III

40 15 4
                                    

Miłość w teatrze

Strzałę Miłość wymierza,
bólu pełną bez liku.
Serce na wskroś przeszywa,
tego co kocha najmocniej.

Upada bezbronnie dusza,
krew ze łzami mieszając.
Nie tak, o Miłości Droga,
być przy boku miałaś.

Bohaterkę grasz tragiczną,
na scenie usłanej różami.
Rzekomo łaskawą jesteś,
rolę przeciwstawną obrałaś.

Człowieka Swego skrzywdziłaś,
wtem róże nagle powiędły.
I w akcie kolejnym upadasz,
w kolce wokół rosypane.

Pokutuj za winę własną,
boś Najważniejszego zraniła.
Czemuż jesteś kim nie jesteś?
Widownia skanduje Twe imię.

Tylko Ten Jeden milczy,
co obok leży i cierpi.
Patrzy na Ciebie i szlocha,

bo mimo rany nad życie kocha.

9 razy onOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz