Pomimo chwilowego oszołomienia, Luke'a rozbawił sposób, w jaki Michael z zaskoczeniem uniósł brwi, otwierając szeroko oczy. Tego się nie spodziewał.
- Znacie się? - zapytał, przenosząc wzrok z Luke'a na Ashtona i na odwrót.
Irwin roześmiał się, siadając obok blondyna. Wyglądał na zdziwionego, ale i mile zaskoczonego.
- Chodziliśmy razem do szkoły - wyjaśnił. - Dopóki ten cwel nie postanowił wyjechać. - Spojrzał na Luke'a. - Dlaczego nie powiedziałeś, że wróciłeś do Sydney?
Hemmings odetchnął głęboko.
- Kupiłem tu dom rok temu. - Odchrząknął.
Kupił ten dom dla Anne. Wrócił do Sydney, by być z nią razem już do końca życia w ich rodzinnym mieście. Teraz to wszystko wydawało się takie bezsensowne.
- Mogłeś zadzwonić! - mówił Ashton. - Napisać, wysłać list, cokolwiek - wyliczał.
- Planowałeś wyjechać na studia... Myślałem, że już się nie spotkamy.
Tak naprawdę nie pomyślał nawet o tym, by odezwać się do Ashtona. Był zbyt wpatrzony w Anne, a teraz... Teraz nie myślał już o niczym. Irwin westchnął. Uśmiechnął się i objął go ramieniem, targając jego loki drugą ręką.
- Dobrze, że zapuściłeś włosy. Nigdy nie znosiłem, że byłeś przystojniejszy ode mnie.
Calum zaśmiał się, kiedy Hemmings gromił starego przyjaciela morderczym spojrzeniem.
- Nie zamówiliśmy ci nic do picia - powiedział Michael do perkusisty. - Chcesz coś?
- Dzięki, zamówię coś, jak będę chciał - powiedział to tonem nastolatka, który koniecznie chce zrobić wszystko po swojemu. - Przejdźmy do naszego nowego wokalisty. - Spojrzał na Luke'a, mocniej obejmując go ramieniem. - Jednak wybrałeś muzykę, hm?
Luke'owi nie podobał się sposób, jaki na niego patrzył. Jednocześnie z zainteresowaniem i podnieceniem, ale dostrzegł w tym spojrzeniu cień tęsknoty. Ash na pewno ułożył sobie życie bez niego, ale przecież byli dla siebie tak cholernie ważni, a on nie widział świata poza Anne. Teraz poczuł się trochę podle, czemu towarzyszyło poczucie winy.
- Jeszcze nic nie postanowiłem - przypomniał. Nie odzywał się często, mówił tylko, kiedy musiał. Nie czuł się jeszcze zbyt swobodnie w towarzystwie nowych "znajomych".
- Naprawdę świetnie grasz - powiedział w końcu Michael. - Według mnie właśnie to powinieneś robić w życiu.
Luke spojrzał na niego krzywo.
- Skąd wiesz, że nie robię czegoś innego? - Nie robił nic. Od razu po ukończeniu szkoły przysiągł Anne, że będzie podążać za nią wszędzie. I tak właśnie robił. Dopóki ich wspólne plany nie legły w gruzach.
- Możesz robić coś innego - przyznał Clifford - ale muzyka jest właśnie tym, co powinieneś robić.
- Och, bo się rozkleję. - Calum przewrócił oczami. - Może po prostu pokażesz nam, co potrafisz?
Luke uniósł brwi, patrząc na niego pytająco. Szatyn skinął głową w stronę niewielkiego wzniesienia na końcu lokalu. Na samym jego środku stało wysokie krzesło z niskim oparciem i stojak na mikrofon. Spojrzał na Luke'a wymownie, ale ten tylko pokręcił przecząco głową.
- Nie gram dla publiczności. - Sam skarcił się w myślach za te słowa. Przecież miał okazję zostać wokalistą wybijającego się zespołu. To było głupie. Dlaczego właściwie to robił?
CZYTASZ
Ghost Of You // Muke
FanfictionAnne często powtarzała, że Luke był dla niej jak róża dla Małego Księcia. Że gdy poczuła się samotna i myślała, że Luke jest jednym z wielu pędów baobabów, które trzeba wyrwać, on wrócił do niej i obrócił jej życie o sto osiemdziesiąt stopni. Tylko...