rozdział drugi

19 6 37
                                    

*same day*

Nadal siedząc przy stole z ojcem, przerwał on przeszywającą ciszę.

- Wiesz co synu? Mam ci coś do powiedzenia.

- Co takiego?

- Dzisiaj odwiedzi nas ktoś kogo jeszcze nie znasz.

- Ekhem? Kiedy dokładnie?

"Ciekawe co tym razem tatulek wymyślił"

- Właśnie, nie wiem o której tu dotr-

A tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi.

- O to chyba on! Choć za mną. - Powiedział podekscytowany.

"On? Zaprosił jakiegoś lalusia żeby dotrzymał mi towarzystwa kiedy on będzie "uwodził" jego mamę? Która to już? Trudno naliczyć."

Ojciec otworzył drzwi a w nich stał całkiem przystojny, wysoki brązowowłosy chłopak.

- Inseong! - Powiedział mój tata podnosząc głos i przytulając chłopaka z uśmiechem.

- Długo się nie widzieliśmy! - Odpowiedział chłopak.

- A to jest mój syn. Będziesz z nim rywalizować. - Odpowiedział mój rodziciel, przysuwając mnie do przodu.

"Rywalizować? O co? Przystojniejszy już jestem, humoru mi nie brakuje, a wzrost? Nie ma problemu od czegoś są wysokie podeszwy i wkładki podwyższające do butów, phi."

- Cześć, miło mi cię poznać. - Powiedziałem fałszując uśmiech. - Poczekaj chwilę proszę.

Zaciągnąłem ojca "na stronę".

- W czym będziemy rywalizować?

- W byciu przyszłym królem.

- Ale on nie jest twoim synem prawda?

- Nieee, pamiętasz poprzedniego króla? On miał Inseonga za syna, ale pewnego dnia go porwali, nikt nie wiedział co się z nim dzieje aż pół roku temu po ponad 4 latach go odnaleziono. Przez ten cały czas jak go nie było, a jego ojciec zmarł, wybrano mnie na króla. A więc na miano następnego króla prawo ma i on i ty.
Musicie rywalizować synek.

- Obiecałeś mi że ja nim będę!

- Przepraszam, ale prawo jest takie a nie inne.

- Dobra niech będzie, ale skąd go znasz? Wydawaliście się blisko?

- Spotkałem się z nim parę dni po odnalezieniu go.

- I nic mi nie powiedziałeś?

- Wiedziałem że cię zaboli i nie chciałem ci tego mówić tak szybko.

- Przepraszam ale stoję tu już trochę długo. - Odezwał się Inseong stojąc parę metrów za nami.

- Już już! Będzie mieszkał na przeciwko twojego pokoju i masz być miły, to chłopak po przejściach. - Powiedział i wrócił do Inseonga.

- Jasne, jasne. - Powiedziałem lekceważąco pod nosem.

Szybko ruszyłem do swojego pokoju i całkiem głośno trzasnąłem drzwiami.
Usiadłem pod ścianą i szybko podłączyłem słuchawki do telefonu a następnie włożyłem obie do uszu. Nie zważając na to że wszystko dobiegające z mojego pokoju jest słyszalne piętro niżej zacząłem śpiewać ile sił w płucach. Śpiewanie to zawsze była pewnego rodzaju odskocznia od męczącego dnia codziennego. Moja rutyna polega na byciu perfekcyjnym synkiem króla. Wystarczy jeden błąd a zostanę zrównany z ziemią w przeciągu paru minut.

ᴩʀɪɴᴄᴇ ᴏʀ ᴋɪɴɢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz