-1- "Liza".

445 10 2
                                    

ROK 1956


SYLVIA DEARHE P.O.V

Pochodzę rodu Dearhe.
Jednego z trzech najpotężniejszych włoskich rodów, które tworzą osobne, najpotężniejsze na świecie mafie.

Ród Dearhe i Santiago połączyły się ze sobą tworząc mafię Santiago-Dearhe (S&D) w roku 1895 za to osobą mafię tworzy ród Salvadore.

Stało się tak ponieważ ród Santiago i Salvadore rosły w potęgę, przewyższając nasza rodzinę. Dlatego też jeden z moich przodków, chcąc, aby nasz klan był silniejszy i nie upadł, zawarł pakt z przywódcą klanu Santiago.
Połączyli mafie tworząc jedną, lepszą i większą.

W ramach paktu, aby podtrzymywać umowę, w co trzecim pokoleniu, kobieta bądź mężczyzna z rodziny Dearhe musiało wziąć ślub z kimś w podobnym wieku rodu Santiago. Dzięki temu nie bylo żadnych błędów genetycznych. A nadal była to rodzina Salvadore-Dearhe.

Mam dopiero 20 lat.

Wypadło na mnie.
To ja jestem z trzeciego pokolenia i to mnie rodzice wybrali jako dziecko do podtrzymania paktu. Nie moją młodszą o rok siostrę Macademie, a mnie, co jak dla mnie jest niesprawiedliwe.

Mój pra dziadek musiał ożenić się z kobietą Santiagio. I podobno byli szczęśliwi, p o jakimś czasie oczywiście gdyż podobno na początku nie palili do sobie sympatią.

Mam obowiązek wyjść za mąż za Shawna Santiago.

Los płata figle.

Wszystko by było dobrze gdyby nie to, że zakochałam w Lousie Salvadore. Człowieku z rodziny, której nie powinnam znać ani nawet lubić, a tym bardziej kochać, a trzymać się od niego z daleka.

Co ja mam zrobić?

Obowiązek i tradycja nakazuje mi połączyć się więzem małżeńskim z Santiago, tak jak jest to robione w naszej rodzinie od wielu pokoleń, ale serce mówi 'Nie! Nie możesz! Kochasz Louisa!'

Nie wiem co mam zrobić.

Serce czy rozum?
Tradycja czy miłość?

***

Minęły już 4 miesiące od mojej ucieczki z domu rodzinnego.
Wyszłam za mąż za mojego ukochanego Louisa i spodziewamy się dziecka, dziewczynki, naszej małej księżniczki, która jest owocem naszej miłości.

Rodzice wiedzą o naszym ślubie i o dziecku.
Nie byli szczęśliwi, nie cieszyli się.
Jestem pierwszą osobą, która złamała i sprzeciwiła się tradycji.
Mój bunt wywołał konflikt, który na szczęście został zażegnany.

Ród Santiago podobno chciał zerwać pakt,  lecz powstrzymali się z tym gdy rodzice zaproponowali inne wyjście.
Moja młodsza siostra - Macademia poślubiła Shawna.

I cóż, mam nadzieję że będzie z nim choć trochę szczęśliwa.

Przepraszam moja siostro ale miłość do Louisa wygrała ponad wieloletnią tradycję i ponad ciebie.

***

Patrzy na mnie przepiękne stworzenie o wielkich, niebieskich oczach, które odziedziczyła po mnie.
Nasza córeczka.
Urodziła się kilkanaście minut temu.

Jest taka ciepła, piękna i malutka.

Łapie mój palec swoją malutką dłonią i ściska go, obserwując mnie bacznie.

-Nazwijmy ją Liza. - wychrypiałam zdartym od krzyku podczas porodu głosem i bujam lekko malucha.

-Dobrze, kochanie. - powiedział ze wyruszeniem i łzami szczęścia w oczach mój ukochany, kładąc dłoń na moim ramieniu.

-Kocham was. - wyszeptałam w stronę od teraz już dwóch najważniejszych osób w moim życiu

-Kocham Cię Sylvia, kocham was obie. - odpowiedział Louis

***

Nasza mała księżniczka zaczęła już chodzić a ma roczek

Jestem szczęśliwa, mam to, co daje mi szczęście-miłość

__________________________________________

Oto i prolog!

WAŻNE!!!
*Prolog jest historią pra babci Isabell- Sylvi Dearhe i pra dziadka- Louisa Salvadore.
(historia babci i dziadka jej ojca)

A Liza - ten bobas, to babcia Isabelle.

Więc tak, piszę kilka opowiadań na raz plus mam dużo nauki, więc rozdziały beda wstawiane wtedy kiedy mogę i będę miała czas na pisanie.

Do następnego!

~Sofia♥



DON'T FORGET /A Mafia World #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz