Rozdział |4 |

421 35 23
                                    


Czarnowłosa dziewczyna prawie do rana przesiedziała na wzgórzu niedaleko La Push. Tysiąc myśli kłębiły się w jej głowie. Co ona najlepszego zrobiła. Tacha Aki ją zabije zanim zdąży cokolwiek powiedzieć. Może powinna wrócić i porozmawiać z Mallory? Co jej powie? Przepraszam cię, że was oszukałam?- pomyślała Amy. Nie powinna nawet się zapisywać do szkoły. Jej nauczyciel miał rację. Nie posłuchała się.

- Czekałem na ciebie.

Teraz miała przechlapane. Wypatroszy ją. Po mału odwróciła się do wielkiego wilka i spuściła głowę.

- Dlaczego?

Jedno proste pytanie. Dlaczego to zrobiła? Nie wie. Chciała być bliżej przyjaciół. Teraz Mallory wie, że nie umarła. Zastanawiała się dłuższą chwilę ale po chwili odwróciła się i pozwoliła łzom płynąć po bladych policzkach. Nie była nigdy taką kruchą dziewczyną. Potrafiła walczyć. Panowała nad żywiołami. Nie potrafiła powstrzymać uczuć do przyjaciół i ukochanego.

Poczuła ciepłą znajomą sierść na kolanach. Tacha Aki położył się. Pocieszał ją mimo, że źle zrobiła. Wiedział, że nie może cały czas na nią krzyczeć. Musi zacząć ponosić odpowiedzialność za swoje działania.

- Każdy popełnia błędy, Amy.

- Wiem. - szlochała. - Przepraszam, ja...chciałam być bliżej nich. Brakowało mi ich. Nie wiedziałam, że będą. Przeczuwałam. Mogłam sprawdzić, nie zrobi...

Warknął. Musiał ją jakoś zmotywować, nie może pozwolić, żeby z takiego powodu

- Cisza! Nie możesz się mazgaić. Jesteś wielka Amy Black. Wielka Córka Wilczej Krwi. Strażniczka Dusz. Jesteś najodważniejszą osobą, którą znam.

Podniosła na swojego nauczyciela błękitne oczęta, trochę czerwone od płaczu i smutno się uśmiechnęła.

- Dziękuję, Tacha Aki. Jesteś dla mnie jak prawdziwy ojciec. - wtuliła się w miękką jak puch sierść wilka.

Pół godziny później indianka weszła do swojego domu w zaświatach. Położyła się na wielkim łóżku w kolorze jasnego brązu. Nad głową miała pełno zdjęć swoich, Mallory, swojej rodziny i Setha. Nawinęła czarny kosmyk na palec i się zamyśliła. Nie może wrócić do szkoły. Mall ją rozpoznała. Westchnęła głęboko i przekręciła się na brzuch, po czym ukryła głowę w poduszce.

Długo tak nie poleżała, ponieważ postanowiła pobiegać. Usłyszała trzask przekształcanych kości i była na czterech śnieżnobiałych wilczych łapach. Przeniosła się do świata żywych i znajdowała się na wzgórzu, gdzie uratowała Setha. Wiatr muskał jej miękkie jak puch futerko. Chwilę mu się oddała. Nasłuchała czy w pobliżu nikogo nie ma i ruszyła biegiem mijając drzewa. Miała lepiej wyostrzone zmysły niż inne wilkołaki. Była takim super wilkiem.

Nagle stanęła na polanie, ulubionej polanie Belli i Edwarda. Było tu pełno tych fioletowych kwiatów. Zaciągnęła się nosem na ten wspaniały zapach i przemieniła w dziewczynę. Wyciągnęła przed siebie prawą dłoń, na której majaczył mały promyczek. Nagle z niego zrobił się bicz z ognia, którym przecięła powietrze. Poczuła dziwne ukłucie bólu w okolicach głowy. Coś się działo z Sethem. Czuła to jak wtedy kiedy chciał się zabić. Szybko znowu się zmieniła i pobiegła w kierunku, który podpowiadało jej sumienie. Gdy dotarła blisko znów się zmieniła i wspięła się na drzewo i zamaskowała zapach. Skakała po drzewach równie dobrze jak wampiry. Miała siłę wilka w ludzkiej postaci więc mogła robić więcej niż przeciętny wilkołak. Skuliła się na gałęzi któregoś drzewa i wpatrywała się w dwa wilki i człowieka - Sama Uleya, który był kiedyś alfą Jacoba i Setha. Przed nim leżał na ziemi piaskowy wilk o jasnych oczach. Mój kochany Seth. Pomyślała. A obok niego siwa wilczyca jego siostra. Sam, był wściekły widziała to po jego wyrazie twarzy. Seth się otrząsnął i wstał z obnażonymi kłami i rzucił się na byłego alfę. Siła z którą wilk się odbił zrzuciła starszego indianina z nóg.

Legenda wilczej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz