Madara x OC

833 44 7
                                    

Zamawiający : _Bad_creepy_girl_

Anime : Naruto

Postać : Uchiha Madara

OC : Uchiha Yumi

Yumi : Czarne włosy/czarne oczy/szczupła sylwetka

Ktoś patrzący na niego z boku mógł powiedzieć, że ma wspaniałe życie, był założycielem pierwszej wioski, w której każdy go szanował, posiadał wspaniałych przyjaciół i wielką siłę na poziomie Kage, był liderem swojego klanu, a wszystkie panny w wio...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ktoś patrzący na niego z boku mógł powiedzieć, że ma wspaniałe życie, był założycielem pierwszej wioski, w której każdy go szanował, posiadał wspaniałych przyjaciół i wielką siłę na poziomie Kage, był liderem swojego klanu, a wszystkie panny w wiosce kładły mu się to stóp.

Jak było naprawdę?

To on miał zostać Hokage, jego własny klan odwracał się od niego winiąc go za straty ludzi podczas wojny, no nie był szacunek, to był strach, prawie każdy mieszkaniec wioski bał się go, mógł mieć wszystkie, a pragnął tylko jednej, która za kilka tygodni miała wyjść za jego najlepszego przyjaciela, Uzumaki Mito.  

- Daj spokój, Madara. - Wymruczała czarnowłosa oplatając jego tors swoimi smukłymi ramionami. - Nie możesz się tak ciągle spinać.

Mężczyzna niechętnie na nią spojrzał, a w jego oczach czaiło się rozdrażnienie. Kobieta leżała naga częściowo okryta pościelą, jednak to jej czarne długie włosy zakrywały najwięcej, każdy mężczyzna padłby na ziemię z pierścionkiem widząc jej jędrne ciało, ale Madara Uchiha nie był każdym, ubrał się i wyszedł.

Zatrzasnął drzwi jej mieszkania, na co ona się uśmiechnęła, niezbyt wiarygodnie, zdradzały ją oczy, w czarnych tęczówkach krył się smutek i żal oraz obrzydzenie do samej siebie. Jej ramiona trzęsły się w dreszczach. Nieudolnie walczyła z łzami zagryzając dolną wargę.

Nie mogła narzekać, taki był układ, od początku wiedziała, że nic z tego nie będzie, ale i tak nie mogła zrezygnować, co mogła poradzić na to, że tak bardzo go kochała?

Od początku widziała w nim najsilniejszego przywódcę swojego klanu, nie rozumiała tych, którzy sądzili inaczej, powoli podziw zmieniał się w coś więcej i nim się nie obejrzała była przywiązana na kogoś kto nigdy nie zwróciłby na nią uwagi. Była zwykłym chunninem ze zwykłem Sharinganem, nie to co kobieta, która zawróciła mu w głowie.

Mito była niezaprzeczalnie piękna, pochodziła z potężnego klanu, a jej stoicki charakter sprawiał, że była niesamowitą negocjatorką i jedyną w wiosce mistrzynią Fuinjutsu.

Co ona mogła mu zaproponować?

Między nimi nie było żadnego związku, był tylko seks, po którym zostawiał ją jak śmiecia. Mimo to ona nie mogła się uwolnić, nie chciała kończyć tego przez co czuła się zwykłą dziwką. Nie była chyba nawet Uchihą, bo ten klan cechowała niezaprzeczalna duma, którą ona okazywała każdemu oprócz przywódcy.

Znów zrobiło jej się słabo, popędziła do łazienki gdzie w akompaniamencie wydawanych przez siebie dźwięków zwróciła śniadanie. Od jakiegoś czasu wymiotowała niemal codziennie, mimo to lekko przybrała na wadze co prawdę mówiąc lekko ją niepokoiło.

Obiecywała sobie, że pójdzie do lekarza jeśli nudności nie przejdą, nie przeszły i tak skończyła w gabinecie lekarskim, gdzie medic ninja badał ją zieloną leczniczą chakrą.

Diagnoza zwaliła ją z nóg, dosłownie.

Yumi była w ciąży, a ojcem dziecka mógłbyć tylko i wyłącznie mężczyzna, który traktował ją jak sex-zabawkę gorszego pokroju niż wibrator. Miała świadomość, że patrząc na nią wyobrażał sobie Mito.

Sama była sobie winna i wiedziała o tym bardzo dobrze. Pozostawało tylko pytanie - co dalej?

Dziecko mogło ich do siebie zbliżyć, to mogła być szansa na coś o czym marzyła od dawna, jednak oznaczałoby to też, że Madara nie kocha jej, ale ich dziecko.

Byli umówieni na wieczór, z czego wyjątkowo się nie cieszyła. Musiała podjąć decyzję nim on sam się o tym dowie.

Musiała mu powiedzieć.

Jak zwykle wszedł do mieszkania sam i zatrzaskując za sobą drzwi. Przeszedł przez wszystkie pokoje znajdując czarnooką w jej sypialni. Na moment zatrzymał się podziwiając jej niewątpliwą klanową urodę, co prawda wiele kobiet miało podobny kolor włosów i tęczówek, ale ona i tak przewyższała je we wszystkim.

Mimo to gdy porównać ją z Mito wydawała się zupełnie zwyczajna, jej czarne kosmyki były zbyt bezbarwne przy krwistoczerwonych włosach, cera zbyt blada przy idealnej karnacji, jedynie głębokie tęczówki w niejakim stopniu przewyższały te Uzumaki.

Podszedł do niej popychając ją na łóżko, na którym pieprzył ją wiele razy, zacisnął rękę na jej piersi, a ona jak zwykle cicho jęknęła. Sięgał do paska swoich spodni, gdy poczuł jej drobne dłonie odpychające jego wielką rękę. Patrzyła na niego w sposób, który nie umiał nazwać, w pewnym sensie wyglądała jak przerażone zamknięte w klatce zwierze, miotała się w tym co miała za chwilę powiedzieć.

- Madara... - Głos Uchihy drżał, kiedy zmuszała się do powiedzenia kolejnych bolesnych słów chociaż paliły ją w przełyku żywym ogniem.

- O co chodzi? - Zabolało ją to jak obojętnie i zimno zabrzmiał jego głos, zachowywał się przy niej tak jak przy wszystkich oprócz Mito, w jej towarzystwie nigdy nie wiedział co powiedzieć. - Nie mów, że mam zacząć ci płacić. - Wolałaby by ją uderzył, ból fizyczny byłby niczym w obliczu tego co teraz czuła.

Z największą godnością na jaką ją było stać wstała z łóżka stojąc tuż przed nim, prawie nigdy nie patrzyła mu w oczy, jednak teraz robiła to z pełną mocą wbijając w jego czarne oczy swój wzrok. Zacisnęła zęby policzkując go. Nie bronił się chociaż gdyby chciał rozwaliłby ją na kawałki. Na jego policzku został jedynie czerwony ślad jej dłoni.

Czuła przerażającą pustkę i zżerającą ją od środka nienawiść.

- Nie jestem twoją dziwką. - Powiedziała równie beznamiętnie jak on. Słaba zakochana dziewczynka oddała kontrolę doświadczonej kunoichi z potężnego klanu i z potężną dumą. - Jestem za to matką twojego dziecka, więc skoro to już usłyszałeś wypieprzaj z stąd.

Z satysfakcją obserwowała szok Uchihy, który był aż nadto widoczny, wiedział, że jeśli faktycznie była w ciąży to tylko z nim, jego zaufany przyzwaniec obserwował ją przez większość czasu na wypadek gdyby chciała go oczernić przed - już niecierpiącymi go - członkami ich klanu. Spotykała się tylko z nim.

- Czego ode mnie oczekujesz? - Spytał po chwili całkowitej ciszy.

- Może odpowiedzialności? - Zakpiła z niego, a on zaczął tęsknić za uległą mu Yumi. Kochała go, jednak chwilowo musiała myśleć także za dziecko, które będzie potrzebowało ojca, rodziny, stabilności. W pewnej, dość dużej, części była też urażona.

- Więc chcesz bawić się w ślub, małżeństwo, zajmowanie się dzieckiem i udawanie szczęścia? - Pokręciła głową.

- Ja chce być szczęśliwa.

Więc wszystko było jasne, małżeństwo z rozsądku i na starość patrzenie jak w ogródku bawią się wnuki. Wtedy jeszcze nie wiedział, że to było najlepsze co mogło go spotkać.

The End

Następny One Shot - Yato x Yukine

LHB

One Shoty ANIME KINGDOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz