Harry'ego dręczyła myśl o Snape'ie jako zdrajcy. Mruczał ciągle coś pod nosem, odpływał myślami, by po chwili rozglądać się nerwowo.
- Stary, wyluzuj, w szkole jesteśmy raczej bezpieczni.
- Ron ma rację, tu jesteśmy bezpieczni. Pamiętasz co mówił Hagrid? Poza tym, nie rozpędzaj się tak. Podejrzany bez dowodów to nie skazany.
***
Spotkanie z Dumbledorem nie mogło odbyć się tak szybko jak chcieli, gdyż... zniknął. Znaczy wyjechał w celach bardzo ważnych, ale niewiadomych.Hermiona rozmawiała już o Zakazanym Lesie z profesor McGonagall, jednak ta nie może podjąć żadnych większych działań bez wiedzy Dyrektora. Zobligowała się jednak do poinformowania wszystkich nauczycieli i podwyższenia wszelkiej ostrożności.
***
Żadnemu uczniowi nie uszło uwadze, iż nauczyciele chodzą podenerwowani. I są bardziej mili, naturalnie prócz Snape'a. Chodziły pewne plotki, iż ktoś sobie urządza sabotaż w szkole albo w jej otoczeniu, dlatego nauczyciele przynajmniej w trójkach wychodzą gdzieś po nocy. Oczywiście to tajemnica, więc wie cała szkoła. Teraz żaden uczeń nie ważył się wyściubić nosa z Pokoju po zmroku.
Nikt jednak nie znał prawdy i faktów, jakie znali "wybrani" Gryfoni. Nawet Ślizgoni nie byli w nic wtajemniczeni, choć mocno się starali. I dzięki temu połowa domu Węża ma szlabany...
***
- Minervo... czy to możliwe? W naszym Lesie? Skąd mogą to wiedzieć?
- Ależ Rolando, dobrze wiesz ile w tym krótkim życiu przeżyła ta trójka. Akurat im można ufać w tej kwestii. Właściwie to wiedzą od Hagrida, a on od centaurów. A wiesz, jak centaury są prawdomówne.
- Nawet jeśli masz rację, to nadal nie rozumiem czemu tutaj.
- Najciemniej jest pod latarnią, kochana.
Tuż za nimi dreptał Flitwick ile sił w nóżkach. Był już dość zmęczony, przystanął na chwilę i nagle od boku błysnęło zielone światło. W ostatniej chwili rzucił zaklęcie ochronne i padł płasko na ziemie z krzykiem do towarzyszących kobiet. Przybiegły do niego, podniosły z ziemi i osłoniły zaklęciami. Rozglądały się, ale już żadne zaklęcie nie zostało rzucone. Powoli i ostrożnie wycofali się do zamku. Wszelkie wejścia do szkoły zostały zablokowane przez każdego nauczyciela i zostaną zdjęte tylko na czas zajęć odbywających się w szklarni. Opieka nad magicznymi stworzeniami została odwołana aż do... bliżej nieokreślonego terminu.
Wielu uczniów uległo ogólnej niepewności co do przyszłych losów ich oraz szkoły. Co prawda nie było do tej pory żadnej pogłoski ani wzmianki, ażeby Czarny Pan powrócił, ale... niewielu pozostało niewzruszonych. Tym bardziej, że Snape stracił ochotę do nękania uczniów – żadnych docinków, nawet prace domowe nie były tak męczące.
Harry'ego zaczęły dręczyć złe sny. Znaczy... w sumie nic w nich nie było. Jakaś polana w lesie, żadnych szczegółów. Jednak raz zobaczył siłą wciągniętą dziewczynę właśnie na tę polanę i najpierw oberwała Cruciatusem, potem ktoś rzucił Imperio. Harry poderwał się z łóżka i momentalnie pobiegł do McGonagall z tą wieścią. Ta z opisu chłopaka sprawdziła odpowiedni dom i faktycznie – jednej dziewczyny nie było.
- To Marry, Marry Piscorve. Była z nami jeszcze... oh! Mówiła przecież, że musi wyjść spotkać się z jakimś chłopakiem. Powinnyśmy były z nią iść... – koleżanki Marry były wyraźnie zaniepokojone.
- Nie obwiniajcie się, nawet jeśli spotkała się z kimś z własnej woli, do Zakazanego Lasu została wciągnięta siłą. Jeśli przyjdzie, natychmiast dajcie mi znać.
CZYTASZ
Samotni wśród tłumu / Hermiona Granger
FanfictionHistoria Hermiony Jean Granger: kujonki dla ogółu, a dziewczyny o wielkim sercu dla bliskich. Ta opowieść zaczyna się w wakacje między 4. a 5. klasą, kiedy to trójka przyjaciół-gryfonów spędza czas w domu Weasley'ów. "Zmieńmy bieg historii i stwór...