Konan x Yahiko

761 24 6
                                    

Zamawiający :   Serestus

Anime : Naruto

Postacie : Yahiko i Konan

Akatsuki było kolejnym krokiem w ich wspólnym marzeniu o pokoju, organizacją zrzeszającą tych, którzy dążą do wspólnych celów, którą założyła trójka przyjaciół - Nagato, Yahiko i Konan

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Akatsuki było kolejnym krokiem w ich wspólnym marzeniu o pokoju, organizacją zrzeszającą tych, którzy dążą do wspólnych celów, którą założyła trójka przyjaciół - Nagato, Yahiko i Konan. Każdy z nich był sierotą, która ledwie przeżyła wojnę nękającą Amegakure, jednak pod przewodnictwem Sannina z Konohy, wioski w kraju ognia, Jiraiyi zdołali wyjść na prostą.

Brzask wykonywał misje, negocjował z wrogimi sobie nacjami i powoli rósł w siłę, co często nie podobało się Hanzou, dowódcy deszczu.

Liderem grupy był oczywiście niesamowity shinobi Yahiko, którego naturalna charyzma utrzymywała wszystkich w ryzach, mimo, że on sam uważał się tylko za mediatora swojego przyjaciela Nagato posiadającego legendarne dojutsu - Rinnegana.

- No weź, Yahiko. - Zaczął po raz kolejny czerwonowłosy wpatrując się swymi niesamowitymi oczami w przyjaciela. - Musisz jej to w końcu powiedzieć, Konan jest słodka, prędzej czy później ktoś się koło niej zakręci.

Pomarańczowowłosy poczerwieniał na twarzy przybierając kolor tak zwanego "buraczka", właśnie w takich momentach wyłaniała się jego prawdziwa osobowość nieco wstydliwego zakochanego nastolatka. Kochał ją już od dawna, ale nie miał odwagi wyznać jej co czuje, jak każdy bał się odrzucenia.

Może dlatego widok wyznającego miłość kolegi przyprawił go o nie małą złość. Obiektem jego zauroczenia była fioletowowłosa. Piętnastolatek zamarł czekając na jej odpowiedź, ich spojrzenia na moment skrzyżowały się i tym razem to ona się zarumieniła.

- No widzisz, mówiłem Ci. - Wyszeptał do niego chłopak.

Dziewczyna wycofała się z widoku chcąc dać swojemu wielbicielowi dyskretną odmowę. Czerwone plamy wywołał widok jej przyjaciela, tak bardzo chciała żeby był kimś więcej.  Przez ostatnie kilka lat jej życia to właśnie on dodawał jej otuchy i wsparcia w najgorszych chwilach, kiedy to walczyli o jedzenie i przetrwanie.

Tamte czasy powoli się zacierały i nie sprawiały wrażenia tak złych jak były, jednak Konan wciąż pamiętała o pomocnej ręce Yahiko wyciągniętej prosto do niej. Po śmierci rodziców i wylądowaniu na bruku myślała, że jej życie się skończyło, to właśnie on pokazał jej, że się myliła.

***

Każdy członek miał swój własny kont w siedzibie organizacji, kontem fioletowowłosej był jej pokój pomalowany na lawendowy ocień pasujący do jej włosów. Królował tu papier zresztą tak jak w całym życiu dziewczyny, opierała na nim swoje techniki kontrolując go i w razie konieczności przekształcając w potężną broń.

Nie miała już na sobie czarnego uniformu noszonego przez wszystkich członków, teraz nosiła krótki różowy T-shirt lekko odsłaniający brzuch z nadrukiem żabki, za którą kiedyś przebierała się z mistrzem, który specjalizował się w ich przyzwaniu. Długie nogi okrywał materiał leginsów, a na stopach trzymały się sandały shinobi, których nie lubiła zdejmować chyba, że do spania.

Ciszę przerwał cichy, jakby dyskretny, dźwięk pukania. Ku jej zdziwieniu nie dochodził od strony drzwi, ale od okna, do którego natychmiast podeszła otwierając je. Pierwszym co zobaczyła była burza rudych włosów, a następnym para błyszczących brązowych tęczówek, która tak uwielbiała.

- Konan. - Wyszeptał chłopak wskakując do jej pokoju. Rozejrzał się po pokoju jakby sprawdzał czy ktoś ich nie podsłuchuje. Dla pewności zamknął okno.

- Jest późno, co tu robisz? - Od bardzo dawna nie rozmawiała z nim sam na sam, chłopak był przywódcą Brzasku co wiązało się z masą papierkowej roboty, czymś w rodzaju delegacji i ciągłego siedzenia po godzinach w gabinecie. To wszystko spadło na jego barki chociaż nie skończył jeszcze szesnastu lat.

- Wiesz Konan... mógłbym teraz zgrywać amanta, zbłaźnić się przed twoim oknem śpiewając serenady, przynosić ci codziennie czekoladki jako tajemniczy wielbiciel, ogołocić wszystkie kwiaty na wszystkich łąkach by dać je tobie, ale oboje wiemy, że nie jestem żadnym wymyślnym romantykiem. Kocham cię, Konan! Przyjmij moje uczucia!

Niekontrolowanie zbladła nie wiedząc jak się zachować, marzyła o tej chwili od tak dawna. Przykucnęła obok niego obejmując rękami jego szyję i przyciągając go do siebie. Wydał z siebie ciche westchnienie, a ona przytuliła go jeszcze mocniej.

- Nie musisz robić żadnej z tych rzeczy chociaż byłoby miło. Wiesz Yahiko, od bardzo chciałam to od ciebie usłyszeć.

Dech zaparł jej widok szczęśliwego uśmiechu chłopaka, który na całego szczerzył do niej zęby mimo, że widziała go już nie raz, w końcu znali się od dziecka. Nie zdążyła nawet zareagować gdy przybliżył się do niej jeżdżąc nosem po jej policzku, w końcu natrafiając na metalowy kolczyk w wardze, biło od niego relaksujące zimno, które tylko potęgowało uczucie przeskakiwania między nimi iskier, istnych wyładowań elektrycznych.

Jego usta zaczęły naciskać na jej wargi, które zmiękły pod jego naporem gdy oddawała pocałunek. Był delikatny chociaż żadne z nich nie miało żadnego porównania. Byli młodzi, niedoświadczeni, a wojna i walka nie sprzyjała szczęśliwym związkom, ale teraz gdy wkroczyli w miarę spokojną epokę mieli szansę.

Brązowooki powoli wstał jednocześnie podnosząc do góry pomarańczowooką, położył ją na łóżku wodząc rękami po jej plecach.

Niektórzy twierdzą, że ludzie mają zwierzęcy instynkt, nieświadomie dążą do tego co zaprogramowała im natura, w tym wypadku Yahiko przechylał się do tej teorii ściągając z dziewczyny różową bluzkę, która wylądowała po drugiej stronie pokoju.

Chłopak wyprostował się podnosząc nogę dziewczyny do ust, odpiął zębami zapięcie od sandału, a ona zrzuciła go na podłogę szybkim ruchem stopy. Po chwili to samo stało się z drugim. Jego głowa znalazła się przy szyi od której zaznaczył szlak mokrych pocałunków aż do czarnego prostego stanika, każdy zaznaczany był cichym westchnieniem nastolatki. Leginsy też jakimś cudem zniknęły i teraz została już tylko w bieliźnie, kolczyku i papierowym kwiatem wplątanym we włosy.

Był pod wrażeniem jej całej, każdego skrawka jej ciała i tego, że ona też go chciała.

On jednak cały czas był w ubraniu co nie za bardzo podobało się krótkowłosej. Nieporadnie zabrała się za ściąganie T-shirtu, na widok jej zmagań roześmiał się serdecznie i sam wyskoczył ze spodni. Kładąc się obok niej.

Oboje byli naprawdę czerwoni, zawstydzeni i zniecierpliwieni. Nie do końca wiedzieli co dalej.

- Właśnie dotarło do mnie, że nie powiedziałaś, że też mnie kochasz.

- Powinieneś to wywnioskować z sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. - Zaśmiała się cicho. 

Zachęcony jej słowami znalazł zapięcie od stanika i rozpiął go z lekkimi trudnościami. Zaczął pieścić oswobodzone piersi drażniąc wrażliwe sutki dziewczyny powoli pozbywając się też swoich slipów i majteczek Konan.

Delikatnie wszedł w nią czując lekki opór.

Stracone dziewictwo...

Boże nie bijcie! Pierwszy raz pisałam Lemona, w dodatku oni mają tyle samo lat co ja, więc troszkę to żenujące, w dodatku nie mam jako takiego doświadczenia by to opisać. Może będę tego żałować, ale komentujcie.

Następny One Shot - Oikawa x Kageyama

LHB



One Shoty ANIME KINGDOMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz