Otulił się szczelniej bordowym szalikiem, po chwili przekraczając bramę. W zasięgu wzroku nie było nikogo. Nikogo żywego. Wzdłuż brukowanej alei rozciągały się połacie nagrobków. Szare, czarne, niekiedy białe. Zdobione pomnikami, przybrane wieńcami. Nie tak dawno obchodzone Święto Zmarłych, zostawiło po sobie ślad odwiedzin. Większość zniczy już wygasła, ale gdzieniegdzie tliły się drobne światełka pozostawione bliskim. Aleja usłana szeleszczącymi pod stopami liśćmi, w pewnym momencie rozwidlała się na trzy strony. Poszedł w lewo.
Im bliżej był miejsca do którego zmierzał, tym większy strach paraliżował jego umysł. Wstydził się, że nie miał odwagi tu przyjść. Był tylko raz i o ten jeden raz za dużo. Wtedy nie było tak zimno. Był środek lata, a oni chowali dwie młode dziewczyny, które miały przed sobą całe życie. Zamknął oczy, gdy tylko stanął przed jednym z grobów. Nabrał powietrza w płuca, które i tak były mocno ściśnięte z bólu. To nadal cholernie bolało.
Tuż obok, na małej drewnianej ławeczce przez lata pokrytej mchem, postawił foliową torbę wypełnioną czerwonymi zniczami. Powoli odgarniał setki małych modrzewiowych igiełek, którymi był usłana płyta. Dawno nikt jej nie odwiedzał. Czy ktokolwiek o niej pamiętał? Kiedy przesunął wazon z bukietem uschniętych goździków, ukazał się grawerowany na złoto napis.
"Julia Radecka, żyła lat 21.
Zmarła śmiercią tragiczną 15 lipca 2010 r."
Dopiero gdy posprzątał i zapalił znicze, usiadł na przeciwko, splatając ze sobą dłonie. Zastygł. Patrzył przed siebie, podczas gdy w jego głowie rozgrywała się batalia wyrzutów sumienia.
Wciąż pamiętał ten dzień. Tę niepotrzebną kłótnię z ojcem, Julkę, która stawała między nimi i ten trzask uderzenia w twarz. Jak zawsze stanęła w jego obronie, gdy ojciec zaczął się rzucać. Tym razem poszło na noże. Gdy ówczesna dziewczyna Pawła, wyznała mu, że jego ojciec któregoś razu będąc pijanym próbował się do niej dobierać, nie wytrzymał. Tym razem nie Paweł, Julia czy Patryk byli ofiarami frustrata, który wywalenie z roboty, odreagowywał na rodzinie. Tym razem kat stał się ofiarą. Julia nie miała o tym pojęcia. Gdy wpadła do domu, widziała tylko szamotaninę i próbowała ich rozdzielić. Gdy ich ojciec zamiast Pawła, uderzył Julię, ta patrzyła na niego z ogromem nienawiści. Znosiła wyzwiska i głupie uwagi, ale to? Wykrzyczała im, że nienawidzi tego domu i wtedy widzieli ją po raz ostatni.
Paweł dobrze wiedział, gdzie Julia mogła uciec. Przyjaźniły się z Agnieszką. To dzięki własnej siostrze, poznał wspaniałą dziewczynę. Razem studiowały medycynę. Obie bardzo zdolne i ambitne. Przed nimi była wielka kariera. Profesorowie doceniali bystrość ich umysłów i sposób analizowania przypadków medycznych. Jednym imponowały, dla innych były zakałą wydziału. Kiedy Julia poznała Agnieszkę z Pawłem, to było jak grom z jasnego nieba. Pierwszy raz jej brat zaczął zachowywać się jak facet. Starał się. Miał plany. Chciał skończyć prawo, chciał się ożenić. To działo się błyskawicznie. Od tego momentu jeszcze bardziej zżyła się z Agą, która miała być jej szwagierką. Obawy Pawła, że Agnieszka będzie bała się wejść do rodziny, gdzie ojciec jest tyranem, na szczęście się nie sprawdziły. To Paweł miał być jej rodziną. Nie ich ojciec.
Tego samego nieszczęsnego dnia, Paweł dostał wiadomość od Agi, że Julia jest u niej. Musiała odreagować sytuację z domu i wcale się jej nie dziwił. Odpisał jej, żeby się nią zajęła, a sami spotkają się jutro. Gdyby tylko wiedział, że jutra nie będzie..
Po jego zmarzniętych i czerwonych od wiatru policzkach, popłynęły łzy. Podniósł się, wziął pozostałe trzy znicze i wszedł między groby, stając tuż obok tego usłanego różami.
"Agnieszka Kalicka, żyła lat 21.
Zmarła śmiercią tragiczną 15 lipca 2010 r."
Przysiadł na lodowatej płycie, pierwszy raz od dawna nie panując nad emocjami. Jednego dnia stracił narzeczoną i rodzoną siostrę. Wszystko co kochał, zabrał pijany student. Zachlany skurwiel, który wracał z imprezy. Zginęły tylko dlatego, że wyszły na wieczorny spacer, żeby się przewietrzyć. Po prostu zwyczajnie wyszły z domu. Drań stracił panowanie nad kierownicą i z pełną prędkością wjechał w nie, nie dając im chwili na ucieczkę. Podobno jego siostra jeszcze oddychała, gdy wezwano pomoc. Agnieszka zginęła na miejscu.
Gdy został powiadomiony, jego świat runął w ciągu minuty. Ciąg zdarzeń, który doprowadził do tej tragedii, był tak zawiły, że jeden oskarżał drugiego. Jego ojciec oskarżał Pawła, że gdyby się nie awanturował i Julia nie musiałaby ich rozdzielać, to by nie uciekła i nie zginęła. Śmierć córki jeszcze bardziej pogłębiła nienawiść do syna. Z kolei Paweł nie mógł sobie darować, że nie poszedł wtedy do nich. Że nie porozmawiał z siostrą. Że ostatnimi słowami jakie słyszał z jej ust, była nienawiść do domu. Mógł ją przecież zatrzymać.. Najbardziej winił kierowcę, bo to on spowodował wypadek. Co z tego, że poszedł siedzieć. Życia im to nie zwróciło. Zabrało dwa istnienia, trzecie zabiło za życia. Ojciec pogrążył się całkowicie w alkoholu, a jego matka trafiła do szpitala psychiatrycznego z załamaniem nerwowym. Będący jeszcze wtedy nastolatkiem, Patryk trafił pod opiekę ich ciotki. W ciągu kilku dni, rodzina Radeckich się rozsypała.
Tuż po pogrzebie, na który dotarł ostatkiem sił, Paweł opuścił miasto. Z racji doskonałych wyników w nauce, nie było problemu z przeniesieniem się na Uniwersytet Warszawski. Nie mógł i nie chciał zostać w Szczecinie. Nie chciał słyszeć głosów współczucia. Nie mógł patrzeć na ojca, który był winien wielu krzywd. Nie mógł tez patrzeć na siebie. Nienawidził się. Nienawidził tego domu. Wszystko przypominało mu siostrę. Zanim wyjechał upewnił się, że jego brat jest bezpieczny. U ciotki Marty miał dobre warunki. Mógł spokojnie skończyć szkołę. To było najważniejsze. Trzymać go w ryzach i nie pozwolić, żeby rodzinna tragedia, miała na niego wpływ. On nie mógł się nim zająć. Musiał to zrobić ktoś z autorytetem. Paweł go nie miał. Nie czuł się na sile, by być opiekunem. Miał teraz inny cel. Skończyć studia i jeśli będzie trzeba, wsadzać za kratki bydlaków, którzy odbierają innym najbliższych.
W Warszawie nikt go nie znał. Miał czystą kartę. Mógł zataić swoje życie i powiedzieć tylko to, co uznał za stosowne. Nikt nie znał przeszłości Pawła Radeckiego. Dla studentów UW stał się zarozumiałym, pewnym siebie, dążącym do celu po trupach studentem. Liczyła się tylko nauka. Potem zaczął wykorzystywać to, że podoba się kobietom. Miał z tego korzyści, a im było dobrze w łóżku. Stał się nie czuły na miłość. Była tylko potrzeba fizyczna. Zero uczuć. Stał się najgorszą postacią Pawła, jaką mógł sobie wyobrazić. Bezwzględny prawnik wkrótce wyjechał za granicę, by po 3 latach znów stać w miejscu, skąd uciekł.
CZYTASZ
"Być dla kogoś"
FanfictionDramaty, kłótnie, pretensje, żale.. Gdyby mury kancelarii mogły mówić, opowiedziałby niezliczoną ilość ludzkich historii. W tym jedną, która dopiero rozegra się za drzwiami przy ulicy Madalińskiego. Nie będzie grzecznie ani kolorowo. Szczęście to ni...