— Przykro mi, że musimy przez to przechodzić — powiedział do blondyna o zapadłych policzkach i twarzy ukrytej w dłoniach. — Ale taką mam pracę.
Inspektor zgasił papierosa butem, odchrząknął i zajął miejsce naprzeciwko chłopaka. Przez chwilę wpatrywał się w niego, jakby nie wiedział co zrobić dalej. W końcu położył dłoń na jego ramieniu i nieporadnie poklepał. Nigdy nie był zbyt dobry w pocieszaniu innych.
Ciężko westchnął, gdy nie doczekał się żadnej reakcji.
— Możemy zacząć?
Blondyn przesunął dłońmi po twarzy i spojrzał na mężczyznę zaczerwienionymi od łez oczami. Potrząsnął głową.
Policjant wyprostował się nieco, aby zapewnić sobie choć odrobinę większy komfort (krzeseł nie posiadali zbyt wygodnych, co innego fotele w biurze). Odprawił swojego młodszego kolegę podpierającego ścianę z poleceniem przyniesienia kawy.
— Nazywa się pan Romeo Monteki, zgadza się? — zaczął inspektor, pochylając się nad dokumentami rozłożonymi na stole.
— Tak.
— Kim był pan dla ofiary?
— Narzeczonym — odparł jasnowłosy, ze wzrokiem wbitym w blat stołu. Złożył ręce i położył przed sobą. Policjantowi nie uszło uwadze, że delikatnie drżą.
— Gdzie pan przebywał dnia dziewiętnastego marca o godzinie trzeciej rano?
— Byłem u przyjaciela, Merkucja — odpowiedział. Po chwili dodał: — Tego dnia byliśmy razem na imprezie. Zabrałem go do domu, ponieważ nie był w stanie iść o własnych siłach.
— Czy pański przyjaciel może to potwierdzić?
— Myślę, że tak.
— O godzinie trzeciej dwadzieścia trzy odnalazł pan ciało Julii Kapulet w waszym mieszkaniu. Co robił pan do tego czasu?
— Zająłem się Merkucjem... Kiedy położył się spać, wróciłem do domu.
Do pokoju wszedł młodszy aspirant z kubkiem kawy w ręku, którą postawił przed swoim przełożonym. Mężczyzna podziękował mu i pociągnął duży łyk gorzkiego napoju. Zmierzył spojrzeniem blondyna.
— Czy wiedział pan o romansie narzeczonej z niejakim Maurem Otello?
Pytanie zawisło w powietrzu niczym siekiera czekająca, żeby uderzyć i przepołowić pokój na pół. Romeo wybałuszył oczy i zacisnął wargi w cienką linię. Dopiero po chwili wykrztusił słowo niedowierzania:
— Słucham?
Inspiektor westchnął. Konflikty miłosne zdecydowanie nie należały do jego obowiązków.
— Podejrzewa pan kogoś? Julia miała jakichś wrogów? — Zadał kolejne pytanie, nie zważając na minę blondyna.
— Julia? — powtórzył, jej imię brzmiało w jego ustach jak piękny dźwięk. — Ona była... taka niewinna. Jak ktoś tak dobry, tak... prawdziwy mógłby mieć wrogów, ja nie... — Rozłożył bezradnie ręce. — Jak mogła mi to zrobić...
*
— Gdzie pan był dnia dziewiętnastego marca około godziny trzeciej dwadzieścia rano?
— Prawdopodobnie w swoim łóżku — odparł z krzywym uśmiechem, rozsiadając się na krześle.
Było w nim coś... niepokojącego. Inspektor miał nosa do takich rzeczy. Od razu wyczuwał zło w człowieku, a przynajmniej tak twierdził.
— Jakie stosunki łączyły pana z ofiarą?
CZYTASZ
Julia
General FictionW Veronie dzieją się złe rzeczy. Córka burmistrza zostaje zamordowana. Dowodów jest niewiele, za to podejrzanych wciąż przybywa. Hamlet twierdzi, że zna prawdę, kolejne tajemnice Julii wychodzą na jaw, a życie Otella wisi na włosku. Okładkę wykonała...