spóźnieniu nowego sąsiada. Jej wspaniały i doskonały synek był głodny i teraz to, w tym momencie, było dla niej priorytetową sprawą zaprzątającą jej myśli i całą uwagę.
— Nie, Dudziaczku, tort upiekłam specjalnie na powitanie naszego nowego, spóźnialskiego sąsiada, ale nie smuć się! — zaświergotała radośnie Petunia, widząc grymas złości przemykający przez twarz syna. Dobrotliwie ścisnęła jego ramię i podbiegła do lodówki, szukając przygotowanego wcześniej wartościowego w niezbędne do prawidłowego rozwoju witaminy i minerały posiłku. — Mamusia zaraz da ci coś równie smakowitego i pożywnego.
CZYTASZ
The Neighbour From Privet Drive
FanfictionW Little Whinging życie od zawsze toczyło się według ustalonych, stanowczo przestrzeganych zasad. W przeciągu ostatnich lat niewiele się tam zmieniało, dlatego przybycie nowego sąsiada wywołało istną sensację, a jego tożsamość stała się tematem okol...