Erwin Smith x Reader ♥W chowanego z Kapralem♥

89 15 2
                                    

                                                          Erwin's P.O.V.

     -Ty cholerny dzieciaku!- Krzyk Levi'a roznosił się po całym zamku.

     -Ciekawe kto mu znowu podpadł...- Pomyślałem, po czym wróciłem do swojej pracy.

     Było już dość późno, a zostało mi jeszcze mnóstwo papierów do wypełnienia... A jeszcze więcej do sprawdzenia. Papierkową robotę wolałbym zostawić innym, ale czasami nie da się od tego tak łatwo wymigać.

     Nagle drzwi do mojego gabinetu się otworzyły, a do środka wbiegła zdyszana kadetka [Twoje nazwisko]. Spojrzałem na nią lekko zdziwionym wzrokiem.


                                                             Your P.O.V

     - Cholera. Pedant-sadysta się nieźle wkurzył. Przez nieuwagę trafiłam prosto do gabinetu dowódcy. Ughhh jak zwykle pakuje się w jeszcze większe kłopoty.- Pomyślałaś wściekła na samą siebie. Stałaś teraz przed samym Erwinem Smith'em, próbując wymyślić na szybko jakąś wymówkę tej nagłej wizyty.

     -[Twoje nazwisko] co cię tu sprowadza?- Zapytał dość łagodnym, a jednocześnie zdziwionym głosem.

     Zanim zdążyłaś odpowiedzieć, usłyszałaś krzyki Levi'a dobiegające z korytarza. Spojrzałaś na dowódce wzrokiem zbitego psa, a ten rozumiejąc sytuacje wskazał ręką na wielką drewnianą szafę. Nie myśląc ani chwili dłużej, ukryłaś się we wskazanej kryjówce. Po chwili usłyszałaś dźwięk otwierających się drzwi do gabinetu.

     -Erwin. Widziałeś gdzieś tę gówniarę?- Usłyszałaś wściekły głos kaprala, co spowodowało u ciebie gęsią skórkę. Siedziałaś cicho z nadzieją że Erwin cię nie wyda.

                                                           Erwin's P.O.V.

     Nie powiem, sytuacja trochę mnie bawiła, szczególnie gdy widziałem Levi'a przemoczonego od stóp do głów. Ledwo wstrzymywałem powagę.

     - Nie do końca rozumiem o czym mówisz.

     - Nie ważne.- Ciemnowłosy wyszedł, trzaskając drzwiami. Po chwili poinformowałem [Twoje imie], że może już wyjść z ukrycia.

     - Dziękuję panu bardzo, uratował mi pan życie.- Westchnęła dziewczyna.

     - Erwin. Gdy jesteśmy sami mów do mnie Erwin.- Sam nie wiem dlaczego to powiedziałem, ale nie lubię kiedy ona zwraca się do mnie tak formalnie.

     - Uhm... Dobrze... Erwin.- Odpowiedziała nieśmiało. Jej policzki się lekko zaróżowiły. Był to naprawdę uroczy widok.

     - Tak właściwie to czym mu podpadłaś? Nie wyglądał na zbyt... zadowolonego.- Zapytałem półżartem.

     - Kiedy sprzątałam... Zostawiłam wiadro z brudną wodą na środku korytarza... No i kapral się tak trochę o to wiadro przewrócił... Ale wszystko było przez przypadek.

      Zaśmiałem się na samą myśl o tym jak komicznie musiało to wyglądać.

     - Zgaduję, że nie chcesz na razie tam wracać?- Zapytałem rozbawiony.

     - Jak tam wrócę to prawdopodobnie mnie już nie zobaczycie... Przynajmniej żywej...-Odpowiedziała trochę zmartwiona [Twoje imię].

     - W takim razie zostań tutaj i pomóż mi wypełniać papiery. Może w tym czasie Levi trochę ochłonie.- Zaproponowałem. [Twoje imię] przytaknęła i zajęła miejsce obok mnie.

                                                       Your P.O.V.

     Było już naprawdę późno. Pomimo tego dalej bałaś się opuścić bezpieczny gabinet dowódcy. Wolałaś pomagać przy papierkowej robocie niż robić teraz niezliczoną ilość karnych okrążeń wokół bazy. Tym bardziej że zanosiło się na burzę.

     - Będzie padać.- Usłyszałaś łagodny głos dowódcy.- Napiłabyś się herbaty?-zaproponował, na co ty kiwnęłaś głową.

      Po chwili blondyn postawił na biurku dwie filiżanki gorącej herbaty. Krople deszczu obijały się o szybę. Słychać było szum wiatru. Nagle zrobiłaś się bardzo senna, i nawet nie zauważyłaś, kiedy twoje oczy same się zamknęły.

                                                Erwin's P.O.V.

     Zasnęła. To był rozczulający widok. Jak najdelikatniej wziąłem ją na ręce i przeniosłem na kanapę. Okryłem kocem, by nie zmarzła. Widocznie zmęczyła się wypełnianiem dokumentów. Chwilę jeszcze siedziałem obok niej. Wyglądała tak pięknie gdy spała. Delikatnie pocałowałem ją w czoło, lecz poczułem szarpnięcie za nadgarstek. Przyciągnęła mnie bliżej siebie, a nasze usta połączyły się w długim pocałunku. Zaraz po tym usnąłem tuż obok niej.

One-shoty ♥Where stories live. Discover now