Mijały lata, zmieniały się pory roku. Ząb czasu odcisnął swoje piętno na twarzy Rhino, a Lukas dorastał. Wciąż mieszkali w domu na południu Detroit. W miejscu skrywającym tylko im znaną tajemnicę, którą Rhino, zajęty narkotykową działalnością, zdawał się nie przejmować. Brudny sekret, zżerający jego syna od środka, dzień po dniu, siejąc w jego głowie i sercu spustoszenie.
Wśród tylu zmiennych, jedno przez te wszystkie lata pozostało niezmienione. Było to uczucie czyste i szczere. Była to miłość syna do matki. Kochał ją w milczeniu. W ciszy, która otulała go ramionami i mimo że nie pamiętał już tego uczucia, gdy ciepłe ręce matki go obejmowały, wyobrażał sobie to jako bezkresną przyjemność. W takich chwilach czuł się bezpieczny. Gdyby miał możliwość, zamknąłby się szczelnie w tym kokonie nieistniejącego już bezpieczeństwa.
Nie miał jednak wyboru, nigdy go nie miał.
Nic, kompletnie nic, nie było od niego zależne. Wszystko, co miał, kim był teraz, było wynikiem działania ojca. Było wpojone. Nikt, kto znał Lukasa, nie wiedział, że gdzieś głęboko w jego sercu tli się iskierka. Cząstka nieodkrytej, zapomnianej dobroci, którą wznieciła jego matka. Ona tam jednak była. Nieśmiała, niewychodząca przed szereg, nienarzucająca się, czekająca, uśpiona, zahibernowana. Taka, o której istnieniu zapomniał sam Lukas – czternastoletni chłopak, mistrz dzielenia działek kokainy na równe części bez użycia wagi. Chłopak, który znał 8 Mile Road jak własną kieszeń. Bezwzględna maszyna, niewydająca żadnych dźwięków. Twór wprawiony w ruch przez mężczyznę, który powinien go chronić.
Tak się jednak nie stało. To nigdy nie miało miejsca.
Rhino dotrzymał obietnicy. Dzień po dniu tworzył młodszą wersję siebie. Był przekonany, że nic i nikt nie stanie na jego drodze. Nie bał się, że Silent, do którego przylgnęła ta wiele lat temu wymyślona ksywka, ocknie się z letargu. O to akurat dbał. Stworzył małe imperium i dostarczał synowi tylu zajęć, by ten nie miał czasu myśleć. Wcielony w życie plan był dokładnie realizowany, a Silent był na dobrej drodze ku zatraceniu. Mało tego, wydawało się, że zmierzał wprost ku destrukcji.
– Długo jeszcze będziesz to porcjował? – Rhino wpadł do salonu pogrążonego w oparach dymu. Uderzył syna w tył głowy, by zwrócić na siebie jego uwagę. – Zadałem ci pytanie! – krzyknął. – Czasem mam wrażenie, że jesteś też głuchy! – Nakręcał się, podczas gdy Silent niewzruszenie wsypywał precyzyjnie odmierzone działki do foliowych woreczków. – No co za zjeba stworzyłem! – Rhino zafurczał tak, że zapluł brodę, a potem prychnął z wyższością: – No ale kurwa, czego miałbym się spodziewać, skoro twoja matka też była debilna.
Lukas nawet nie drgnął, słysząc te słowa. Był zatracony w sobie tylko znanym świecie. Fizycznie był rozwinięty bardziej niż jego rówieśnicy, ale jego psychika dla wszystkich była zagadką. Jego szkołą była ulica. Znał każdy zakamarek brudnych, ociekających przegraną uliczek upadłego miasta.
Rhino opadł na stary fotel. Dzięki temu, w końcu zyskał uwagę Lukasa. Chłopak uniósł wzrok i trzy palce, a na twarzy ojca zagościł cwany uśmiech.
– Trzy minuty, tak? – Zadał pytanie, ale nie uzyskał już na nie odpowiedzi. Chłopak był oszczędny nie tylko w słowach, ale i w gestach. – Jesteś coraz szybszy. – Pochwalił. – Jak skończysz, jedź do kryjówek. – Zarządził.
Patrzył jeszcze chwilę na syna, a następnie wyciągnął spod stolika metalową łyżkę i jej końcówką nabrał trochę białego proszku z torebki. Wysypał go na ekran swojego telefonu, przedzielił małym palcem, a gdy powstały dwie kreski, wciągnął jedną z nich. Wytarł nos poślinionym palcem i ponownie go oblizał, a potem, podsunął telefon w stronę Lukasa. Na ten gest chłopak zareagował automatycznie. Szybkim ruchem wziął ze stołu zwinięty w rulon banknot, a następnie powtórzył dokładnie te czynności, które wykonał jego ojciec. Obaj spojrzeli na siebie, a na ich twarzach, pojawił się szeroki uśmiech. Oczy Rhino wyrażały ekscytację, wzrok Lukasa był pusty.
CZYTASZ
Dźwięk spadających łez JUŻ W SPRZEDAŻY!
RomanceNoc, podczas której diabeł opętał Detroit, naznaczyła Lukasa na zawsze. Właśnie wtedy, będąc małym chłopcem, uczestniczył w wydarzeniach, których nigdy nie powinien był nawet oglądać. Zmanipulowany, z niemającym już dla kogo bić sercem, utracił cząs...