Rozdział 7

86 14 8
                                    

Od zawsze kochałam góry. Wędrówki po nich były okazją do przemyśleń i podziwiania piękna natury. Tym razem jednak nasza wycieczka była dla mnie koszmarem.  Z dwóch powodów, które mają tę samą przyczynę - ,,boskiego" Érica. Niepokoiło mnie to jak bardzo zbliżył się do mojej siostry.  Oboje szli z przodu pogrążeni w rozmowie, od czasu do czasu, obejmując się niby ,,koleżeńsko". Maja była tak pochłonięta Éricem, że nawet na chwilę nie spojrzała w naszą stronę. Ja, mama i tata z Kubą siedzącym mu na ramionach szliśmy daleko z tyłu. Drugim powodem niezwykle ciężkiej dla mnie wędrówki były ciągłe zawroty głowy. Kiedy zbliżałam się do Érica na odległość mniejszą niż kilku metrów, ciemniało mi przed oczami i byłam bliska omdlenia. Musiałam więc trzymać się od niego na dystans, żeby nie zasłabnąć.

 - Nelcia, strasznie blado dzisiaj wyglądasz. Dobrze się czujesz? - zaczęła martwić się w pewnym momencie mama.  - Bardzo mało zjadłaś na śniadanie. Znowu na jakąś dietę przeszłaś? Mówiłam Ci, córeczko, że jesteś szczupłą i piękną dziewczyną.

- Mamo, zawsze będziesz mi wypominała moje odchudzanie z czasów gimnazjum? - spytałam z udawanym żalem.

 - Tak, Nelcia, bo wmówiłaś sobie, że anioły są idealne. Od zawsze mówiłaś, że chcesz wyglądać jak my. Pamiętasz jak chciałaś się koniecznie przefarbować na blond? A ja ci powtarzałam, że jesteś śliczna. Twoje długie, falowane, ciemnobrązowe włosy, zielone oczy i delikatne piegi. Od kiedy Cię pierwszy raz zobaczyłam, jak miałaś zaledwie kilka dni, od razu cię pokochałam. Razem z tatą uważamy, że to wielki dar od Boga, że możemy mieć taką córeczkę jak ty i nigdy nie zamienilibyśmy cię na żadnego anioła - powiedziała mama i objęła mnie ramieniem. Odwzajemniłam gest i mocno ją przytuliłam.

Zgadziłam się z mamą. To, że rodzice mnie zaadoptowali, było najprawdopodobniej najlepszą rzeczą, jaka mi się w życiu przytrafiła. Nigdy nie będę w stanie im się za to odwdzięczyć. Kocham ich najmocniej na świecie.

Nie chciałam więc psuć naszej rodzinnej wyprawy, skarżąc się na zawroty głowy. Udawałam, że wszystko jest w porządku. Od czasu do czasu, kiedy czułam się naprawdę słabo, przystawałam pod pozorem zrobienia zdjęć. Odetchnęłam z ulgą, kiedy tata zarządził dłuższy postój. Usiadłam na pniu powalonego drzewa i wyciągnęłam butelkę wody z plecaka.

 - Wybrał Pan bardzo ciekawą trasę - zwrócił się Éric do taty.  - można się zakochać... w górach.

Spojrzał znacząco w stronę Mai, która mimowolnie się uśmiechnęła.

 -Éric mi opowiadał, że uwielbia wspinaczki po Alpach i jeździł na nie kilka razy do roku. - pochwaliła się siostra.

Temat Alp niezwykle zainteresował tatę.Od razu wdał się z Éricem w pogawędkę na ten temat. Tata jest miłośnikiem gór. Zawód lekarza nie pozwala mu na częste wyprawy. Kiedy jednak nadarza się jakakolwiek okazja, zabiera całą naszą rodzinę na narty albo piesze wędrówki.

 Mama wyjęła prowiant i rozdała każdemu po kanapce. Nie byłam jednak w stanie zjeść nawet kęsa, bo robiło mi się niedobrze. Nie byłam już nawet pewna czy to wina Eryka czy jakiejś choroby. Skupiałam się na tym żeby, oddychać i patrzeć w jeden punkt.

 - Nela, wszystko w porządku?  - podbiegła do mnie zmartwiona siostra. Usiadła koło mnie i spojrzała zatroskana na moją twarz.

 - Trochę mi słabo - wyszeptałam. Maja od razu chwyciła mnie za rękę. Poczułam przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele. Siostra mnie leczyła. Już po chwili ból głowy zaczął słabnąć i poczułam się lepiej.

- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się do niej.
 - Co tam dziewczyny? - zagadał Éric, podchodząc do nas. - Kornelii brakuje kondycji?

Na dźwięk mojego pełnego imienia, za którym nie przepadam, lekko się zirytowałam. W dodatku po raz drugi tego dnia próbował mnie sprowokować, komentując moją sportową formę. Zignorowałam go, pokazując tym, jak żałosne są jego zagrywki.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 03, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

AnellycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz