Stary, potężny zamek na niewielkim pagórku. Z zewnątrz można by było rzec że są to po prostu opuszczone ruiny, lecz w środku budynek wyglądał zamożnie i schludnie. Szklane, wielkie żyrandole powieszone na wysokim suficie, porcelanowa, lśniąca podłoga oraz oczywiście długie schody oddalone o parę metrów od wejścia.
Zamek ten zamieszkiwał sam król oraz jego syn, Dawon. Oprócz nich samych było dużo ludzi krzątających się po korytarzach, sprzątających czy przenoszących dania do jadalni. Była to tak zwana służba, która była na każde kiwnięcie króla lub jego równie ważnego potomka.
[Dawon pov.]
Otworzyłem oczy, przeciągnąłem się na powierzchni dużego, wygodnego łóżka i delikatnie podniosłem się do siadu. Wyciągnąłem ramiona do góry przy czym lekko jęknąłem ze zmęczenia. Cały wczorajszy dzień spędziłem na rozmawianiu z "ważnymi" przyjaciółmi taty, którzy jak zawsze zadawali mi dużo pytań dotyczących mojego życia prywatnego oraz publicznego. Ludzie myślą: "Ale fajnie musi być kiedy jest się synem króla, wszystko na zawołanie". Prawdą jest że mam wszystko na zawołanie, ale nie mogę chodzić na imprezy, czy chociażby spróbować alkoholu jak inni ludzie w moim wieku. Mam 22 lata, jestem pełnoletni lecz mój ojciec cały czas uważa że inni ludzie nie mogą mnie zobaczyć pijanego czy poczuć ode mnie zapachu papierosów, bo przecież jestem synem króla i nie wolno mi żyć jak normalny człowiek. Coś za coś, prawda?
Wstałem z łóżka i od razu ruszyłem do łazienki. Wziąłem prysznic, umyłem zęby i szybko nastawiłem żelem włosy. Mając sam ręcznik zakrywający wszystko od pasa w dół, poszedłem do pokoju. Kolejny minus: Codziennie garnitur, koszula, czasami na ważniejsze okazje płaszcz z herbem naszego rodu aby wszyscy na około zdawali sobie sprawę kim jestem (zdaniem taty oczywiście). Kiedy zobaczylibyście mój brzuch i plecy, waszym jedynym pytaniem byłoby: "Jak tata zgodził się na tatuaże?". Nie zgodził. Nie wie w ogóle o ich istnieniu. Nie chce nawet wiedzieć jaka była by jego reakcja na nie, bo na pewno dobrze by się to nie skończyło. Założyłem koszulę z większym dekoltem, czarne spodnie i marynarkę, było to w sumie moje typowe codzienne ubranie. Dzisiaj, o ile nie pomyliłem dni mam kolejne spotkanie, lecz tym razem z krewnymi o których nigdy nie słyszałem. Trochę się stresowałem, jak zawsze z resztą, wystarczy że powiem jedno słowo za dużo i robi się sensacja, było już tak raz o którym wszyscy na szczęście już zapomnieli.
Przejrzałem się ostatni raz w lustrze na korytarzu i zszedłem po schodach na parter. Z kuchni wydobywał się piękny zapach śniadania nad którym pracuje ok. 10 osób, bo przecież śniadanie rodziny królewskiej musi zapełnić cały wielki stół co do milimetra. Przechodząc do jadalni napotkałem dziewczynę, którą widziałem pierwszy raz na oczy. Wyglądała na mniej więcej 18 lat.
- Dzień dobry. - Powiedziałem do niej z uśmiechem, lekko się kłaniając.
- Dzień dobry. - Odpowiedziała mi lekko speszona i zawstydzona, lecz nadal odwzajemniła ukłon o wiele niżej niż ja.
- Nie musisz się wstydzić. - Zaśmiałem się lekko. - Jesteś tu nowa prawda? Nigdy cię wcześniej nie widziałem.
- Tak, to mój pierwszy dzień. - Powiedziała z lekkim uśmiechem. - Muszę iść, przepraszam. - Ukłoniła się i odeszła w pośpiechu.
Tylko odwróciłem głowę w jej kierunku żeby zobaczyć jak znika za drzwiami kuchni. Lekko się zdziwiłem i poszedłem do jadalni. Zająłem miejsce przy stole kiedy zobaczyłem jak do pomieszczenia wchodzi dziewczyna którą wcześniej spotkałem na korytarzu. Uśmiechnąłem się do niej, lecz ona nie odwróciła nawet głowy w moim kierunku. Po jej rumieńcach zauważyć można jednak było że bardzo dobrze zdawała sobie sprawę z mojego tkwiącego na niej wzroku.
Kiedy rozłożyła wszytkie dania na stole i zmierzała w kierunku drzwi, popatrzyła się na mnie a po chwili na jej twarzy pojawiło się wielkie zdziwienie. Szybko wyszła zdziwiona pozostawiając mnie nieco zmieszanego. Tak samo szybko wróciła i wykorzystując nieuwagę ojca wskazała palcem na mój dekolt. Opuściłem wzrok na dół i zobaczyłem jak część jednego z tatuaży wychodzi ponad materiał koszuli. Podciągnąłem
rękawy do tyłu aby podnieść nieco dekolt i szybko wyszłem z jadalni pod pretekstem pójścia do łazienki. Ruszyłem po schodach do swojego pokoju po drodze rozpinając guziki
(Wyobrażam sobie jak dwuznacznie musiałoby to wyglądać). Przebrałem się w podobną koszule lecz zakrywała więcej niż ta wcześniejsza.- Huuuu, było blisko. - powiedziałem do siebie cicho i poczułem jak pospadały mi wszystkie kamienie z serca.
Z powrotem zszedłem na dół i przechodząc obok kelnerki którą powinienem już dawno zapytać o imię, wyszeptałem ciche "dziękuję", aby tylko ona to usłyszała.
Wróciłem do jadalni i pierwsze z czym musiałem się spotkać to wzrok taty.
- Czemu się przebrałeś? - Zapytał.
- Tamta była trochę niewygodna. - Skłamałem.
Tata tylko przytaknął głową i zaczął jeść najbliższe z dań postawionych na pełnym stole. Ja natomiast po nałożeniu porcji jedzenia na talerz, bawiłem się widelcem będąc głęboko zatopionym w myślach.
- Zauważyłem jak patrzysz się na tą nową kelnerkę. - Przerwał ciszę.
- Co masz przez to na myśli?
- Chyba wpadła ci w oko. - Uśmiechnął się.
- Nie wiem nawet jak ma na imię. - Podniosłem lekko ton głosu.
- Choa.
[to nie AOA no co wy, wcale][BINGLE BANGLE BANG BANG]- Ładne imię.
- No widzisz, idealnie.
Popatrzyłem na niego z lekką irytacją. Miał może trochę prawdy, ale fakt faktem że samo patrzenie się na kogoś nie oznacza że jest się zakochanym. Może zauroczonym, ale to zbyt krótki czas żeby tak uważać.
Reszta obiadu przebiegła w ciszy a ja miałem nadzieję, że Choa nie wygada się o tatuażach.
Hej hej! Pisało się długo a wyszło krótko, jak zawsze -_-. Mam nadzieję że jakoś to poszło. Cały rozdział polegał tylko na jednym tak naprawdę ale wiecie dopiero zaczynam więc nie zniechęcajcie się od razu XD.
Miłego dnia/nocy/wieczoru ❤️
CZYTASZ
ᴩʀɪɴᴄᴇ ᴏʀ ᴋɪɴɢ
Historical FictionDawon, książę, nie może doczekać się przejęcia posady króla po swoim ojcu. Kiedy jednak do zamku przyjeżdża Inseong, przyszłe plany Dawona legną w gruzach. Kto dostanie honorowe miejsce króla? Czy obaj kandydaci dojdą do porozumienia?