Po kilku dniach odbyło się postępowanie w sprawie Rona. Wszyscy byli zdenerwowani, spięci, zestresowani – wszystko co się dało. W końcu Hermiona zobaczyła go pierwszy raz od rozłąki. Nie miała odwagi odwiedzić go w Mungu...
- Ron... zmieniłeś się. Nic nie jadłeś? Oh, jeśli Cię nie przypilnować...
- Hermiona...! – podbiegł i przytulił ją. Omal jej nie udusił – tak się cieszę, że Cię widzę. Tęskniłem. Czemu nie przyszłaś? Harry bywał dwa razy w tygodniu, a ty...
- Szukałam dla Ciebie pomocy i może udało mi się ją znaleźć. Też się cieszę, że Cię widzę całego. Przepraszam, że was zostawiłam, może nie byłoby teraz tej sytuacji.
- To nie twoja wina, skąd mogliśmy wiedzieć? Z resztą i tak nikt by nic nie poradził.
- Hej, zaczyna się! Chodźcie!
Wszyscy zainteresowani weszli do Sali i usiedli, tylko Ron stanął na środku pomieszczenia. Rozglądał się ze strachem w oczach. Miał przewalone...
Przyjaciele i rodzina starali się go jakoś wybronić, ale sędzia wyglądał na zwyczajnie znudzonego. Ożywił się nieco dopiero przy młodym Malfoy'u.
- A więc, Panie Malfoy, czy ma Pan jeszcze coś do dodania? – chłopak uśmiechnął się na swój ślizgoński sposób.
- Owszem, mam. Wybaczam mu jego występek. – dało się usłyszeć zdziwione szepty na sali – Może to nic nie zmienia, jednak czasu nie cofnę, a nie chcę żyć ze skazą w duszy i sercu. Zasłużyłem sobie, a myślę, że Weasley też już swoje przeszedł i może wrócić do szkoły, ale pod nadzorem. Dziękuję.
Cała sala była w szoku, a jego ojciec kipiał z wściekłości. Hermiona była szczęśliwa i gdyby mogła wyściskałaby Dracona.
Ostatecznie sąd oczywiście uznał go za winnego użycia zaklęcia niewybaczalnego, jednak w obliczu tego, że jest nieletni, działał w amoku i wina została mu wybaczona odebrano mu różdżkę z wyjątkiem lekcji, na których akurat będzie wymagana. No i połowę wakacji ma spędzić w Hogwarcie jako pomoc Filch'a. To chyba taki dodatek specjalny... Ponadto nie wolno mu nigdzie chodzić samemu i oczywisty zakaz zbytniego zbliżania się tak do Malfoya, jak i innych Ślizgonów.
Ogólnie rzecz ujmując sytuacja zakończyła się jak tylko najlepiej i najłagodniej mogła. Wszyscy w jako takim spokoju wrócili do szkoły czy swoich innych obowiązków. Ron z siostrą i Harrym wrócili do wieży, natomiast Hermiona...
- Draco! Poczekaj..
Smok kazał oddalić się swoim kumplom, a sam zwrócił się do dziewczyny.
- Nawet nie wiesz jak jestem Ci wdzięczna. Gdyby nie ty, na prawdę nie wiem...
- Ja też nie i cieszmy się, że tylko tak to się skończyło. Słuchaj, może... spróbujemy od nowa, co..? Cała ta znajomość jakby od początku miała nad sobą złe fatum... – dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
- Jasne! No to cóż... Hermiona Granger. Jestem z Gryffindoru. – i wyciągnęła do niego rękę. Zaskoczyło go to, ale też miał ochotę się roześmiać. Uścisnął jej dłoń.
- Draco Malfoy, nieziemsko przystojny przedstawiciel Slytherinu.
***
-SEVERUS!
Po całej sali, dość mrocznej ze względu na ubogą ilość świec, rozległ się ryk. Nie krzyk, nie wrzask – ryk. Po chwili do wielkiego fotela podszedł wezwany mężczyzna i ukłonił się.
- Wzywałeś, Panie...
- Darujmy sobie te sztuczne uprzejmości, Severusie. Powiedz mi, powiedz... jak Ci idzie?
CZYTASZ
Samotni wśród tłumu / Hermiona Granger
FanfictionHistoria Hermiony Jean Granger: kujonki dla ogółu, a dziewczyny o wielkim sercu dla bliskich. Ta opowieść zaczyna się w wakacje między 4. a 5. klasą, kiedy to trójka przyjaciół-gryfonów spędza czas w domu Weasley'ów. "Zmieńmy bieg historii i stwór...