Mamo,
Kiedy zobaczyłem ją następnego dnia, wyglądała inaczej. Jej oczy były spuchnięte i zmęczone, jakby nie spała całą noc. Jej włosy były potargane, a dobór ubrań był źle dopasowany. Jakby dopiero się obudziła i nałożyła na sibie pierwsze lepsze rzeczy jakie dotkneły jej kruche ręcę. Pomimo braku snu przyszła na basen i od dobrych dziecięciu minut szalenie przeszukiwała swoją torbę na ramię. Przeszukała torbę dwa razy i wszystko z niej wyrzuciła. Westchnęła w dramatyczny sposób i wyjęła telefon podłączając słuchawki. Miała zamknięte oczy, ale sztywność jej ciała wskazywała, że nie spała.
Mój wzrok był na niej skupiony. Wyszedłem z basenu i poszedłem do mojej szafki gdzie trzymałem dodatkowe ciuchy. Pewnie całą noc szukała swojego dziennika. Miała szczęście, że to właśnie ja to znalazłem. Po tym jak znalazłem dziennik ruszyłem w jej stronę powolnym krokiem.
-Ja..um.. zostawiłaś tu wczoraj swój dziennik.
Jej oczy nagle się otworzyły, spojrzała na mnie w szoku. Mały uśmiech pojawił się na jej twarzy gdy po niego sięgała, ale nagle usmiech zamienił się w grymas.
-Ja..ja go nie czytałem.
Uśmiech powrócił na jej twarz, szczery uśmiech.
bez względu na jej napuchnięte oczy, poplątane włosy i niepasujące ciuchy, jej uśmiech był najładniejszą rzeczą. Jej spuchnięte oczy nie miały znaczenia. Jej ptasie gniazdo na głowie nie miało znaczenia. Oczywiście jej niepasujące ubrania też nie miały znaczenia. Liczył się tylko jej piękny uśmiech i małe zmarszczki przy oczach gdy się uśmiechała.
-Dziękuję.
-Hej...zastanawiałem się czy może...- podniosła swoje brwi, z widocznym uśmiechem.
-Nie ważne, to nic takiego.
Uśmiechnąłem się do niej, a ona usmiechnęła się do mnie. Odwróciłem się i zanurkowałem w wodzie.