Rozdział 5: Pora z tym skończyć

533 43 24
                                    

Hejo. Chce tylko powiedzieć, że rozdziały będą się pojawiać co dwa lub trzy dni. Chce zachować regularność, ale to tam zobaczymy jak wyjdzie ;) i przepraszam... nie umiem opisywać walk

Yato jakimś cudem powstrzymał łzy i pomału się ogarnął. Hiyori mu w tym pomagała, ale on nie był tym usatysfakcjonowany.
- Dzięki za pomoc ale... - Wymamrotał.
- Poradzę sobie sam... w końcu jestem bogiem - uśmiechnął się i złapał Hiyori za ramię, po czym przytulił mocno.
- Co tu się odjaniepawla?! - Dobiegł znajomy głos. To był Yukine. Stał na schodach i jadł popcorn.
- Jak długo tu stoisz? - Spytała Hiyori odpychając młodego boga, który wylądował twarzą na poduszkach.
- No tak z dziesięć minut... - Powiedział Yukine. Hiyori była czerwona jak burak, spojrzała z wyrzutem na Yato i wyszła.
- Ty się kiedyś ogarniesz? - Zapytał Yukine.
- Nie wiem... jakoś tak... zawsze, że... no wiesz... po prostu daj mi spokój.. - Powiedział Yato i spowrotem rzucił się na poduszki. Po czym wstał.
- Yukine. Zbieraj się. Mam sprawę do załatwienia. - Powiedział młody bóg.
- Jak to twoja sprawa to załatwiaj ją sam. - Warknął Yukine.
- No dobrze... myślałem, że pomożesz mi z tym skończyć, ale nie to nie. - Bóg wyskoczył przez okno i wylądował na trawniku.
- Dobra! Zaczekaj. - Wrząsnął Yukine i zbiegł za nim po schodach.
- A co chcesz załatwić? - Zapytał blondyn.
- Pospacerujemy trochę i się porozglądamy po mieście. - Odpowiedział Yato.
- No nie wiem... ostatnio źle się to dla Ciebie skończyło. - Wymamrotał.
- Przecież mam Ciebie - Powiedział radośnie Yato czochrając mu włosy. Po czym spiął swoje włosy w zgrabny kucyk i razem z Yukine wybrał się do miasta.
Szli równym krokiem i zaglądali w każdy najciemniejszy zakamarek.
- To bez sensu... przyjrzeliśmy już chyba całe miasto, a go nadal nie ma.- Powiedział Yukine.
- No tak... każde miejsce oprócz... - Yato się zamyslił.
- Szkoły Hiyori - Olśniło go. Złapał Yukine za skrawek kurtki i pociągnął za sobą.
- Czy Ty zwariowałeś!? Twój ojciec w liceum!? - Wrzasnął blondyn. Yato spojrzał na niego z taką dziwną miną.
- Dobra...taraz wiem z kąd Ty masz takie pedofilskie zagrania. - Wymamrotał Yukine.

Gdy już dotarli zaczęły się lekcję, jednak niektórzy uczniowie dopiero wchodzili do klas.
- I co teraz zmierzasz?- Zapytał Yukine.
- Szczerze... nie wiem. - Powiedział Yato po czym usłyszał znajomy śmiech. Gdy się odwrócił zobaczył grupkę chłopaków rozmawiających o czymś. Nagle jeden z nich spojrzał się na niego. On zaś stał jak wryty, wpatrywał się w nich i nie mógł wypowiedzieć ani jednego słowa. Ten sam chłopak co wcześniej na niego spojrzał pożegnał się z resztą i zaczął powoli iść w jego stronę.
- Witaj... Yaboku - Powiedział gdy stanął przed Yato.
- Dlaczego zerwałeś za mną wszelki kontak? - Zapytał.
- Bo miałem Ciebie dość. - Powiedział Yato i odepchnął ojca.
- To szkoda... Mizuchii się za Tobą stęskniła. Bardzo jej smutno, że ją uwolniłeś - Zaśmiał się szyderczo Mag. Po czym wyjął z kieszeni mały przedmiot.
- Wiesz co to jest? - Zapytał.
- P-pędzel słów. - Wymamrotał Yato.
- Bystry chłopak. Myślałem, że jesteś większym idiototą i nawet tego nie rozpoznasz. - Mag zaśmiał się, a Yato patrzył na niego z nienawiścią w oczach.
- Co Ty robisz w Liceum? - Zapytał Yato.
- A co można robić w liceum? Uczę się. Jeśli nie wiesz to dla wszystkich tutaj jestem znany jako Koto Fujisaki i wszyscy mnie tu szanują... nie to co Ciebie. - Drwił z niego dalej ojciec.
- No to lecę. - Powiedział i odwrócił się w stronę kolegów, jednak nie mógł się ruszyć. Ku jego zdziwieniu młody bóg trzymał go za rękaw.
- Najpierw zniknij z mojego życia. - Powiedział stanowczo.
- Głupi dzieciak... ja nigdy nie znikne. Zawsze będę w twoich koszmarach, a wiesz co jest najlepsze? Ta twoja Hiyori nieźle się całuję. - Zachichotał Fujisaki.
- Nienawidzę Cię! - Warknął Yato. Prawie płakał. Jego oczy były przeszklone a usta drżały. Hiyori? Ta Hiyori całowała się z jego ojcem? To przerosło jego wszelkie oczekiwania. Trzymał Fujisakiego za rękaw i nie puszczał dając mu do zrozumienia, że to teraz on nigdy mu nie odpuści, jednak jego ojciec z łatwością wyrwał rękaw z jego uścisku i spojrzał na niego drwiąco po czym kopnął go w brzuch.
- Jesteś taki nie dojrzały... Zrozum miłość nie jest dla ciebie - Powiedział śmiejąc się przy tym.
- Sekki! - Zawołał Yato przywołując Yukine.
- O... widzę, że chcesz walczyć. Głuptasek. To nic Ci nie da. Jesteś za słaby. - Chichotał Fujisaki.
- Nawet z blogoslawionymi regaliami nie masz ze mną szans. Ten dzieciak to młodzik. - Drwił dalej.
- Ty chyba po prostu mi zazdrościsz. - Powiedział Yato z nienawiścią w oczach, jedak mimo tego był uśmiechnięty, ale po jego twarzy płynęły łzy. Goszkie łzy żalu.
- Haha - Fujisaki się zaśmiał i przywołał Nore. Yato wziął zamach i pobiegł ze łzami w jego stronę, jednak ten go wyminoł patrząc jak młody bóg przewraca się na trawę. Jego ojciec zbliżył się do niego i przyłożył mu miecz do gardła śmiejąc się złowieszczo przy tym.
- Słuchaj Yaboku... dam Ci szansę. Odpuść sobie i rób to co najlepiej potrafisz. Zabijaj - Powiedział schylając się do niego. Ten jednak wziął głęboki wdech i przeturlał się w bok łapiąc Yukine. Zrobił kolejny zamach, ale gdy jego miecz znajdował się centymetr od szyi jego ojca zatrzymał się. Chciał skończyć to co zaczął, ale w głębi serca czuł, że nie może tego zrobić. To przecierz jego ojciec, wychowywał go, dawał cenne rady... ale, ale mimo wszystko nie dał mu tego czego każdy ojciec powinien dać swojemu dziecku... miłości. Fujisaki wykorzystał jego nieuwagę i podczas gdy Yato zastanawiał się czy na pewno powinien go zabić kopnął go w brzuch, odepchnął i przycisnął do ziemi.
- Jesteś nieudacznikiem. Nawet swojego ojca nie potrafisz zabić. - Zaśmiał się i poszedł w stronę kolegów.

Żądny uczuć [Noragami]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz