6. Urodziny

401 34 31
                                    

Tamten dzień był naprawdę fajny. Uśmiechałaś się tyle razy, że nawet moje dość twarde serce poruszyło się nieznacznie. Każdy był zadowolony ze swojej pracy, ja także. Pierwszy raz obchodziłem kogoś urodziny w takiej miłej atmosferze. Z każdym mogłem spokojnie pogadać. Szkoda, że teraz taka atmosfera nie jest możliwa do odtworzenia.

***

Następne kilka minut dłużyło się nam strasznie. Kiedy ona przyjdzie? W końcu, po całej wieczności w drzwiach jadalni ujrzeliśmy Ykhar. Momentalnie podnieśliśmy się z krzeseł i krzyknęliśmy chórem:

- Wszystkiego najlepszego!

Króliczyca chyba nie za bardzo wiedziała co powiedzieć, ponieważ jej kolor twarzy zmienił się na purpurowy, a ona sama prawie zemdlała. Na szczęście obok był Kero i podtrzymał ją kiedy miała upaść.

- D-Dziękuję, nie spodziewałam się. - uśmiechnęła się do nas wszystkich.

- Nie ma za co, a teraz siadaj z nami! - Miiko wskazała na specjalnie przystrojone krzesło.

- Woow, naprawdę się postaraliście. Wszystko wygląda tak... Ślicznie. - popatrzyła się na wstążkę z napisem - Zwłaszcza to.

- W tym akurat pomógł nam Leiftan.

- To nic takiego, naprawdę. - uśmiechnąłem się lekko.

- Wszyscy inni także bardzo pomogli. - Nadya popatrzyła się na pozostałych dumnym wzrokiem.

- Dobrze, wszystko fajnie, ale czy moglibyśmy już zacząć jeść? Jestem głodny! - Chrome z błyskiem w oczach patrzył się na tort.

- Tak, jasne - roześmiała się jubilatka - Siadajcie, napracowaliście się.

Wszyscy zgodnie usiedliśmy na krzesłach. Byliśmy wykończeni. Młody wilkołak od razu rzucił się na tort. Niestety się zawiódł, ponieważ był to tort marchewkowy, ulubione ciasto Ykhar. On za bardzo nie lubił marchewek. Pierwszy raz od niewielu dni była to okazja do luźnego pogadania sobie o różnych sprawach. Ostatni miesiąc był naprawdę pracowity. Staraliśmy się utrzymać sojusz z ludem Kapp, kilka razy podróżowaliśmy do Balenvii, żeby wspomóc tamtejszą ludność, nie obyło się także bez wycieczek do Świątyni Fenghuangów. Każdy prawie w ogóle z nikim nie rozmawiał chyba, że w sprawie misji. Jakże odległy był obraz tych pracowitych dni od tego co działo się teraz. Ewelein dyskutowała z Ezarelem na temat przeszłości i jakichś mikstur, Chrome usiłował podlizać się Karenn. Miiko, Kero i Ykhar śmiali się wspólnie z jakiegoś żartu Jamona, Nevra i Valkyon szeptali pomiędzy sobą śmiejąc się pod nosem. Alajea rozmawiała z Camerią, która o dziwo pojawiła się na tej imprezie. Nadya patrzyła się na to z uśmiechem na ustach, najwyraźniej nie wiedząc do kogo się odezwać. Rozumiem ją, każdy był w swoim żywiole prowadząc dyskusję. Gdyby nie ona, ulotniłbym się już dawno pod pretekstem ważnej rzeczy do zrobienia. Ale skoro nadal tu jestem...

- Też nie wiesz co ze sobą zrobić? - szepnąłem do nowej ogarniając wzrokiem moich znajomych.

- Tak, może trochę... Wszyscy ze sobą rozmawiają, aż uśmiech się ciśnie na usta. Nie chcę nikomu przeszkadzać.

- Jestem w identycznej sytuacji.

- Wiesz, nie zauważyłam. - pełnym ironii tonem zwróciła się do mnie.

- Jak myślisz, zaplanowali coś jeszcze na ten wieczór?

- O czym myślałeś kiedy planowaliśmy urodziny? Zaplanowane są jeszcze jakieś tańce, a na koniec pokaz sztucznych ogni.

- Ciekawe, nie powiem. Lubisz tańczyć?

- Jeżeli tańczę sama, po swojemu i do własnej muzyki to owszem. Gorzej jest z tańcem w parach, lub jakimkolwiek innym. W takich wypadkach nienawidzę tańca. Zwłaszcza dyskotek...

Nigdy nie zgadniesz - Eldarya [PORZUCONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz