Rozdział 25: Śnieg

224 19 3
                                    

Zapanowała cisza, a wokół wszystkich zrobiło się niezręcznie. Nawet Kofuku nie próbowała rozluźnić atmosfery. Po prostu było tak źle, że jakby ktoś się odezwał byłoby jeszcze gorzej.
- Ech... - Yato zdecydował się zaryzykować. - Czy to by coś zmieniło? To, że byłbym bogiem? Przecież to tylko tytuł i nieśmiertelność. Nawet jeśli byłbym nim to jedyne co by się stało to byś o mnie zapomniała...
- A ty!? - Przerwała Hiyori. - A ty!? Co kiedy ty zapomnisz!? Nie chcę tego! Nie chcę!
Z jej oczu popłynęły łzy, a chłopak momentalnie ucichł. Zdziwienie, smutek, żal. To właśnie nim w tedy miotało. Ta dziewczyna naprawdę go kocha.
- N-nie chcę...! - Znów krzyknęła. - Nie mogę sobie wyobrazić, że ty byś zapomniał. Wiem jakie to uczucie i nie chcę żebyś ty przez to przechodził. To jakby każdy fragment twojej duszy uciekał daleko stąd. Nie chcę byś ty zapomniał... Kto wie czy nie zapomnisz o mnie? O wszystkim co razem przeszliśmy? O twoim ojcu, o Yukine, Bishamon i... i wszystkim co się wydarzyło? Co w tedy? 
Chłopak nadal się nie odzywał, złapał dziewczynę za rękę, a następnie przytulił ją mocno.
- Nawet jeśli zapomnę o wszystkim innym... - Wymamrotał. - Nigdy nie zapomnę o tobie... Bo... Bo...
Zaniemówił. To tak jakby właśnie w tym momencie wszystkie wspomnienia mu uleciały i stał się bezwartościową kupą mięsa.
- ... Nawet jakbym miał zapomnieć o wszystkim. - A jednak Coś powiedział.-  ... Wspomnienia związane z tobą to najlepsze co mam. To jedyne co sprawia, że ... że mogę żyć. Gdyby nie to... w tedy n-nie zabiłbym swojego ojca... Jesteś moim promykiem w pochmurny dzień. *Studnią  na pustyni. (podebrane z małego księcia) Nie mógł bym bez ciebie żyć... Nie mógł bym... N-nie mógł bym...
I na jego twarzy również pojawiły się łzy.
- Łał. - Powiedział Yukine opierając się o Daikoku. - Nie wiedziałem, że z niego taki romantyk... Sam komponował to zdanie?
Mężczyzna zaśmiał się i poczochrał blondyna.
- Och Yukine, Yukine... - Powiedział. - Yato ma wiele cech, o których nikomu nie mówił ani nic nie ukazywał. Przez całe życie był wychowywany tylko po by zabijać. Najwyraźniej takie cechy skrywały się w nim przez lata i dopiero teraz udało mu się je ukazać.
- Ta... - Powiedział chłopak. - Pewnie tak, ale mógł by choć na chwilę potamować swoją wrażliwość. To do niego nie pasuje.
- Może i tak... - Westchnął Daikoku. - Zostawmy ich samych...
I razem z Yukine wyszli.
- Yhym. - Wymamrotał i pociągnął Kofuku za włosy wyprowadzając ją z pokoju.
Yato oparł swoją głowę o bark Hiyori.
- P-przepraszam... - Wyszeptał. - Przepraszam... J-ja nie chcę zapomnieć. Nie wybaczył bym sobie...
- Już dobrze... - Wymamrotała Hiyori gładząc go po głowie. - Jesteś inny niż wcześniej i pomimo tego, że żyjesz ponad tysiąc lat nie pokazujesz swojego doświadczenia. Zmieniasz się z każdym dniem. Dostosowujesz się do otoczenia... Rozumiem to, ale nie pozwól sobie stać się kimś innym.
- Tysiąc...? - Zapytał wtulając się w nią jeszcze mocniej. - ... J-ja chyba już... ja...
- Spokojnie... - Powiedziała dziewczyna. - Nawet jeśli...
Zamilkła.
- ... Nawet jeśli to i tak będę cię kochać... - Wyszeptała.
- A-ale ja... - Wymamrotał chlopak. -Uch...
- Nic nie mów, spójrz przez okno... - Chłopak posłuchał i bez zastanowienia odwrócił głowę w stronę małego okna.
- Śnieg...? - Wydukał i po chwili zasnął.
Hiyori zaciągnęła go ze swojego barku i przykryła go kocem. Następnie ściągnęła z siebie sukienkę i położyła się obok chłopaka.
- Um... - Wyszeptała. - Nadal czuję jego zapach... Ten piękny zapach...
I także zasnęła.

    Rano obudziła się wtulona w niego. On patrzył na nią cały czerwony i lekko zawstydzony, a ona delikatnie podniosła powieki.
- Y-yato ja...! - Wrzasnęła i niezwłocznie odsunęła się na bok. Ale gdy zorientowała się, że kocyk się skończył, a ona jest w samej bieliźnie z powrotem przysuneła się do niego.
- Ech... - Wymamrotał chłopak. - Cześć...
Był tak zdezorientowany, że nawet nie wiedział co powiedzieć. Hiyori się zaśmiała i objęła go ręką.
- Kto by pomyślał... - Wyszeptała. - Nie powinnam spać koło ciebie bo się jeszcze zarażę...
Wstała i podeszła do małej torby. Następnie wyjęła z niej koszulkę i purpurową spódniczkę. Oparła się o ścianę i założyła ją na siebie. Z koszulką zrobiła to samo, a następnie podeszła do chłopaka.
- Wstawaj bo przegapisz śniadanie. - Ukucnęła koło niego i zgarnęła mu grzywkę z oczu. - Chodź.
Podała mu rękę i pomogła mu wstać. Yato złapał ją za rękę i podniósł się delikatnie. Zrobił dwa niepewne kroki i opadł jej na ręce.
- Dziękuję Hiyori... - Powiedział. - Dziękuję.
Dziewczyna zarumieniła się lekko i nie wydobyła z siebie ani jednego słowa. Uśmiechnęła się i sprowadziła go po schodach.
- Jak wam minęła wam nocka? - Spytała Kofuku podchodząc do zakochanych. - Byliście tacy słodcy jak spaliście razem. To takie urocze.
- Spaliśmy? - Zapytała Hiyori. - My tylko... Leżeliśmy koło siebie.
- T-tak. - Odparł Yato. - Leżeliśmy.
- Skończcie te amory i wyjrzyjcie przez okno. - Powiedział Yukine i podbiegł do okna.
- Śnieg! - Krzyknęła Hiyori i podbiegła do okna. - Ile śniegu! Yato patrz!
Szesnastolatek powoli podszedł do okna i o mało się nie przewrócił, ale ostatecznie również wyjrzał na dwór.
- Nie pamiętam kiedy ostatnio było tak biało. - Powiedział. Hiyori spojrzała się na niego czule i złapała go za rękę.
- To chyba jakiś czar. - Powiedziała. - Bo od kiedy jesteś przy mnie zawsze jest tak pięknie...
Chłopak również na nią spojrzał i uśmiechnął się lekko, a następnie głośno kichnął. Wszyscy wokół wybuchli smiechem
- No ty to masz wyczucie. - Powiedział blondyn.
Yato również się zaśmiał i ponownie spojrzał na zewnątrz.
- Ej jedźcie bo wystygnie. - Powiedział Daikoku kładąc na stole jeszcze ciepłe naleśniki z syropem klonowym. Yukine aż się oblizał i podbiegł do talerza.
   Wszyscy usiedli i zaczęli jeść, tylko Yato jakoś niechętnie do tego podszedł.
- Yatuś... - Powiedziała bogini. - Znów nie będziesz jadł?
Chłopak się otrząsnął i spojrzał na talerz.
- Nie, nie, zjem. - Powiedział i złapał do chudej ręki widelec. - Pyszne.
Odparł próbując odwrócić od siebie uwagę i niezwłocznie przełknął jedzenie następnie odkładając sztuciec.
- Och jakbym chciała wyjść i ulepić bałwana, porzucać się śnieżkami i pojeździć na łyżwach... - Powiedziała Hiyori opierając się o rękę i spoglądając w okno. - Jest tak pięknie...
- No też bym chciał. - Odpowiedział Yukine. - W końcu za czasów gdy byłem boskim narzędziem, byłem wzywany jako śnieżny miecz.
- Taa... - Wybełkotał Yato spoglądając w swoją niedojedzoną porcje. - Nie wiem jak wy, ale ja nigdy nie jeździłem na łyżwach ani nie lepiłem bałwana ani tym bardziej żucałem się śnieżkami... Z tego co pamiętam to byłem wychowywany ostro, a niewiele pamiętam...
- Och... To smutne... - Powiedziała Hiyori. - Ale teraz chyba będziesz mógł sobie pozwolić...?
Chłopak spojrzał na nią błagalnie.
- Z tego co wiem mam gorączkę i powinien wypoczywać.
- Ym... Przecież śnieg nie będzie tylko przez jeden dzień. - Powiedziała Hiyori. - Będziesz miał jeszcze mnóstwo okazji.

Przepraszam za czas oczekiwania i jakość rozdziałów, ale jakby to powiedzieć trochę się wypaliłam w pisaniu (ale miłość do Noragami nigdy mi nie przeminie xd) Bardzo się cieszę bo moje fanfiction się przyjęło. Szczerze chciałam je zakończyć po 15 rozdziale, a tu proszę piszę dalej...
Więc do kolejnego rozdziału 😉

Żądny uczuć [Noragami]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz