Rozdział | 2 |

590 38 9
                                    


    - Dlaczego ty nadal nie rozumiesz? 

   Przed wielkim wilkiem stała białowłosa indianka o najczystszych błękitnych oczach. Od roku pełniła funkcję Wojowniczki Dusz i musiała strzec świata ludzi jak, i duchowego. Mimo ,że towarzyszył jej Tacha Aki czuła się samotna, ponieważ nadal brakowało jej Setha i Mallory, przyjaciół i rodziny. Patrzyła na smutek jej przeznaczonego. Jej ojca i brata. I całej reszty. Poprawiła sukienkę i nakryła szczupłe ramiona czerwoną, ulubioną peleryną. Umiała stworzyć sobie materialną postać jak i być niewidzialna dla ludzi. 

    - Nie mogłam pozwolić, żeby się zabił. - warknęła na swojego nauczyciela. - Kocham go. 

   - W końcu wyznałaś że go kochasz. - prychnął stary indianin.  - Szkoda, że tak późno.

   Amy nie wytrzymała i rzuciła płonącym pociskiem w wilka, który zwinnie odskoczył. Zaczęła warczeć i padła na ziemię przechodząc przemianę w białą dużą wilczycę. Pokazała zęby i uciekła zostawiając go samego. Nie chciała ,żeby wszyscy za nią płakali. Pamięta jak zrobiła wybuch. Wampiry z Volturii wyrzuciła na prawdę daleko, że uciekli. Jacob... oddała swoją esencję życiową, powinna umrzeć. Nie powinna żyć, lecz życie zrobiło jej niespodziankę i obudziła się w świecie duchów rozmawiając z Pradawnymi. Pierwszymi stworzycielami ras. Objawili się jej mówiąc, że jeszcze nie jej czas. Jeszcze nie dopełniło się całe przeznaczenie. Stała się pół duchem, pół człowiekiem. Uwięziona pomiędzy światami. Chciałaby z kimś pogadać.  Wyżalić się ale nie mogła. 

   Dotarła do Seattle. Zmieniła się w człowieka i wyobraziła sobie czerwoną letnią sukienkę, którą po chwili miała na sobie oraz torebkę, w której miała drobne na jedzenie z magdonalda. Musiała uważać bo nie mogła zmieniać swojego wyglądu na swoją niekorzyść a dużo ludzi pamięta ją z imprezy, na którą zaprosiła ją Ness. Otworzyła drzwi i do jej nosa wpadł zapach frytek i palonego mięsa. Kiedyś tu często przyjeżdżała z przyjaciółką. Poprawiła grzywkę,żeby zakrywała jej większość twarzy i ruszyła do kasy. Gdy już zapłaciła, usiadła w kącie i czekała na swoje zamówienie. Była wkurzona. Od roku uczy się wszystkiego. Nowych elementów w mocach, legend, kultur. Totalnie wszystkiego. I nawet nie może pogadać z Mallory co każdy wie, że Mal nigdy by nie powiedziała jej tajemnicy.

    Najbardziej zaciekawiła ją zagadka w jednej legendzie, która według niej wydawała się bardzo ciekawa. Parę minut później odebrała swoje zamówienie i zaczęła jeść, wokół niej było mnóstwo nastolatków w jej wieku. Jeden z nich perfidnie się na nią patrzył. Mentalnie się zaśmiała, kiedy się do niej przysiadł.

    - Mogę?

   - Pewnie. - odpowiedziała z uśmiechem. Dawno nie rozmawiała z ludźmi.

   Zaczął gryźć cheesburgera i trochę ketchupu wyleciało mu na bluzkę.

   - Jestem Daniel. - wyciągnął do niej dłoń.

   - Ja... Avatari. Mama mnie bardzo skrzywdziła- zaśmiała się i dodała. - Masz ketchup na bluzce.

   - Ale ze mnie debil.

   Szybko starł czerwoną plamę z niebieskiej koszuli ale i tak została plamka, będzie musiał to wyprać. Szczerze wyglądał na bardzo przystojnego, artystyczny nieład z jego brązowych pukli dodał mu uroku co każda dziewczyna z Salt Lake City, by na niego poleciała.

   - Ava, bo mogę tak mówić?

   - Pewnie.

   Ma urocze dołki w policzkach jak się uśmiecha, ale trochę daleko mu do jej Setha.

Legenda wilczej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz