Podróż rozpoczyna się dziś. Poniedziałek 15 października. Pogoda: słonecznie, bezchmurnie 11 stopni na termometrze. Odziana w plecak i walizkę ruszyłam z mamą na Warszawę Zachodnią by spotkać się z Alex. Powiem wam jedno, że totalnie się nie denerwuje. Nie wiem od czego to zależy ale naprawdę czuje totalny spokoj. Za to nie można tego powiedzieć o Alex która jadąc z drugiej strony Warszawy była jedną wielką paniką.
- Livid, my nie zdążymy! Będziemy lecieć na pociąg!!
- Alex, mamy 45 min do odjazdu... policz do pięciu i u s p o k u j s i ę!
No i kto miał racje? Pewnie że ja. Pociąg przyjechał punktualnie dając nam 30 sekund by siąść i pognał w siną dal do Berlina.
Siedzę sobie nie minęło nawet 15 minut od ruszenia wtem Alex wyciąg taką oto torebeczkę:Ja oczy w słup, że o co chodzi. A potem dostaje instrukcje obsługi prezentu. Że od tej a nie od tamtej i po kolei. Oczywiście zaczęłam źle ale nic to. Wzruszyłam się bo dostałam list który uświadomił mi, że na prawdę czeka nas spotkanie z nimi. Będziemy oddychać tym samym powietrzem i po raz drugi będziemy w tym samym mieście co oni. Dostałam też bransoletkę miłości, która ma sprawić że wszystko będzie idealnie i perfekcyjnie!
Podróż nam mija gładko i przyjemnie. Ja dziergam albo czytam Harrego Pottera, a Alex siedzi na YT. Żadna z nas nie czuje, gdzie jedziemy.
13:30 powoli zaczyna nam się nudzić. Alex dostaje ADHD i robi zdjęcia śpiącej pani która jak Alex zauważyła wyglada jak Lupin z Harrego. Może pomyliliśmy pociągi i dojedziemy do Hogwartu... w sumie nie narzekałabym.
Podróży czas dalszy. Zostałyśmy same bo pani Lupin wysiadła zabierając ze sobą ten kij co go połknęła. Chyba jedziemy z jakimiś innymi Army, ale pewności nie mam bo takie ciche i młode siedzą w przedziale obok.
Niemcy!
Mamy opóźnienie 10 min ale oficjalnie jesteśmy w tym samym państwie co oni. Dostałyśmy powiadomienie przez głośnik z którego zrozumiałam mniej więcej tyle: zsfajzjlZADAHZSSDGAJazggahkzgs💦💦💦
Pewnie dlatego że mówili po niemiecku i głośnik był średnio sprawny. Następna stacja nasza! Jest dobrze.
Toczymy się wśród lasów i drzew by powoli zbliżyć do naszej stacji. Wcześniej jednak mijamy jakieś Rahehafen, Rahaszafen, Ravenklaven, Hafpafen.... ale spokojnie dotarłyśmy na naszą stacje Ostbahnfa💦💦💦(nie karzcie mi tego pisać poprawnie już pisząc zdążyłam się opluć).
Dotarłyśmy do hotelu. Pan dziwnym trafem wiedział w jakim celu przybyliśmy do Berlina. I spytał nas czy wiemy gdzie jest arena. Nieeeee skąd?!
Mieszkamy na łajbie jakby co. Jest czad bo mieszkamy z samymi ARMYs. Jest mega. A po drugiej stronie rzeki jest miejsce z ich starej sesji zdjęciowej.... jak zwykle Yolo działa 😏😏😏
Czas na rekonesans areny i Primark.
Arena jest oczywiście ogromna pełno fanek, ale nasz cel to zakupy. Miałam plan by iść do metra i do metra poszłam. Alex chciała iść na piechtę ale ja postawiłam warunek że nie ma łażenia. Jak myślicie na kogo wyszło? Szlam z buta przez prawie godzinę by potem znów godzinę łazić w sklepie. Potem jednak oznajmiłam że dla własnego bezpieczeństwa wracamy metrem No i kompletnie się na tym nie znając pojechałyśmy w druga stronę.... okazało się że jeśli chodzi o niemieckie metro to są tylko dwie opcje by złamać prawo: jechać na gapę lub na danym bilecie pojechać dwa razy tą samą trasą. Oczywiście jedną z nich musiałyśmy wybrać i całe zestresowane wracałyśmy pod arenę.
Pod areną czekała nas kolacja... co prawda nie przy świecach, ale jednak jakoś tak nam się lepiej jadło.Teraz jest bardzo spokojnie kilkanaście dziewczyn tańczy i śpiewa ale kolejka jest tylko do zdjęcia z plakatem z chłopakami. Chyba czas wracać do naszej barki i kajuty. Czeka nas jeszcze jedno wyzwanie czyli kąpiel w mikroskopijnych łazienkach WSPÓLNYCH (😱)
Do jutra w ten wyjątkowy dzień.
P.S. PRZEŻYŁAM WRAZ Z ALEX SZOK! Jedziemy metrem a tu nagle obie dostajemy w twarz zdjęciem Hobiego stojącego na tle areny. Żeby tego było mało był twarzą do naszej barki.... szkoda ze obok a nie w barce ale cóż.... jeszcze się podróż nie skoczyła a noc jeszcze młoda 😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏
YOU ARE READING
Livid i Alex na koncercie BTS
RandomTak jak było to w Korei, tak i w Berlinie wszystkie moje przeżycie będziecie mogli przeczytać tutaj.