Rozdział Bonusowy

281 14 1
                                    

             Cały czas miałam zamknięte oczy. Nie potrafiłam uwierzyć w szczęście! Zdawało mi się, że to tylko piękny sen, w którym spełniają się moje marzenia w najróżniejszy sposób. Jedyne, co podtrzymywało moją świadomość że to była prawda, to ciepło skóry Adriena odczuwane na mojej i jego przyspieszone bicie serca. Zdawało mi się, że on również nie potrafi tego pojąć. Przecież niemal cały czas byliśmy znajomymi z klasy, kiedy to nagle się okazało, że jednocześnie byliśmy dla siebie miłością życia. To wszystko było takie pokręcone...

             Dobrze przynajmniej że wszystko wyszło na jaw. Po jakimś czasie Adrien wstał z ziemi na której chwilę wcześniej klęczeliśmy obojga i wciąż trzymając mnie za rękę, podciągnął mnie delikatnie do siebie. Gdy już zbliżyłam się do niego na odległość, nie wiem, może dziecięciu centymetrów, on kciukiem przetarł moje wilgotne oczy i cicho powiedział:
             - Czyli jeśli sprawa jest wyjaśniona, to czy możemy wrócić do środka, moja Lady?
             Spojrzałam nieśmiało na jego zarumienioną twarz, po czym niepewnie kiwnęłam głową. Założyliśmy na powrót nasze maski. Ścisnął moją dłoń mocno i zaczął prowadzić nas z powrotem na imprezę. Patrzyłam na niego oniemiała. Moje serce nadal biło przy nim dzikim rytmem, choć już, O DZIWO, nie zachowywałam się idiotycznie. Wiedziałam po prostu, że to Chat Noir, mój towarzysz do walki. Ciągle ten sam kocur, co zwykle: Odważny, dowcipny, flirciarski... ale jednak MÓJ PRZYJACIEL. A teraz jest i przyjacielem, i kochaną osobą... Kurczę, YAY!!! Normalnie w środku jęczę ze szczęścia!! Jestem taka szczęśliwa!! Yyyy... Spokój Marinette, spokój... Relaks... Chyba nie do końca mi przeszło.
             Weszliśmy do środka. Akurat z naszym przyjściem przestała grać muzyka, a na scenę wchodził dyrektor naszej szkoły, pan Damocles. Sądząc po jego minie, nie był zbyt zadowolony stojąc na scenie. Najwidoczniej nie miał wyboru. Jako głowa szkoły ma obowiązek wygłaszać przemowy i tego typu bzdety. Wziął do ręki mikrofon i owinął go swoimi pulchnymi palcami. Chrząknął parę razy dla testu i swoim wysokim głosem rzekł:
             - Witam wszystkich bardzo serdecznie na Siódmym Paryskim Balu Maskowym urządzonym przez szkołę Collège Françoise Dupont! Wybaczcie tak późne powitanie, ale przyszedłem ogłosić tylko wyniki konkursu na króla i królową balu - pośpiesznie przemawiał, nie zważając na niezadowoloną twarz naszej nauczycielki od francuskiego, Pani Bustie, która wolałaby jego przemowa była bardziej oficjalna - tak więc... - ponownie chrząknął i wziął do ręki kopertę - nasze grono pedagogiczne podczas waszej zabawy przyglądało się wam i zdecydowało. Wygrała ta para, która dziś tańczyła wręcz do upadłego i... Caline! Ja naprawdę muszę to czytać? - Pomachał kartką od niechcenia w jej stronę. Cała sala chichocząc spojrzała w tamtym kierunku. Psorka westchnęła i dała mu znak, że już nie musi. Ja z Adrienem ledwo powstrzymując się od chichotu, popatrzyliśmy się na siebie. Nie mogąc już wytrzymać, wybuchnęliśmy śmiechem, który trwał chwilę. Po czym znowu na siebie spojrzeliśmy. Ja w jego oczy. A on w moje. Uśmiechnęliśmy się do siebie i ścisnęliśmy swoje ręce. Przez chwilę miałam pragnienie, by ta chwila się już nigdy nie skończyła.
              - W takim razie, za zgodą naszej organizatorki konkursu, bez zbędnego gadania ogłaszam wyniki - jednym ruchem ręki otworzył kopertę - Tak więc... Największą liczbę głosów na królewską parę otrzymali... Dziewczyna z motywem w czerwone kropki. Wzorowałaś się na Ladybug czy jak...? Co? Ach... Tak, tak, a królem jest jej towarzysz z... kocimi uszkami? Poważnie? Nie miałeś nic lepszego? Ja bym cię nie wybrał... ale oczywiście ja nie wybierałem... - popatrzył zniesmaczony - Więc mam zaszczyt ogłosić ich zwycięzcami. Zapraszam was na środek, bo...no tak... musicie teraz, jak na tradycję przystało, odtańczyć królewski taniec. A pozostałym życzę miłej zabawy. Został czas do rana, a to jeszcze kupa czasu. A ja już żegnam państwa - i zszedł z wyraźną ulgą ze sceny.
             Ja? Byłam zdziwiona. Prawda jest taka: nie spodziewałam się tego za żadne skarby. Chyba Chat prędzej - ale jako Adrien zazwyczaj też wygrywał. Wydawał się niezbyt poruszony wygraną, ale się uśmiechał idąc ze mną na środek. DJ postanowił puścić jakąś z wolnych nut. Przełknęłam ślinę. Czy to miało z-z-z-znaczyć to co myślę? Czy ja... miałam zatańczyć wolnego z... A-Adrienem? Dobra, uspokój się! Przecież ty się już nawet z nim całowałaś...! Czekaj... Całowałam? O kurczę! Spokojnie, głęboki wdech... Przecież wcześniej też się z nim całowałaś... Pamiętasz? W walentynki. Kiedy Kim zwariował i akuma przejęła jego ciało. Kiedy Chat zmienił się w mojego przeciwnika, gdy próbował mnie ratować. Uratowałam go pocałunkiem. Już wtedy się z nim całowałam. A nawet przed jakimś kwadransem... Też?! Spokojnie... Oddychaj...Już dobrze...
           Ale teraz... czułam się dziwnie. Miałam z nim zatańczyć? To zdawało się tak nierealne...
           - Wiesz, to mi się wydaje to takie nieprawdopodobne... - usłyszałam jak szepcze mi do ucha. Zaskoczona na niego spojrzałam. Czy on używa telepatii, czy to po prostu myśli to co ja? Westchnął z ulgą i swoim seksownym głosem (kurde, już tracę przy nim zmysły... SEKSOWNYM?!) rzekł w moją stronę - nie potrafię uwierzyć, że w ciągu jednego dnia zyskałem tak dużo... Znaczy... Ja po prostu nie potrafię uwierzyć ile szczęścia miałem tuż pod nosem... W sumie czasem podejrzewałem... Znaczy, chcę powiedzieć: dziękuje. Za wszystko. I nie tylko za dzisiaj. A teraz czy zrobisz mi ten zaszczyt, moja królowo że zatańczymy? - ukłonił się nisko, pocałował delikatnie moją dłoń i uniósł wzrok na moją twarz. Na moich policzkach pojawił się delikatny rumieniec.
            - Nie musisz się mnie przecież pytać... Przecież znasz odpowiedź - odpowiedziałam, nieśmiało spuszczając swe spojrzenie.
            - Aż mrrrrruczę z radości - zażartował blondyn i wyprostował się. Swoją lewą ręką podniósł moją i położył ją na swoim ramieniu, po czym objął mnie nią w pasie, a prawą ujął moją dłoń i splótł nasze palce w ciasnym uścisku. Zawstydzona niepewnie spojrzałam na boki. Wokół było tak dużo ludzi... poczułam dziwny ścisk w żołądku. Speszyłam się. Teraz wszyscy na nas patrzą... każdy się przygląda, obserwuje wszelki nasz ruch. Czułam się tak dziwnie. Ale te uczucie minęło, gdy spojrzałam w jego twarz. Wyrażała takie szczęście i... spełnienie, jakby to co się działo wokół, nie miało teraz znaczenia. A teraz dla mnie też przestało mieć znaczenie. Zatonęłam w tym uczuciu razem z nim. W radości i szczęściu.
Muzyka do walca zaczęła grać, a my wraz z pierwszą nutą tańczyć. Delikatnie i powoli kołysaliśmy się w rytm utworu, nie mogąc oderwać od siebie wzroku. Wpatrywaliśmy się w siebie jak zaczarowani. Zdawało się, że świat przestał istnieć, a w tym pomieszczeniu znajdowały się tylko 2 osoby: On i ja...
            Piosenka powoli się kończyła, a tłum zdawał się nienasycony tym całym widowiskiem. Wraz z ostatnimi dźwiękami tłum zawrzał i zaczął krzyczeć: "Gorzko! Gorzko! Pocałujta się! Gorzko!". Zaszokowana odwróciłam głowę w kierunku głównych prowokatorów. Nino, Kim, Alix i Rose... (po Rose bym się tego nie spodziewała! Taka niewinna istotka, a tu proszę jaki diabeł wcielony i to łasy na romanse). Naprawdę? Tak... Publicznie?! W sumie to nie tak, że nie mam na to ochoty... Naprawdę jeszcze raz chciałam posmakować jego ust...
            Adrien nie musiał zbyt długo się zastanawiać. Od razu wbij się w moje usta, a ja zdziwiona pisnęłam. Nie spodziewałam się tak szybkiej reakcji. Jednak nie minęła chwila, a już zaczęłam się oddawać uczuciu, które mi towarzyszyło. Przylgnął do moich warg w pełnym czułości pocałunku. Jego miękkie i niesamowicie słodkie wargi delikatnie muskały moje, oddając wszystkie uczucia jakie kłębiły się w mojej głowie. To było niesamowite. Chciałam móc, zatracić się w tym całkowicie, zapomnieć o tłumie, który się nam przyglądał i wył z zadowolenia. Liczyły się tylko usta Adriena i uczucia między nami. Po chwili oderwał się od moich ust i opierając swoje czoło o moje, spojrzał mi w oczy. Automatycznie poczułam jak się rumienię, widząc przepełniony uczuciami wzrok. Ten czuły wzrok...
            Całe podniecone zgromadzenie po naszym przedstawieniu znudziło się patrzeniem i kontynuowało tańce. A my dalej staliśmy na środku parkietu. Wpatrywaliśmy się w siebie. Uśmiechaliśmy. I całowaliśmy ponownie. Czy może być lepszy dzień (co ja mówię, noc) niż ten?

Skryci za Maską - Miraculum FanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz