Fatalny wieczór. Szedłem ulicą patrząc w niebo rozmyślając o randce z której właśnie uciekłem. Nie sądziłem, że ten wieczór zakończę stwierdzeniem "najgorsza randka jaką kiedykolwiek zaliczyłem". Z początku nie było tak źle. Dziewczyną była naprawdę atrakcyjna. Długie czarne włosy i błękitne oczy w kolorze nieba. Ubrana w seksowną czerwoną sukienkę idealnie dobraną do jej szczupłego ciała. Wszystko było w porządku. Dopóki... Nie zaczęła mówić. Jedynym tematem były plotki i kosmetyki. Dopiero po chwili zobaczyłem jej paznokcie które nazwał bym wręcz szponami. Dopiero kiedy usiadła przy stole zauważyłem tonę makijażu na jej twarzy. Po chwili przeglądania się jej zacząłem się zastanawiać jak wygląda naprawdę. Nie umiałem znaleźć z nią żadnego tematu do rozmowy. Kiedy tylko zaczynałem mówić przerywała mi mówiąc, że to nudy. Zmuszałem się do tego zjeść cokolwiek, a kiedy tylko dziewczyna zniknęła w toalecie "przypudrować nosek" zapłaciłem rachunek uciekając jak najdalej. Dlaczego tak właściwie zdecydowałem się na tą randkę ?
No tak...
Chciałem zapomnieć o niej ...
Nagły wiatr jaki się zerwał sprawił że przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Zamknąłem oczy i od razu ujrzałem jej twarz. Wzdrygnąłem się próbując wyrzucić ją z głowy.
- Zapomnij o niej ... Ona... nigdy Ci nie wybaczy - szepnąłem sam do siebie.
Pamiętam jej łzy w oczach kiedy mówiłem jej że to był tylko zakład. Miało pójść gładko. Miałem ją poderwać i wytrzymać miesiąc. Kumple gratulowali mi do dzisiaj... Ale ja... nienawidziłem siebie. Miesiąc z tą dziewczyną... był najlepszym okresem mojego życia. Nie myślałem że tak się stanie. Dziewczyną uznawana była za kompletnego dziwaka. Zwykle przebywała sama. Nie miała zbyt wielu przyjaciół ale kiedy się śmiała... śmiała się najgłośniej ze wszystkich. Pamiętam ile razy robiła szalone rzeczy nie przejmując się tym co mówią inni.
Skręciłem w lewo idąc w stronę miejsca w którym zniszczyłam całe moje życie. Zniszczyłem ją...
"Ale ja Cię kocham" szepnęła ze łzami w oczach. Na samo wspomnienie tej chwili bolało mnie serce. Jak mogłem wtedy odejść ?! Dlaczego to co pomyślą o mnie kumple było ważniejsze ? Byłem dupkiem... największym jaki chodził po świecie. W końcu stanąłem rozgladając się po znanej mi scenerii. Dlaczego tu przyszedłem ? Dlaczego ciągle tu przychodzę ? Jakbym miał nadzieję że uda mi się cofnąć czas... jakbym mógł zmienić historię tego miejsca...
To miała być randka. Ten ogród różany był jej ulubionym miejscem. Założę się że już tu nie przychodzi. Usiadłem na trawie patrząc w niebo. Zerwałam pojedynczą różę wyrywając z niej powoli płatki. Wiedziałem że muszę przestać tu przychodzić... Wiedziałem że muszę zapomnieć. Od tamtego dnia minęły dwa miesiące. Każdego dnia ... Każdego chciałem do niej iść... Ale nie miałem odwagi. Bałem się usłyszeć że mnie nienawidzi. Cholera byłem jebanym tchórzem... Jedynym miejscem w którym ją widziałem była szkoła. Ale kiedy przyglądałem się jej z ukrycia... Wiedziałem że zniszczyłem tą piękną delikatną dziewczynę... na jej twarzy nie gościł już uśmiech. Nie słyszałem już jej śmiechu A jej ubrania były już tylko w kolorze czerni.
Nie wiem ile siedziałem na ziemi. W końcu poczułem jednak że zaczyna robić się nieprzyjemnie zimno. Nagły powiew wiatru uderzył mnie prosto w twarz a moje serce stanęło. Wyrazie poczułem znajomy zapach jej perfum. Zacząłem się szybko rozglądać mając nadzieję na znalezienie ich źródła. Nagle ją zobaczyłem... moją... piękną... wyglądającą jak anioł...
Siedziała na gałęzi drzewa ze słuchawkami w uszach. Jej blond włosy upięte były w niestaranny kok. Czarny sweter otulał dokładnie jej ciało. Mimo to widziałem jak delikatnie trzęsie się z zimna. Przysięgam na wszystko że w tym swetrze, dżinsach i zwykłych trampkach wyglądała seksowniej niż ktokolwiek na świecie. Wstałem z ziemi przyglądając się jej jak zaczarowany. Do moich uszu dotarł jej cichy śpiew. Ruszyłem w stronę drzewa widząc jak wyciera z policzka pojedynczą łzę. Musiałem z nią w końcu porozmawiać. Nawet jeśli miałem usłyszeć że nigdy mi nie wybaczy. Kolejne słowa tekstu docierały do moich uszu. Po chwili rozpoznałem co śpiewała dziewczyna która zawładnęła moim sercem. Piosenka którą nazwaliśmy naszą... ustaliliśmy że mówi o nas. Na początku wydawało mi się to śmieszne Ale teraz ? Tęskniłem za tym że nie śpiewamy jej już razem. Stanąłem pod drzewem a jej spojrzenie nagle przeszyło moją duszę. Jej brązowe oczy patrzyły w moją stronę A ja czułem że jest jeszcze piękniejsza. Tak strasznie za nią tęskniłem. Wyciągnęła słuchawki z uszu zdziwiona moim widokiem.
- Co ty tutaj robisz ?- zapytała cicho.
Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Wyglądała jak anioł który zbłądził na ziemi. Co ja miałem jej powiedzieć ? Czy w ogóle chciałem coś mówić ? Co zrobić żeby nie uciekła ?
- Przepraszam - powiedziałem cicho czując jak poczucie winy stoi mi w gardle nie pozwalając wydusić z siebie nic więcej.
Patrzyła na mnie jeszcze chwilę aż nagle odwróciła wzrok.
- Popatrz na mnie... - szepnęłam błagalnie. Choć jeszcze przez chwilę... Choć przez chwilę chciałem popatrzeć w jej cudowne oczy. Zamknęła oczy i zaczęła schodzić z drzewa. Obserwowałem każdy jej ruch kiedy nagle straciła równowagę... Szybko wyciągnąłem ręce łapiąc ją aby nie zrobiła sobie krzywdy. Patrzyła na mnie zdziwiona trzymając się mojej szyi. Znów jej dotykałem. Znów czułem jej ciepło A jej słodki zapach drażnił mój nos. Poczułem jak próbuje się uwolnić więc wzmocniłem uścisk. Nie ... Nie dam jej odejść. Nie tym razem.
- Błagam wybacz mi - szepnąłem patrząc głęboko w jej oczy. Nic nie powiedziała. Wyglądała jakby czekała na dalszą część wypowiedzi. - Wiem, że Cię skrzywdziłem... wiem że mnie nienawidzisz. Wiem ... jestem dupkiem. Założyłem się o Ciebie... - powiedziałem cicho zaciskając zęby. - Byłem kretynem... Ale... ten miesiąc z Tobą.... - przypomniałem sobie jej napady śmiechu. Jej humorki. Jej starania aby zrozumieć moje zainteresowania. I to jaka była czuła... - Zmieniłaś mnie. Zakochałem się w tej szalonej dziewczynie która... która po prostu była inna...
- To kolejny zakład ?- zapytała nagle. Z jej oczu popłynęły łzy A ja poczułem ból w sercu. - Nie rób mi tego znowu ... proszę ... - Jęknęła patrząc mi w oczy. Przytuliłem do siebie mocno jej ciało całując bez ostrzeżenia. Wyciągnęła mocno powietrze wyrywając się. Nie miałem jednak zamiaru jej puszczać. Po chwili poczułem jak odskakuje ode mnie. Moje ciało i duszę znowu ogarnęła pustka. Stała przede mną... była tak blisko... dyszała ciężko próbując ustabilizować swój oddech. W jej oczach dostrzegłem furię.
- Dlaczego?! Po co to robisz ?! Mało ci było ? Nie wystarczy że raz złamałeś mi serce ?
Złapałem ją za nadgarstek przyciągając do siebie. Po raz kolejny zaczęła się wyrywać krzycząc.
- Puszczaj ! Nie dotykaj mnie !
Przutuliłem ją mocno a z moich oczu popłynęły łzy. Spieprzyłem... Tak bardzo wszystko spieprzyłem. Ona mi już nie wybaczy. Widząc moje łzy przestała się szarpać. Popatrzyła na mnie tymi swoimi cudownymi oczami. Kiedyś widziałem w nich szczęście. Szaleństwo.... I ... miłość do mnie. Tak... Kiedyś ona mnie kochała.... wiedziałem, że na nią nie zasługuję. Nigdy nie zasługiwałem. Byłem jednym z tych którzy ją wyśmiewali przez to że nie była jak my wszyscy. Byłem tchórzem... Nie... ja byłem najgorszym dupkiem...
- Ty ... Ty płaczesz ?- usłyszałem nagle jej ciche pytanie.
- Mia... przepraszam. Wiem, że mi nie wybaczysz i wcale Ci się nie dziwię...
- Powiedz mi tylko dlaczego ? Po co ? Czemu ja? - zapytała cicho nie spuszczając ze mnie wzroku.
Nie chciałem jej już więcej okłamywać.
- Bo byłaś wyzwaniem. Byłaś inna... wiedzieliśmy, że nie zgodzisz się od razu bo nas nie lubiłaś. Uznawałaś nas na debili... I miałaś rację. Chłopaki stwierdzili, że w życiu się nie zgodzisz... dlatego założyliśmy się o Ciebie...
W jej wzroku nie widziałem już furii. Teraz zastąpił ją smutek.
- Więc co tutaj robisz ? Po co tu przyszedłeś? Dlaczego mnie całujesz ? Po co ?- szepnąłem cicho.
- Mia ja... Tak strasznie żałuję tego co zrobiłem. Tak strasznie.... ja... gdybym tylko mógł to cofnął bym czas....
Klęknąłem przed dziewczyną na co otworzyła szeroko oczy.
- Co ty wyprawiasz ? Wstawaj !
Nie zamierzałem.
- Mia ... jestem kretynem. Ale... przepraszam.... ko... kocham ... Cię - szepnąłem niemal niesłyszalnie. Nigdy wcześniej nie powiedziałem dziewczynie że ją kocham... Nigdy. I nigdy nie chciałem. Przed Mią nawet nie wierzyłem w miłość... Ale obudziła we mnie uczucie którego nie znałem.
- Co .... co Ty powiedziałeś ? - zapytała cicho łapiąc mnie za policzki.
Popatrzyłem w jej oczy rozkoszując się delikatnym dotykiem jej zimnych dłoni.
- Kocham Cię... - powtórzyłem pewniej. - Kocham Cię Mia....
- Wstań... - szepnęła łapiąc mnie nagle za ręce i podciągając do pozycji stojącej. Ścisnąłem jej drobne dłonie wiedząc że to ostatni raz kiedy mogę jej dotknąć. Wiedząc że więcej mi na to nie pozwoli.
- Logan... ja też Cię kocham.- szepnęła a ja poczułem jakby wróciło we mnie życie. Popatrzyłem w jej cudowne oczy szukając w nich prawdy.
Błagam niech to nie będzie sen. Ująłem jej twarz w dłonie całując ją nagle i bez ostrzeżenia. Wtuliła się we mnie odruchowo oddając mój każdy pocałunek. Jęknąłem w jej usta nie mogąc się powstrzymać. Smakowała miętą... Boże tak staranie tęskniłem za całowaniem jej słodkich ust. Wziąłem ją na ręce słysząc jej ciche piśnięcie. Kołysałem ją w ramionach tuląc do siebie jak najmocniej. W końcu oderwałem się od niej na chwilę dysząc ciężko.
- Jesteś moja ... moja - powiedziałem stanowczo patrząc w jej oczy. Na jej twarz wypłynął najcudowniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem u kobiety. Pocałowałam mnie delikatnie szepcząc w moje usta.
- Jestem twoja...