🎃 Prolog: Surprise

1.6K 114 3
                                    

- Dzieci, dzieci, marsz do kotła! Hahaha! - przeraźliwy śmiech i ogromny grzmot dobiegają nas, gdy jesteśmy coraz bliżej domu wiedźmy. Zatrzymuję się w pół kroku, trzymając Dinah mocno za łokieć.

- Ja tam nie idę - jęczę przerażona, nawet na chwilę nie ruszając się z miejsca. 

- Nie mów, że pękasz, Mila - blondynka klepie mnie w plecy, że niemal czuję jak mój kręgosłup wgniata się do środka. Puszczam jej uwagę mimo uszu i z cichym westchnieniem idę naprzód. Chociaż strach paraliżuje całe moje ciało to nie daję niczego po sobie poznać. Zaliczę ten cholerny zakład, a Hansen odda mi w końcu moje sto dolarów. 

Burza i pioruny nasilają się bardziej, kiedy podchodzimy do wielkiego drzewa przy zamku. Domyślam się, że te wszystkie czaszki i kości leżące u bramy to tylko atrapa na takich zwiedzających jak my, a głos dochodził z jakiejś taśmy. W przeciwnym razie jesteśmy w ciemnej dupie bez możliwości powrotu do domu.

- Trzeba było zostać i oglądać te debilne horrory, a nie samemu w nich uczestniczyć - marudzę, wywracając oczami na śmiech blondynki. - Kiedyś cię zabiję, Dinah Jane. 

Dziewczyna nie odzywa się już ani słowem, albowiem w drzwiach pojawia się postać kobiety w fioletowym stroju z mocnym makijażem i sporym kapeluszem na głowie. Przełykam ciężko ślinę, kiedy pod jej nogami zaczyna kręcić się czarny kot, a różdżka w jej dłoni świeci się nagle magicznym zielono-niebieskim płomieniem. 

- Kolejne ofiary, kiciusiu - uśmiecha się złowrogo, zamykając za nami bramę, a potem za pomocą różdżki unosi nas w górę, na co obie z Dinah zaczynamy piszczeć. Chwilę później przenosi nas do piwnicy, gdzie z ogromnego kotła wypływa już jasnopomarańczowa substancja. Czuję kolejną dawkę strachu, ale mimo to przestaję się rzucać i krzyczeć. Kobieta patrzy na mnie zdziwionym wzrokiem, ale zaraz potem uśmiecha się i sadza mnie na krzesło. W tym samym czasie dalej unosi blondynkę, która najwyraźniej nie potrafi się uspokoić. 

Zaciskam palce na materiale swoich spodni, patrząc to na przyjaciółkę, to na czarownicę. Moje serce bije w nierównym rytmie, kiedy zielone tęczówki wlepiają się prosto we mnie, a Dinah opada związana na podłogę. 

- Normani, coś dla ciebie - uśmiecha się złowieszczo, gdy w pomieszczeniu pojawia się druga postać ubrana tak samo. Widzę jak czarnoskóra patrzy na Hansen z uwielbieniem i oblizuje usta. - Witam was w moim zamku - słyszę głos wiedźmy tuż przy swoim uchu. Podskakuję, całkowicie się tego nie spodziewając, bo jeszcze przed chwilą stała w dużej odległości ode mnie. - Ally przygotuje wam pokoje. Mam nadzieję, że będziecie się tutaj dobrze bawić - zaczynam przeklinać blondynkę i tej jej chore pomysły. Jak ja się potem wytłumaczę rodzicom?

- Nie zabijesz nas? - jąkam się, a głos nagle odmawia mi posłuszeństwa. Zaciskam mocno powieki, kiedy zimna dłoń czarownicy zaczyna głaskać mój policzek. 

- Mam co do was inne plany, skarbie - uśmiecha się, a mnie aż skręca w żołądku. Jeszcze się z tobą policzę, Dinah Jane. - Póki, co wypocznijcie dobrze.

Baby, I'm witch || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz