1.11.1975
Drogi Syriuszu,
Dzień po pamiętnej imprezie na której mnie pocałowałeś, na śniadaniu była tylko garstka ludzi. W tym my. Śmiałam się z żartów moich przyjaciół. Podszedłeś do mnie i poprosiłeś o rozmowę w cztery oczy. Byłam ciekawa co chcesz mi powiedzieć.
Kiedy wyszliśmy z Wielkiej sali natychmiast posłałeś mi uśmiech na widok którego większości dziewczyn miękną kolana. Nie mi. Przeprosiłeś mnie za to co wczoraj zrobiłeś. Powiedziałam że nic się nie stało, i pewnie to wina alkoholu. Widziałam w twoich oczach jakiś błysk zdziwienia. Pewnie myślałeś że zaproszę Cię na randkę jak większość zdesperowanych dziewczyn które zabiłoby za rozmowę z tobą na osobności. Nie jestem jedną z tych dziewczyn.
Ale to też powinieneś już wiedzieć. Bo wiesz. Prawda? Kiedy miałam zamiar odejść, no bo ''Hej, co on może jeszcze ode mnie chcieć?!'', złapałeś mnie za rękę i dałeś mi średniej wielkości pakunek i powiedziałeś że to w ramach przeprosin. Zdziwiłam się ale grzecznie podziękowałam. Wbrew swojej woli pocałowałam Cię w policzek. Pożegnaliśmy się i odeszłam. Czułam na sobie twój wzrok. Ale tylko ty możesz mi powiedzieć czy to prawda czy wymysł mojej wyobraźni.
Z ciekawości otworzyłam prezent od Ciebie. Zobaczyłam szampana. Tego samego którym się wczoraj upiłam. Postanowiłam go schować i wypić kiedy stanie się coś okropnego. Miałam nadzieję że nie wypije go nigdy.
Po południu poszłam przejść się po zamku i spotkałam Fabiena. Zapytał się czy nie mam ochotę wyjść z nim na kawę aby się lepiej poznać. Zgodziłam się. Uradowany pocałował mnie w policzek i odszedł w podskokach. Zaskoczona stałam chwilę w tym samym miejscu uśmiechając się sama do siebie. Chyba Fabian zaczyna mi się podobać.
Kiedy uradowana wracałam do pokoju wspólnego krukonów poczułam się znowu obserwowana. Zignorowałam to. Nie wiedziałam że faktycznie ktoś mnie obserwuje. Ktoś ze smutnymi oczami. Ty.
Rosie Wallen
YOU ARE READING
champagne I sirius orion black
Hayran Kurgu"Miłość kobiety uczyni z mężczyzny anioła, miłość zaś mężczyzny - uczyni z niej męczennicę." - Oscar Wilde