VI

14 2 0
                                    

DZIEŃ TRZECI
(03.11.2018)
(Sobota)

Z rana lekko stanęłam na wadze. 

40 kg...

za dużo. za dużo.za dużo. za dużo.za dużo. za dużo.za dużo. za dużo.za dużo. za dużo.

za dużo. za dużo.za dużo. za dużo.za dużo. za dużo.za dużo. za dużo.

za dużo. za dużo.za dużo. za dużo.za dużo. za dużo.

za dużo. za dużo.za dużo. za dużo.

za dużo. za dużo.

za dużo.

zakręciło mi się w głowie, podtrzymałam się brzegu umywalki i uspokoiłam oddech. Nie powinnam tak myśleć! Wyszłam z anoreksji już dawno! Dlaczego to powraca?

Szybko ubrałam się w czarne ubrania. Do małego plecaka spakowałam pieniądze, telefon i słuchawki i poszłam biegać. Przynajmniej piętnaście kilometrów, by wyrobić formę na zimę - wszech i wobec wiem że później nie będzie mi się chciało
A skoro już zakluczyłam dom nie miałam powrotu. Z kapturem na głowie ruszyłam przed siebie w stronę lasu.. w ciągu dziesięciu minut zrobiłam te dwa kilometry i wbiegłam jak wiatr na nierówne wzniesienia leśne. W moich uszach dźwięczał dźwięk deptanej pędem ściółki, i łamanych gałęzi. Pokonałam już kolejne kilometry,

Biegnąc dalej tym samym tempem, przebiegłam siedem i pół kilometra łącznie. dobiegłam do najstarszego, a zarazem największego drzewa w tym lesie. Ogromne gałęzie, i rozłożyście ułożone liście dały efekt wielkiego dachu. Poprawiłam plecak na ramieniu i szybko odbiłam się od ziemi, w prawą dłoń złapałam cieńszą gałąź a lewą przytrzymałam się konaru.

 Prawa stopa ujechała na korze, ale w tym czasie zdążyłam się już podciągnąć i spokojnie złapać oddech na najniższej gałęzi, z wrażenia odczekałam aż tętno mi się uspokoi.  po dwóch minutach ruszyłam dalej - zdzierałam nadgarstki, knykcie i kolana - ale nie było to dla mnie nic nowego, za każdym razem tak się działo więc pieczenie zastąpiło uczucie euforii i dumy że przez tyle lat nadal pamiętam ścieżkę i to wspaniałe miejsce.

Ostatni OddechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz