Wyprowadzka #2

246 23 0
                                        

[Łukasz]

Tak sobie rozmyślałem aż powróciły do mnie starsze wspomnienia...

(wspomnienia Łukasza)

Łukasz - Ha! Patrzcie! Dzieciak znowu płaczę - powiedziałem i wokół rozeszły się śmiechy.

Marek -C-Czemu? ... - chłopczyk zaczął delikatni płakać przez upokorzenie i ból który sprawia mu szrana na plecach

Łukasz - CZEMU?! Bo jesteś żałosny! - znowu wokół zaczęły się śmiać dzieci a ja odeszłem od mojej ofiary i poszłem do toalety po to by ukarać siebie za to co zrobiłem.

Wziąłem scyzoryk którym zraniłem chłopaka i sam zrobiłem sobie bolesną linię na ręcę ale od zajęcia wyrwał mnie dzwonek więc wybiegłem z toalety i potknąłem się o idącego Marka ... Szedł z nauczycielką do higienistki ale Marek nie wiem czemu uratował mi skóę i powiedział że to ie ja mu to zrobiłem ale moje szczęści nie było długie bo podeszli do mnie dwaj goście którzy kazali mi go zabić.

jakiś typ - i co? Nie zabiłeś go tchórzu? wiedziałem. Jesteś za mały ale jak dorośniesz może wreszcie ten dzieciak stąd zniknie. - odparł spokojnie

Łukasz - Co on wam zrobił?! Że chcecie go zabić?! Jesteście nienormalni - powiedziałem to co uważałem za słuszne ale jeden z nich wziął mnie za nogi i wsytawił przez okno 3 - piętrowego budynku.

jakiś typ 2 - I co ? Chcesz polecieć? Może chcesz polecieć jak tamci tchórze co? - uśmiechnął się w szyderczym uśmiechu

jakiś typ - no właśnie chcesz tego? - drugi się zaśmiał.

Łukasz - N-nie chcę... - powiedziałem drżącym głosem ale mnie nie słuchali

jakiś typ 2 - Co tam mówisz? Chcesz? Oki więc już. - i nagle wypchnął mnie za okno.

to a raczej kto mnie uratował był oczywiście jak nikim innym a Markiem który pokazał pani co się dzieje ale pani nie było i położył stertę śmieci tam gdzie spadałem.

Łukasz - D-Dzięki... - otworzyłem szeroko oczy. - wybacz... nie chciałem Ci tego zrobić... - nie wiem co mnie wzięło ale przytuliłem młodszego od siebie i zacząłem razem z nim płakać.

Marek - Przyjaciele? - zapytał chłopczyk z nadzieją

Łukasz - Przyjaciele na zawsze... - opowiedziałem ale to już nie ma znaczenia

(Koniec wspomnień)

z wspominania wyrwał mnie czyiś głos i się okazało że to Lord ... ten sam ale nie ten sam człowiek co uratował mi życie...

Marek - Łukasz!!! Jesteś tam?! Błagam... Jestem zmęczony szukaniem ciebie... - wykopnąłem drzwi szopy.

Łukasz - to jest ledwie 300 m od twojego domu. więc czym ty się zmęczyłe... - chłopak mi nie dał dokończyć

Marek - Wszędzie ciebie szukałem nawet w LESIE! - zaczął mówić chwilę przerwał i na mnie opadł przytulając się do mnie - Zanieś mnie do domuuu...

Łukasz - Okej zaniosę cię. Jak podczas wyprowadzania się - odparłem i się uśmiechnąłem do niego biorąc go jak księżniczkę na ręcę i zaczęliśmy iść do domu.

Marek - spać mi się chce... - powiedział przytłumionym głosem.

Łukasz - To śpij. - ten nagle ogarnął co się dzieje i otworzył szeroko oczy rumieniąc się po czym je zamknął i poszedł szybko spać.

dy doszliśmy do domu położyłem Marka na łóżku ale gdy chciałem go zostawić ten kazał mi z nim spać więc się położyłem po to by potem wyjść z pokoju ale nie wyszedłem. Zostałem.

=lol=

kruuuutkie po raz setny

Wrogowie | KxK | FanfikWhere stories live. Discover now