Trzecia Próba

120 10 6
                                    


Znalazł się w tym samym małym pokoju, co wcześniej.

W środku czekał już na niego kapitan, który jak tylko go zobaczył to uśmiechnął się szeroko i ścisnął jego ramiona.

- Udało ci się. – powiedział z ulgą.

Seth potaknął.

- Obolały? – zaśmiał się stróż. – Pokaż plecy, widziałem, że nieźle przydzwoniłeś w tych ostatnich sekundach.

Seth usiadł na ławce i podwinął koszulę, a stróż kucnął za nim i zagwizdał pociągle.

- Chcesz uzdrowiciela, żeby cię obejrzał przed ostatnim etapem?

- Nie jestem pewny czy zdąży, a poza tym to tylko siniaki.

- Racja. – westchnął stróż i obciągnął koszulkę w dół. – Dobrze się spisałeś Seth. A mówiłeś, że nigdy przedtem się nie pojedynkowałeś!

- Bo tak było.

- Nie wyglądało na to. Zwłaszcza, kiedy odessałeś powietrze tamtemu chłopakowi. Osobiście bym go nie zaliczył, był zbyt wolny, ale miał sporo magii...

Seth zmarszczył brwi.

- To znaczy, że on też zaliczył ten etap?

Kapitan potaknął.

- Z waszej piątki, tylko on i ty.

- A co z tamtą parą? Kto wygrał.

- Wygrał zdolny mag, którego jury oblała. – odparł stróż oficjalnym tonem. – To ważna lekcja Seth. Wygrana nie zawsze jest zwycięstwem.

- To chyba nie tak działa. – stwierdził sceptycznie chłopak.

- Może nie powinno. – przytaknął kapitan. – Ale to, że wygrywa się bitwy nie znaczy, że wygrywa się wojny.

Z tym Seth musiał się zgodzić.

- Więc jak to jest z tym trzecim etapem? – zapytał od niechcenia i rozejrzał się ukradkiem po pokoju szukając butelki wody, bo naprawdę chciało mu się pić, ale nigdzie jej nie zauważył.

- Starszyzna wybierze ci jakiegoś maga do pojedynku i tym razem, w przeciwieństwie do tego o czym przed chwilą rozmawialiśmy ten kto wygra, ten przechodzi, no chyba, że całe jury zdecyduje inaczej, ale to się nie zdarza, ale w regulaminie jest odnotowane jako możliwe.

- Rozumiem. – mruknął Seth i zastanawiał się z jakim magiem będzie musiał się zaraz zmierzyć.

- Miałeś tylko pięć minut, bo wasz pojedynek trwał najdłużej, więc nie mamy już właściwie wcale czasu, żeby coś powtórzyć... Choć w twoim przypadku powtórka i tak nie jest możliwa. – zaśmiał się gorzko i pokręcił głową. – Skup się. –Seth skupił uważnie swój wzrok na kapitanie. – Mag ziemi będzie czekał i uczył się twojego stylu, plus dla ciebie, że go nie masz.

- Ej!

- Cicho. – uciszył go. – Dalej, mag wody...

Pukanie.

Obaj spojrzeli po sobie i wstali bez słowa.

Seth nagle zdał sobie sprawę, że jeśli teraz odpadnie to już najprawdopodobniej nie zobaczy tego stróża, a wiedząc, że ledwo radził sobie z magami powietrza, którzy nie byli zbyt szkodliwi, to bał się pomyśleć, co potrafią inne żywioły, z którymi nigdy nie miał do czynienia.

- Dziękuję. – powiedział do stróża i z uśmiechem zauważył, że ten zaniemówił.

Zbyt szybko znalazł się z powrotem pod jednakowymi drzwiami jak w drugim etapie. Zbyt szybko się otworzyły i zbyt szybko miał zacząć się pojedynek.

Ostatni AvatarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz