I tak dni mijały powolutku, spokojnie... okazało się, że jeszcze nawet lipiec się nie skończył, choć czas upływał. Widocznie zbyt wolno na złość co poniektórym...
Ale nietoperz pisał jednak uparcie co dzień ku jego własnemu wielkiemu zdziwieniu. Tym bardziej powinien się zorientować jaki dzień w kalendarzu akurat widnieje, ale widać za dużo informacji nawet i on nie przyswoi na raz. Za każdym razem notatki te były bardziej obszerne, zawierały więcej treści konkretnej niż ogólnikowej, zaczęły robić się... osobiste.
I to właśnie takie go zaniepokoiły. Szczególnie jedna...
„Kolejny cudowny dzień ciszy i spokoju. Ostatnimi czasy straciłem ochotę na ważenie eliksirów. JA! Toż to straszne. Starzeję się. Czy ja też będę miał brodę jak Dumbledore?
Brakuje mi jednak tych rozwydrzonych dzieciaków. Choć trafiają się i godni uwagi, lub godne. Taka na przykład Granger, zatruwała mi życie tyle czasu, a teraz... chwila, moment. Stop. To uczennica. Będzie w 5. klasie. Dziecko.
Na dziś wystarczy. Chyba się napiję... ostatnio przed snem piję, coraz więcej. Chyba. Od kiedy stałem się tak niepewny? To bardzo źle świadczy..."
Siedział w bezruchu chyba z godzinę, zanim odgadł co chciał napisać, zanim urwał zdanie o Granger. W sumie czy słowo "odgadł" jest w tym wypadku odpowiednie? Wolał tak sądzić. Jednak jego "odkrycie" go bardzo zaniepokoiło. HA! Zaniepokoiło? Przeraziło! Co on ma teraz zrobić?! Na brodę Merlina, kiedy on stał się taki emocjonalny? Obliviate nie rzuci, bo nie ograniczy jego działania aż tak, a zbyt ryzykownym jest utrata wiedzy o eliksirach. Eliksir zapomnienia, to jest to! Tylko skąd on teraz weźmie jej włos?
**
Hermiona z Harry'm długo dyskutowała na temat jej problemu w postaci ciągłego niepokoju, ale nie mogli dojść do żadnych wniosków. Stwierdzili więc, że lepiej zostawić to na jakiś czas i cieszyć się wolnością.
Przyjaciele doskonale się razem bawili. W końcu oni mogli się zrozumieć - oboje ze świata mugoli. Czasem dobrze pójść na zwykłe lody, pokręcić się na zwykłej karuzeli, pójść do zwykłego kina, posiedzieć pod zwyczajnym niebem.
Ron w końcu wrócił z wojaży i zaczął się element wakacji u Weasley'ów, ot taka tradycja.
Rudzielec ponownie starał się spędzać więcej czasu z Hermioną, starał się w rozmowy wplatać subtelnie jak na niego komplementy, błysnąć swoją wiedzą o smokach czy czasem po prostu nie palnąc głupoty. Ginny patrzyła na nią tylko przepraszająco, a po cichu dodawała, że stara miłość nie rdzewieje. Czasem brunetka chciała ją za to udusić.
Harry natomiast podczas pobytu u przyjaciela lubił spacerować, o ironio, samotnie. Rozmyślał wtedy o wielu różnych rzeczach, o przeszłości i przyszłości, o osobach, które zna...
- Harry? – ktoś podszedł do niego i poklepał po ramieniu. Odwrócił się szybko.
- Oh, to ty Ginny... wybacz, zamyśliłem się.
- Wiem, wołam Cię jakieś pięć minut. Niedługo kolacja, a wiesz, że mama nie lubi, gdy się ktoś spóźnia. Za karę dodatkowa porcja!
- Tak, wiem, ja... już idę. - spojrzał jeszcze raz w pustkę przed siebie.
- Może potem razem się przejdziemy? - dziewczyna była nieco zaniepokojona jego zachowaniem, ale wolała dać mu czas. Jeśli będzie chciał to powie, co go trapi.
- Pewnie, chętnie.
**
Gabinet dyrektora.
- Minervo, ja wiem, co myślisz na ten temat, ale...
- Albusie, ja wszystko rozumiem, mam swoje lata i doświadczenia, ale jak to jest możliwe? Przecież to niedorzeczne. Ja przepraszam, ale to nawet niedopuszczalne! Jak ty to sobie wyobrażasz? - kobieta była wyraźnie zdenerwowana, choć usilnie starała się zachować spokój w głosie.
- Dlatego właśnie potrzebuję Twojej rady. Bo niechętnie muszę to przyznać, sam jestem za stary na takie rzeczy. A jak widzisz, krew nie woda...
- Absolutnie muszę z nim porozmawiać. - odwróciła się i skierowała kroki ku drzwiom.
- Tylko delikatnie, skoro już musisz. Ah, zaczął pisać coś a'la pamiętnik. Powiedzmy, posłuchał podszeptu Diabła. - mężczyzna uśmiechnął się delikatnie.
- Nie sądziłam, że dożyję czegoś takiego... - czarownica wyszła z gabinetu żwawym krokiem.
**
Hermiona leżała na łóżku, gdy przez okno wleciała mała sówka, która usadowiła się na jej brzuchu.
- Oh, witaj... co tam dla mnie masz? – odwiązała liścik i dała sowie przekąskę, którą zawsze miała pod ręką; sowa to częsty gość w tym domu – Zaczekaj chwilę.
Hermiona rozwinęła pergamin i zaczęła czytać:
„Droga Hermiono,
Co u Ciebie słychać? Wybacz, że tak dawno nie pisałem, ale ojciec dręczy mnie o jakieś polityczne sprawy. Nie znoszę tego. Muszę spotykać się z jakimiś ludźmi, którzy tylko liżą mi dupę, by wejść jak najwyżej po moich plecach. Co za zgraja idiotów.
Mam nadzieję, że nie nudzisz się zbytnio, bo ja bym chętnie się z Tobą spotkał. Co ty na to? W weekend? Wpadnę po Ciebie.
Twój Draco"
No to pięknie... – pomyślała. Wzięła pióro, pergamin i zaczęła pisać. Po chwili ktoś bez pukania wparował do pokoju. Tego się obawiała.
- Hermionooo! Co powiesz na spacerek? Taki piękny wieczór, ciepły, kwiatki kwitną i w ogóle...
- Niektóre kwiaty otwierają kielichy po zmroku i wiemy to oboje. Wiem, że jest ciepło, inaczej zamknęła bym okno. Wieczór faktycznie ładny, bezchmurne niebo... daj mi chwilę, to się przejdę.
- A co robisz? – podszedł i zajrzał jej przez ramię nie czekając na odpowiedź.
- Drogi Draco... ty z tą fretką jeszcze piszesz?!
- Ron! Nie twój interes. Wyjdź, proszę.
I wyszedł. Ledwo powstrzymał się od trzaśnięcia drzwiami. Co to ma w ogóle być?!
Hermiona szybko napisała kilka słów do Dracona. W sumie, nie wiedziała nawet czy ma ochotę na to spotkanie. Ostatnio w sumie czuła się nieco dziwnie. Była z przyjaciółmi, tęskniła też za blondynem, jednak przyzwyczaiła się niejako do tego. No i nie wiedziała, jak zareaguje na wieść, że jest u Rona. Ale musi być szczera.
Draco nie spał, póki nie otrzymał odpowiedzi od dziewczyny. Był... podekscytowany? Zestresowany?
Jak dzieciak przed pierwszą randką! – skarcił się w myślach. Ale każde uczucie jakie w nim było momentalnie zniknęło po przeczytaniu listu:
„Drogi Draco,
Nie znajdziesz mnie w moim domu. Jestem u Rona, z Harry'm. Jeśli nadal będziesz miał ochotę, to jeszcze się dogadamy. Może za tydzień lub dwa?
Hermiona"
To chyba najbardziej oschły list od niej. Ani żadnego „tęsknie, kocham, całusy, twoja"... to go zaniepokoiło. Tak się zachowuje będąc u nich? No to ją stamtąd zabierze.
CZYTASZ
Samotni wśród tłumu / Hermiona Granger
FanfictionHistoria Hermiony Jean Granger: kujonki dla ogółu, a dziewczyny o wielkim sercu dla bliskich. Ta opowieść zaczyna się w wakacje między 4. a 5. klasą, kiedy to trójka przyjaciół-gryfonów spędza czas w domu Weasley'ów. "Zmieńmy bieg historii i stwór...