________
Victor zdenerwowany odłożył telefon na blat. Jego Yuriś nie pojawiał się od...
Do teraz.
Japończyk wszedł do domu trzaskając drzwiami.
Był wyjątkowo wkurzony jak na siebie. Victor z zaciekawieniem obserwował nowe zjawisko w swoich progach.
Czarna Burza.Katsuki warknął cicho, uderzając kluczykami od auta o blat.
Victor nadal milczał, starając się nie okazywać swojego rozbawienia, jednak cień uśmiechu pozostawał na jego twarzy.
- Ukradli mi portfel! - oświadczył nalewając sobie wody do szklanki.
- Hę? Ojejku. Dużo było w nim pieniędzy? - zapytał Nikiforov, siadając na blacie. Objął narzeczonego ramieniem, masując jego spięte barki.
- Nie, może z dwieście rupii. I kilka biletów na autobus. - oświadczył Japończyk, nadal mając oburzony wyraz twarzy i groźnie zmarszczone brwii.
- No to niech się cieszy złodziej swoim szczęściem. Żal ci? Mogę ci dać tyle ile chcesz... - zdziwiony siwowłosy, odwrócił swojego chłopaka twarzą do siebie.
- Nie o to chodzi! - zdenerwował się Yuuri, myśląc że Victor posądza do o materializm. - Chodzi o samą zasadę... dałem się okraść jak głupi... - jęknął, ukrywając twarz w dłoniach.
Na pewno się teraz czerwienił.- W Rosji jest sporo ni...
- Ale to moja wina! To było tak... Wyszedłem ze sklepu, obładowamy siatami. Sprzedawczyni coś za mną woła, ale po rusku także ja do niej "nie rozumieju". Mówi, że zostawiłem resztę. Wziąłem od niej ale nie miałem gdzie i jak wsadzić tych banknocików, bo obładowany byłem... - Victor uważnie słuchał. - Pękła mi siatka. Jakiś facet zaproponował, że potrzyma mi portfel, a ja sobie spokojnie pozbieram. Możesz zgadnąć co było dalej. - naburmuszony Katsuki założył ręce na pierś.
Jego chłopak cicho się zaśmiał i położył swoją wielką głowę na udach siedzącego na blacie Japończyka.- Nie smuć się. W Japonii nie kradną?
- Nie.
- Zrobię Ci kakałko?
- Okej.
Po tej krótkiej konwersacji zapadła cisza, ale wcale nie krępująca.
Przerywana dźwiękiem nalewanego mleka, włączanej kuchenki i cichego nucenia Victora.- Wyszła gorąca czekolada. - Nikiforov wzruszył ramionami.
- Jak to? Wyszła? - Yuuri z politowaniem spojrzał na swojego mężczyznę, widząc że zrobił to specjalnie. - A ta twoja ważna dieta?
- Ważniejszy mój katsudon. - Siwowłosy podszedł do Yuuriego, usiadł obok niego i uroczyście wręczył kubek. - Smacznego.
Siorbiąc sobie ciepły napój, trącali się stopami, lekko przytulali.
Potem przyszedł też czas na sielankowe, niezobowiązujące pocałunki w słodkie usta.- Jeśli tak to ma wyglądać, jak zgubię portfel... mogę gubić go codziennie. - westchnął brunet.
- Lepiej nie. Wypijemy cały zapas czekolady. - odparł Victor, łasząc się wręcz do swojego Yuuriego.
Brązowe oczy spojrzały na niego mądrze.- Możemy przecież pić też herbatę, kakao i ewentualnie grzane wino. - stwierdził.
- W takim razie, nie ma problemu.