4. Nie wahaj się.

132 19 4
                                    

Przepraszam, że nie dodałam wczoraj, musiałam wam coś napisać ekstra.

Obudziłam się a raczej zmartwychwstałym i od razu wiedziałam że to będzie ciekawy dzień. Straciłam głos.... kompletnie.

Dziś jest dzień w którym obie jesteśmy jakoś tak oderwane. Spakowałyśmy się i poszłyśmy na miasto. Sami widzicie że moje relacje są jakieś niepełne bo ja się taka czuje. Połowa mojego serca została wczoraj na arenie.
Jedno wam powiem. Poszłyśmy pod bramę Brandenburską by porobić foty jak to my i tak sobie wracamy by zahaczyć jeszcze o katedrę aż tu nagle nad naszymi głowami w środku miasta lata sobie Aquil. Tak jak w Korei gdy byłyśmy na Hannam Hill, tak tu od razu wiedziałyśmy że Jimin musi być gdzieś niedaleko. Nawet jeśli nie spotkałyśmy go osobiście to i tak wiedziałyśmy że są. Śmiałam się potem do Alex że tylko Aquil z całej 7 jest najmniej zauważalny, ewentualnie mógłby to być lis ale raczej nie niedźwiedź polarny 😂
Zjadłyśmy pizzę i ruszyłyśmy do hotelu bardzo powoli, bo całe jesteśmy jakieś połamane. Mamy dwie godziny do naszego pociągu i nie mamy co ze sobą zrobić.
Siedzimy na murku przed naszym hotelem/barką i z bólem w sercu patrzymy na dziewczyny które szykują się na koncert. W takich chwilach obie mamy myśli mordercze i zastanawiamy się czy którejś nie utopić... woda blisko. Capnąć bilet i w nogi. Ostatecznie taki był plan na początku by przeżyć to dwa razy. No cóż...
Chciałam wam napisać coś w pociągu, ale na telefonie pisanie imaginów to zło. Poza tym, siedziałyśmy w przedziale (jedynym na cały pociąg) w którym nie było kontaktów, więc nie mogłyśmy się naładować. Przez część podróży gadałyśmy z dziewczynami, które też wracały z koncertu, ale ja sobie zbytnio nie pogadałam, bo mój głos na prawdę został w arenie.

Będąc jednak na wyczerpaniu poszłyśmy do innego przedziały i w końcu dorwałyśmy prąd i byłyśmy w domu. Przez drugą część podróży byłyśmy same i wykorzystując stream z koncertu, nasze plakaty oraz moją Army Bombę zrobiłyśmy sobie własny koncert w przedziale. Kupa śmiechu, ale też i sporo łez, no bo oni tam a my tu, ale nic nie żałujemy, to była przygoda życia.

Dużo mi dał ten koncert, ale nie jestem zdołowana, czuje się raczej naładowana i gotowa do działania. Wiem co mam robić, mam plan i cel wystarczy podążać nim aż do końca, i wam życzę tego samego, a teraz proszę kolejna część moich przemyśleń, tym razem w formie imagina, bo tak pisze się zdecydowanie łatwiej.

Instrukcja obsługi imagina:

Czytajcie go stawiając siebie w miejsce mnie, oraz osobę na której wam bardzo zależy w miejsce Yoongiego.

***

Weszłam do pokoju hotelowego i padłam na łóżko z cichym jękiem smutku. Skończyło się, koncert się skończył, a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Tysiące myśli przelatywało mi przez głowę, a ja nie potrafiłam uchwycić tej jednej konkretnej. Nie wiedziałam czy było mi smutno, czy czułam ulgę. Gapiłam się w sufit jednocześnie zaglądając w siebie. Wiedziałam, że największym błogosławieństwem w tym momencie  była by możliwość porozmawiania z nim w cztery oczy. Bez żadnych zobowiązań byle by przyszedł i mówił coś, a ja bym tylko słuchała.

Rozległo się pukanie do drzwi. Wstałam i ślamazarnie podeszłam do nich i otworzyłam. Przede mną stał Yoongi w czapce z daszkiem w białej koszulce z koncertu i rozpiętej bluzie. Dłonie schował w kieszeniach spodni i uśmiechnął na mój widok, ale gdy spostrzegł, że nie oddałam uśmiechu zmarszczył brwi. Skinęłam głową by wszedł, a sama ponownie doczłapałam do łóżka i zwaliłam na brzuch.
- Co się stało? - spytał zamykając drzwi. Podszedł bliżej i przysiadł na łóżku tak by móc obserwować moją twarz. Wzruszyłam ramionami.
- Ja się nie nadaję na fankę. - powiedziałam w końcu, nie patrząc na niego. Czułam w gardle zbierające się łzy, ale tak bardzo nie chciałam się przed nim rozklejać.
- Czemu tak uważasz?
- Moje serce nie jest w stanie wytrzymać rozstania z wami, z tobą. Ekscytacja trwa trzy godziny, a potem zostaje sama z dzwonieniem w uszach i zdartym gardłem. Obwiniam siebie, że za bardzo na was polegam, ale nie potrafię inaczej. Daliście mi tak wiele, a ja nie mam możliwości podziękowania wam w twarz.
- Nie musisz nas widzieć, by nam podziękować. My i tak to słyszymy.
- Ale to nie to samo. Ja pragnę wam podziękować w twarz, móc zobaczyć w waszych oczach to zrozumienie ile dla mnie zrobiliście nie znając nawet mojego imienia.
- Wkrótce będziesz miała okazję i to nie jedną. - rzekł gładząc mnie po policzku.
- Skąd wiesz?
- Bo ty w to wierzysz. A wszechświat nie potrafi inaczej działać. Przyciągasz nas do siebie, a my nie potrafimy się tobie oprzeć.
Zaśmiałam się, a po nosie pociekła mi łza. Teraz byłam w stanie na niego spojrzeć.
- Od kiedy ty taki mądry? - cmoknęłam podnosząc się i siadając na łóżku. Yoongi również poprawił się i oboje siedzieliśmy na przeciwko siebie.
- To ty jesteś taka mądra, przecież wiesz.
Westchnęłam i sięgnęłam do jego czapki. Zdjęłam ją, a nadal wilgotne od potu włosy uniosły mu się odsłaniając czoło. Przeczesał je palcami starając się by współpracowały z nim i zerknął na mnie.
- Czasem mam wrażenie, że jestem dla siebie za mądra. Jedna połowa mnie krzyczy że siebie kocham i wiem co robię, a druga ściąga w dół i szepcze do ucha: „nie bądź głupia."
- To nie słuchaj tej drugiej siebie.
- Myślisz, że to takie łatwe?
- Tak, to kwestia decyzji.
Prychnęłam.
- Uwierz mi, że życie jest proste jeśli z nim nie walczysz. Przestań walczyć ze sobą. Wiesz czego chcesz, doskonale znasz swój cel, czemu nadal się wahasz?
- Bo się boję, że się nie uda.
- Uda się, masz moje słowo. Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu.
- I znów przychodzi to fatalne uczucie, że tobie jestem w stanie uwierzyć na słowo, a z osobą którą znam całe życie non stop dyskutuję.
- Pokochanie siebie jest trudne. - powiedział wycierając z policzka kolejne moje łzy. - trzeba zrozumień na czym to faktycznie polega.
- Tak wiem.
- A więc na czym to polega?
- Na zaakceptowaniu siebie w pełni. Swoich wad i pomyłek, swojego ciała oraz swych myśli. Mamy sobie wybaczać to czego nie akceptujemy i zaakceptować.
- To jedna strona medalu, bo gdy faktycznie to zrobisz odniesiesz sukces, ale tylko częściowy. Kochanie siebie również polega na zaakceptowaniu siebie, że nie jest się idealnym, a więc życie to nieprzerwany balans między akceptacją siebie, a doskonaleniem siebie. Jeśli jedno z nich przeważa to pojawia się problem, albo samouwielbienie albo samokrytyka.
- Chcesz powiedzieć, że jestem dla siebie zbyt surowa?
- Chcę powiedzieć, że nie wstydź się siebie i jaka jesteś. Robisz coś wspaniałego, bo taka jesteś. A teraz bardzo cię proszę nie powstrzymuj już tych łez.
Zamknęłam powieki spod których wyleciały dwa strumienie. Drżałam na łóżku przed nim i nie potrafiłam się uspokoić. Yoongi jedynie co robił to ścierał łzy z moich policzków dając miejsce kolejnym.
- Żadne łzy nie są złe, żadne emocje nie są złe. Łzy smutku czy radości są tym samym, kochanie. Pokazują, że nam zależy.
Jęknęłam i ze szlochem opadłam na jego skrzyżowane nogi. Chłopak zachichotał, ale nie powiedział nic. Gładził mnie po włosach dając czas bym się uspokoiła. Trwało to kilka minut, aż w końcu wszystkie łzy wypłynęły, a ja odzyskałam równy oddech. Bawiłam się jego nitkami od podartych jeansów pociągając co chwilę nosem.
- Zdajesz sobie ile czynników musiało zaistnieć byś powstała? Dokładnie taka jesteś teraz?
- Miliony.
- Miliardy bym powiedział. A ty nadal twierdzisz, że nie jesteś wyjątkowa?
- Jestem. - powiedziałam patrząc się na niego prawie wyzywająco.
- Oczywiście, że jesteś.
Nachylił się i pocałował mnie. Delikatnie, ale stanowczo jakby starał się przypieczętować naszą niewypowiedzianą umowę.

- Nie wahaj się. - szepnął i znów mnie pocałował. - biegnij tam gdzie już jest twoje serce. Ja na ciebie czekam.
Drgnęłam otwierając oczy. Świtało. Podniosłam się na łokciu i rozejrzałam. Czarna czapka z daszkiem zniknęła tak samo jak chłopak w białej koszulce. Ze smutkiem, ale takim dobrym smutkiem zrozumiałam, że nigdy go tu nie było.

***


P.S. Mam zakwasy w ręce od machania Army Bombą... i wam również życzę takich zakwasów w przyszłości. Kocham was.

Livid i Alex na koncercie BTSWhere stories live. Discover now