IV

30 16 8
                                    

265

Kim żeś jest młodzieńcze dostojny?
Poznać się nikomu nie dajesz.
I czemuż w to okno z radością spoglądasz?
Jak gdybyś komuś swój uśmiech posyłał.

Czyż czekasz na kogoś?
Kolejną kartkę z kalendarza wyrywasz.
A cóż tak mocno w dłoni trzymasz?
Kilkadziesiąt słów marnie nakreślonych.

Tyś chyba tęsknotą pochłonięty?
Choć szczęścia melodią twa dusza rozbrzmiewa.
Czekasz, boś świadom - przyjdzie,
ta co jej list masz zawsze obok.

Obietnicę panienka młoda złożyła?
Wierzysz jej, miłością płonący do granic.
Czas odpływa, ni śladu jednego,
nadzieja wciąż ci serce wypełnia.

Skądże ja to wiedzieć mogę?
Pozornie tylko z boku stoję.
Jej oczy w oddali znalazłeś,
lecz zabrać ze sobą nie możesz.

I tak patrzycie na siebie,
oddzieleni bliskości szukając.
Ucieka gdzieś między wami-

dwieście sześćdziesiąta piąta noc.

9 razy onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz