Rozdział 6

94 19 6
                                    

Zatrzymaliśmy się na noc w niewielkim pensjonacie na zboczu góry. Kiedy do niego przyjechaliśmy było już prawie ciemno i niewiele było widać. Postanowiliśmy iść spać i wstać jak najwcześniej, żeby móc wybrać się następnego dnia na wędrówkę po górach. Niestety rano nasza rodzina nie mogła się pozbierać i kiedy wreszcie zeszliśmy na śniadanie było już prawie południe.

Byłam wyjątkowo niewyspana. Całą noc męczyły mnie koszmary. Dodatkowo Maja do trzeciej nad ranem pisała z kimś na telefonie i cicho się śmiała. Nocowałam z nią w niewielkim pokoju, więc wszystko doskonale słyszałam i nie mogłam zasnąć.

 - Majka? Z kim tak pisałaś po nocy?  - spytałam, chociaż domyślałam się odpowiedzi. Na moje słowa siostra zamarła z tostem w połowie drogi do buzi. Spojrzała na mnie zmieszana.

 - Z Éricem - odparła, nerwowo poprawiając swoje długie blond włosy.

 - Tym chłopakiem, którego wczoraj uleczyłaś? Zaprzyjaźniliście się?- spytała zaciekawiona mama.

 - Tak. On jest bardzo... - zaczęła Majka i się zamyśliła. - Miły.

 - Też mi się wczoraj wydawało, że to całkiem rozsądny chłopak. Do tego odważny. Od razu się zgłosił, kiedy potrzebowałaś ochotnika - powiedziała mama z uznaniem. Ona zawsze dostrzegała w ludziach dobro, u każdego potrafiła znaleźć jego pozytywną stronę. W przeciwieństwie do mnie, ja doskonale umiałam wychwytywać ludzkie wady i słabości. A zwłaszcza u Érica, który wydawał mi się złem wcielonym.

 - Przecież on wygląda jak typ z ciemnej uliczki - sprzeciwiłam się . - Wiem, że nie można oceniać po wyglądzie, ale według mnie nie jest to porządny człowiek.

 - Mylisz się - oburzyła się Maja. - On jest najbardziej uprzejmym i sympatycznym chłopakiem jakiego poznałam. Też byś się o tym przekonała, gdybyś z nim porozmawiała, Nelka.

 - Świetny pomysł  - zapaliła się mama - Ja też go z chęcią poznam. Może zaprosisz go dzisiaj na naszą wędrówkę po górach?

Zostałam przegłosowana, bo tata też poparł tę propozycję. Rozpromieniona Majka napisała od razu do Érica. W ten sposób zostało postanowione, że spędzimy prawie cały dzień z zupełnie obcym chłopakiem.

Straciłam zupełnie apetyt, więc dopiłam herbatę i wyszłam z Kubą na dwór. Świeciło słonce i było bardzo ciepło. Nie było więc nadziei, że pogoda pokrzyżuje nam wędrówkowe plany.

Kubę rozpierała energia, kazał za sobą biegać po całym podwórku. Najpierw graliśmy w berka, potem uciekaliśmy przed potworami, aż znaleźliśmy starą piłkę w krzakach i zaczęłam uczyć brata czegoś na kształt siatkówki. Sama uwielbiałam sport i poświęcałam na niego większość wolnego czasu. Najbardziej lubiłam siatkówkę, którą uprawiałam prawie na szczeblu profesjonalnym.

 - Dobrze, Kubuś. Teraz poodbijaj piłkę przez chwilę sam, bo ja muszę zdjąć bluzę - powiedziałam i pobiegłam na ganek pensjonatu. Związałam moje długie, brązowe włosy w wysoki kucyk. Ściągnęłam bluzę, zostając w koszulce na ramiączka. Poczułam jak delikatny wiatr chłodzi moje rozgrzane ciało.Przymknęłam oczy, rozkoszując się tym uczuciem. Po chwili jednak przeszyła mnie fala ciepła. Zaniepokojona rozejrzałam się dookoła.

Pod bramę zajechał czarny, elegancki mercedes. Drzwi od strony kierowcy otworzyły się i z samochodu wysiadł Éric. Jego wzrok od razu skierował się na mnie, jakby też wyczuł moją obecność. Skarciłam się za tę myśl, bo poczułam się jak wariatka. Stałam przy głównych drzwiach prowadzących do pensjonatu, więc to naturalne, że spojrzał w tę stronę.

Blondyn uniósł brwi, a na jego twarzy pojawił się ten jego bezczelny uśmieszek. Odwzajemniłam mu się tym samym, po czum obróciłam się i zaczęłam schodzić po schodach do braciszka. Kuba podrzucał wysoko piłkę, a potem próbował ją złapać swoimi małymi rączkami. Parę razy nawet mu się udało, aż raz niefortunnie piłka odbiła się od jego nogi i potoczyła w stronę bramy. Od razu chwycił ją wchodzący na podwórko Éric.

 - Chyba ci uciekła piłka siatkarzu? - zagadał blondyn do mojego braciszka, po czym delikatnie rzucił mu zgubę.

Ucieszony Kuba złapał ją i z śmiechem odegrał. Przez chwilę wymieniali podania, a mój braciszek szalał ze szczęścia.

 - Jak będę duży to będę takim siatkarzem jak Nela - powiedział z dumą i spróbował zagrać piłkę w taki sposób, jak go uczyłam.

 - Doprawdy? Twoja siostra uprawia siatkówkę? Nie wygląda na sportowca - odparł złośliwie chłopak, lustrując mnie wzrokiem. Lekko się wkurzyłam, ale nie dałam tego po sobie poznać. Faktycznie nie byłam nadzwyczajnie umięśniona, ale miałam szczupłą i wysportowaną sylwetkę. Koleżanki zazwyczaj mówiły, że mi jej zazdroszczą. Ja jednak nie czułam się piękna, widząc jak idealnie wyglądają moi anielscy rówieśnicy

 - To pokaż, jak ty grasz, sportowcu - powiedziałam z przekąsem.

Na moje słowa Éric zagrał do mnie wysoką, dokładną piłkę. Wygięłam ciało, tak aby moje uderzenie było jak najmocniejsze. Kiedy piłka znalazła się na idealnej wysokości splasowałam ją, tak że poleciała bardzo szybko w stronę chłopaka. Ten jednak był na to przygotowany. Ugiął nogi i odegrał starannie. Zaczęliśmy wymieniać podania. Z jego twarzy nie schodził uśmieszek. Mnie coraz bardziej bolała głowa i przeszywały gorące fale. W końcu zrobiło mi się na tyle słabo, że poczerniało mi przed oczami. Piłka przeleciała tuż obok mojej głowy.

 - Tak, jak sądziłem. Siatkarka z ciebie marna, ale nie przejmuj się. Zawsze możesz zostać gwiazdą Instagrama, skoro tak lubisz chwalić się biustem - zadrwił Éric, patrząc się na wspomnianą część mojego ciała. Rzeczywiście, koszulka, którą miałam na sobie, zsunęła się trochę niżej niż powinna. Nie było jednak widać niczego niestosownego. Zmrużyłam oczy, gotując się z oburzenia i wściekłości.

 - Co ty takiego właśnie powiedziałeś? Mam przypomnieć ci, kto wczoraj świecił gołą klatą przed setkami ludzi? - spytałam ze złością, czekając na jego reakcję. Zaczął iść w moim kierunku.

 - Niezapomniany widok, co? - mruknął, kiedy mnie mijał i poszedł dalej. Zostałam na podwórku z Kubą i urażoną dumą.

AnellycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz