Centrum Żywiołów nie zmieniło się wcale odkąd był tutaj ostatnim razem mając sześć lat, żeby się zarejestrować jako mag powietrza. Wcześniej sporo podróżował z rodzicami i z bratem, a jego umiejętności pojawiły się i tak dość późno i wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy zaczął jak szalony manipulować powietrzem.
Przy wejściu stała dziewczyna, obok niej stały cztery koszyki. Miała na sobie granatowy, oficjalny uniform, a rude włosy spięte z tyłu głowy. Uśmiechnęła się, kiedy do niej podszedł.
-Witamy w Centrum Żywiołów! – powiedziała z szerokim uśmiechem ukazując szereg bialutkich ząbków. – W czym mogę pomóc?
Seth przełknął ślinę, a jego dłonie nerwowo zacisnęły ramię starej, spranej torby.
Był dość nieśmiały, ale tylko na początku i tylko w stosunku do obcych. Zazwyczaj, kiedy poznawał imię osoby, z którą rozmawiał, jak za machnięciem różdżki czuł się o wiele pewniejszy siebie. Ludzie go lubili, pracował aktualnie w barze, więc to raczej oczywiste, że musiał spotykać nieznajomych, więc próbował zagadywać klientów wyciągając ich imiona na wierzch. A miał dobrą pamięć do imion, twarzy i liczb, więc widząc klienta, który był u niego kilka miesięcy temu witał go z uśmiechem i bez skrępowania traktował tak, jakby widzieli się wczoraj.
Na szczęście dziewczyna miała plakietkę, ale światło tak padało, że nie mógł odczytać, co jest na niej napisane.
Zrobił krok w bok i przechylił głowę, dziewczyna zmarszczyła brwi zdezorientowana jego zachowaniem, ale zaraz się zaśmiała, kiedy próbował przeliterować jej imię.
- Mi-ta-sha? Mitasha, tak masz na imię?
- Tak, Mitashanate dokładnie, ale całe nie zmieściło się na plakietce.
- Co znaczy twoje imię? – zapytał próbując wytrzeć spocone dłonie o spodnie.
Jej policzki pokryły się rumieńcem.
- Zależy jak tłumaczyć, ale albo... - nagle coś w jej kieszeni zaczęło brzęczeć. – Przepraszam. – posłała mu skruszone spojrzenie i wyjęła telefon, odczytała wiadomość i szybko schowała urządzenie z powrotem.
Przez chwilę wyglądała jakby zrobiła coś złego i z niepewnością przegryzła dolną wargę. Seth uśmiechnął się do niej pocieszająco.
- A ty jak masz na imię? – zapytała wypełniając niezręczną ciszę.
- Jestem Seth, Seth Meer.
- „Następca, zastępca" lub „Ostatni z ocalałych". – przytaknęła. – Jeszcze nie spotkałam kogoś o tym imieniu. To dość odważne ze strony twoich rodziców.
Seth nie odpowiedział.
- Więc... W czymś mogę ci pomóc?
Seth odchrząknął i dłonie znowu zacisnął na torbie.
- Przyszedłem... ekhm, przyszedłem na Próbę? – powiedział, ale brzmiało to trochę jak pytanie, więc zaraz się zarumienił.
- Tak sądziłam! – zawołała i obróciła się do koszyków. – Więc... jaki jest twój żywioł? Albo nie mów! Daj mi zgadnąć.
Seth uśmiechnął się do niej i zerknął do koszyków.
W środku każdego z nich znajdywały się medaliki z brązu na czarnym rzemyku przedstawiające każde z czterech żywiołów. W pierwszym wiklinowym koszyku były medaliki w kształcie płomienia, w drugim ziemi, dalej wody i w ostatnim powietrza.
CZYTASZ
Ostatni Avatar
Fanfiction- Kim jest Avatar? - zapytała mała dziewczynka swoją mamę. Kobieta spojrzała z paniką na dziecko. - To nie jest ktoś, o kim można rozmawiać, skarbie. - odparła przyciagając córkę do siebie. - To niebezpieczne o nim mówić. - Dlaczego? - zapytało zdez...