Ten wrześniowy wieczór był wyjątkowo chłodny i pochmurny. Zamiast pięknego, pomarańczowo-złotego zachodu słońca, oglądałam jak ostatnie parę marnych promyków chowa się za warstwą chmur, otaczających miasto. Uwielbiałam oglądać jak Warszawa pogrąża się w mroku nocy. Siedząc na parapecie w moim pokoju, miałam idealny widok na panoramę. Był to jeden z plusów mieszkania na osiemnastym piętrze. Dla moich zapracowanych rodziców największą zaletą, było to, że nasz blok był w samym centrum Warszawy. Mama miała niedaleko do szpitala, a tata do swoich gabinetów i dworca kolejowego.
- Nelcia, jesteś już spakowana? - spytała mama stając w progu mojego pokoju. Jak zawsze spokojna i pogodna, mimo że prosiła mnie o spakowanie się już parę razy.
- Już prawie - odparłam niepewnie, bo nawet nie spojrzałam na walizkę. - Dobra, jeszcze nie - przyznałam. Starałam się przy niej nie kłamać, bo bardzo tego nie lubiła.
- Pamiętasz, że wyjeżdżamy o szóstej? Tym razem musimy być punktualnie na spotkaniu Kręgu, żeby twoja siostra się dodatkowo nie denerwowała. Wiesz, że Dzień Inicjacji jest ogromnie ważny i musimy ją wszyscy wspierać.
Przytaknęłam. Wiedziałam to doskonale, jak tysiące innych rzeczy związane z aniołami. Rodzice często mi o tym opowiadali i zabierali na spotkania Kręgu Aniołów. Były to zjazdy, na których spotykały się anioły z całej Polski. Były to okazje do rozmów i integracji. Kręgiem kierował rząd złożony z najbardziej doświadczonych i uzdolnionych aniołów. Mieli oni wiele ważnych zadań, między innymi, nie dopuścić do tego, aby ludzie dowiedzieli się o tym, że anioły żyją na Ziemi.
- W takim razie, dobranoc, aniołku. - Mama posłała mi ciepły uśmiech i poszła w kierunku pokoju mojej siostry.
Aniołku. Aniołku. Mama mnie tak często nazywała. Podobno dla niej zawsze byłam aniołkiem. Niestety tylko i wyłącznie jej. W przeciwieństwie do całej mojej rodziny, tylko ja jedyna aniołem nie byłam. Byłam człowiekiem. Słabym, emocjonalnym i dalekim od ideału.
Zalała mnie fala gniewu, nienawidziłam tego, że jestem jedynie człowiekiem. Zdusiłam tę złość i usiadłam na łóżku. Wzięłam telefon i weszłam na Messengera.
Od razu rzuciła mi się w oczy jedna nowa wiadomość od Arka, mojego kolegi ze studiów. Nigdy za sobą nie przepadaliśmy. Denerwowała mnie jego fałszywość. Kreował się na popularnego i wyluzowanego chłopaka. Tak na prawdę był miły jedynie wtedy, kiedy czegoś potrzebował. Później wraz z kolegami wyśmiewał się z ,,naiwnych kujonów". Przez cały rok zamieniliśmy ze sobą ze trzy zdania, ponieważ zawsze ucinałam z nim rozmowy.
Hej, mam do Ciebie sprawę. Jesteś wolna? - tak brzmiała jego wiadomość.
Teraz nie dam rady, wyjeżdżam - wystukałam na klawiaturze, po czym odłożyłam telefon na biurko. Podeszłam do szafy i zaczęłam się pakować. Po chwili jednak znowu usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości.
Myślałem, że to Cię zainteresuje - napisał Arek i dołączył zdjęcie. Wyświetliłam je i zamarłam.
Na fotografii widać było parę. Niska blondynka, w kusej sukience całowała chłopaka, i to nie byle jakiego. Był to bowiem mój chłopak. Mateusz - zabawny, towarzyski, przystojny i jak widać szalony aż do przesady palant.
Właśnie rozpadał się mój kolejny związek. Mimo, że trwał 3 miesiące, był jednym z najdłuższych w jakim byłam. Nigdy nie byłam dobra w relacjach między ludzkich, pewnie dlatego, że wychowały mnie anioły. Z drugiej strony, moi rodzice uwielbiają ludzi i swoje życie na Ziemi poświęcili pracy lekarskiej. Ja natomiast widzę w człowieku głownie jego wady i to jaki jest samolubny i fałszywy. Miedzy innymi dlatego wybrałam studia informatyczne, komputery nie kłamią.
Skąd masz to zdjęcie? Kto i kiedy je zrobił? - napisałam trzęsącymi się ze złości palcami.
Ja zrobiłem, godzinę temu, na imprezie u mnie w domu. Szkoda, że Cię tu nie ma. Gołąbeczki właśnie przeniosły się do sypialni.
Jeszcze godzinę temu rozmawiałam z Matim przez telefon. Faktycznie słyszałam muzykę w tle, ale podobno był to ,,jego współlokator". Mateusz zapewniał mnie, że dzisiejszy wieczór zamierzał spędzić, grając w LOLa. Tymczasem imprezował sobie w najlepsze w towarzystwie jakiejś blondi.
Teraz trzęsły mi się nie tylko palce, ale całe ciało. Przeszywały mnie gorące dreszcze, a do oczu napłynęły łzy. Ledwo widząc,napisałam do Arka.
O niczym mu nie mów, niech się dobrze bawią. Też mu zrobię niespodziankę.
Zemstę.
CZYTASZ
Anellyca
Teen FictionBuntownicza, pewna siebie, inteligentna, z wręcz ognistym temperamentem. Nigdy nie pasowała do nieziemsko spokojnej i altruistycznej rodziny oraz społeczności. Oni są aniołami, a ona tylko człowiekiem. Co się jednak stanie, kiedy pojawi się tajemni...