Harry i Draco mogli sobie do bólu powtarzać, że Cormac nie jest kandydatem na chłopaka, tak jakby sama tego nie wiedziała. Ich marudzenie jeszcze bardziej zmotywowało ją do tego, żeby w towarzystwie McLaggena spędzić miły wieczór i wyglądać jak najlepiej, by nie mógł oderwać od niej wzroku. Coś jej się od życia należy, a to był na razie jedyny mężczyzna zainteresowany jej osobą, bardzo przystojny w dodatku. Poza tym wychodziła z założenia, że trzeba dawać ludziom drugą szanse, może zmienił się przez te parę lat i teraz widzi coś więcej poza czubkiem własnego nosa? A nóż okaże się, że stał się interesującym człowiekiem.
Zaczęła się szykować trzy godziny przed umówionym spotkaniem. Podeszła do szuflady i wyjęła mały flakonik z szamponem „Ulizana", który trzyma na specjalne okazje, a nakłada się go na włosy godzinę przed spłukaniem. Z szafy wyjęła trzy zestawy ubrań i rozłożyła na łóżku przyglądając się każdemu po kolei. Wybrała obcisłą małą czarna z baskinką, do tego kolorowy naszyjnik i bransoletę do kompletu, no i oczywiście szpilki. Gdy minęła godzina weszła pod prysznic i spłukała roztwór, który zrobił się gorący pod ręcznikiem. Okazało się, że wyprostowane włosy sięgają jej aż do pasa. Przez kolejną godzinę malowała się starannie i suszyła włosy delikatnie je układając, by nabrały kształtu. W końcu się ubrała, popsikała ulubionymi perfumami, a różdżkę schowała do małej torebki i wyszła drepcząc w stronę windy.
Przy recepcji spotkała Malfoya, który gdy ją zobaczył przez chwilę gapił się z otwartą buzią. Zastanawiała się, czy czeka na nią, by wybić jej z głowy randkę z McLaggenem? Przez chwilę ucieszyła ja myśl, że mógłby być zazdrosny, ale zaraz skarciła się za taką niedorzeczność i wlepiła w niego pytające spojrzenie.
- Eee – Wydukał i potrząsnął głową, by naprowadzić myśli na właściwy tor – Rozmawiałem z przyjacielem, który miał kontakt z Pansy, ale aktualnie przebywa na stałe za granicą. Będzie w mieście w piątek, zgodził się z nami spotkać i o niej porozmawiać.
- O, to świetnie – Ucieszyła się szczerze – Piątek będzie idealny – Myślała o swoim napiętym grafiku w pracy i ilości godzin spędzonych wspólnie w archiwum Ministerstwa, więc była mu wdzięczna, że zaproponował akurat początek weekendu – O której?
- O dziewiętnastej.
Malfoy jawnie nie mógł oderwać od niej wzroku, ale nic nie powiedział. Miałby komplementować rozczochraną Granger? Ale już nie była rozczochrana, jej włosy były gładkie i lśniące, a sukienka opinała zgrabne ciało. Na Merlina, czemu nigdy wcześniej nie zauważył jaki ona ma zgrabny tyłek? Może dlatego, że nigdy nie patrzył, a w szkole ukrywała go pod szatą szkolną wiecznie przygarbiona dźwigając jakieś tomiszcza?
- Muszę już lecieć, bo się spóźnię – Powiedziała zerkając na mały zegarek na nadgarstku – Do zobaczenia w poniedziałek w archiwum.
Malfoy wrócił do pokoju, nalał sobie Ognistej i krążył od drzwi do okna. Nie chciał przyznać nawet sam przed sobą, że czeka na nią i nasłuchuje. Miał złe przeczucia już od spotkania McLaggena na Pokątnej, potem z ulgą stwierdził, że Potter podziela jego niechęć do byłego Gryfona, jednak nawet on nie był w stanie wyperswadować przyjaciółce tej cholernej randki. Najgorsze, że to on sam popchnął ja w jego ramiona sugerując... nie, nie sugerując, mówiąc wprost, że powinna się z kimś przespać. Nie sądził jednak, że potraktuje to serio i na dodatek trafi na tego śliniącego się na jej widok pyszałka... i to jeszcze wyglądając TAK.
Chodząc nerwowo po całym apartamencie i plując sobie w brodę zaczął się zastanawiać czemu w ogóle się nią przejmuje? Ładnych dziewczyn jest na pęczki, a to zawsze była tylko Szlama Granger...
CZYTASZ
Gdy się nie szuka, to się znajduje [zakończone]
FanfictionTo opowiadanie jest moim pierwszym, w związku z tym początkowe rozdziały dają wiele do życzenia. Mam jednak nadzieję, że mimo to przypadnie wam do gustu. Dodatkowa informacja jest taka, że nie mam bety, raczej nie powinno być rażących błędów, bo tak...