II

62 25 2
                                    

Do K.

W podzięce za poranki,
promieniem Twego uśmiechu witane.
Za rosę uradowaną,
co prócz traw me oczy pokrywa.
Za powietrze rześkie,
Twym zapachem przepełnione.
I za głos do ucha,
budzący jak klucz ptaków kwilących.
Ach, chłopcze!

Za noce finezyjne,
ciepłem Twoim niczym kocem okryte.
Za gwiazdy płonące,
wszak blask tylko Jeden dostrzegam.
Za kołysanki szeptane,
o słowach, których nikt nie usłyszy.
I za łez ocieranie,
by poduszka łykać nie musiała.
Ach, chłopcze!

Lirykę Ci składam,
sercem moim na słowa przelaną.
Dorzucam i miłość,
od tej Penelopy prawdziwszą.
Uboga osoba,
co za mało od siebie daje.

Lecz cóż innego dać mogę,
jeśli wszystko co mam oddaję?




9 razy onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz