Rozdział 3

23K 103 13
                                    

Uderzyła głową o drewnianą podłogę, która pod wpływem uderzenia wydała z siebie donośny skrzyp.
Chwila, drewnianą podłogą? W pałacu podłoga była wyłożona najdroższymi płytkami sprowadzanymi  zza oceanu.
Podniosła się mrużąc oczy i poczuła kujący ból w brzuchu, ale nie był on bynajmniej spowodowany dźgnięciami.
Rozejrzała się dookoła.
-Wariatka!- wyrzucił półnagi  chłopak wychodzący z pokoju.
Trzaśnięcie drzwiami spowodowało   zderzenie z rychłą rzeczywistością.

To wszystko sen, jak zwykle piękniejszy od rzeczywistości. Gdyby chociaż raz sen był od niej gorszy. Przynajmniej wtedy po przebudzeniu ucieszyła by się, że znajduje się tu, a nie w tamtym koszmarze. Chyba nic nie było gorsze od chwili obecnej.
Siedziała teraz na ziemi przy sporym łóżku próbując pozbierać myśli.
Na sobie miała zwiewną lekko przeźroczystą spódniczkę i nic poza tym.
Pokój na który aktualnie patrzyła był mały. Był jak schowek w porównaniu do pałacowych komnat. W owym pokoju znajdowało się jedynie dwuosobowe łóżko, obok niego coś w stylu nocnej szafki, a do pokoju światło wpuszczało jedno okno znajdujące się po prawiej stronie łóżka. W pomieszczeniu dominowała czerwień i czerń.

Na szafce przy łóżku leżał mały stosik pogniecionych banknotów.
Czyżby zapłata za „upojną" noc? Przymknęła oczy, i po głębszym wdechu podniosła się z klęczek.
Zabrała pieniądze, wyprostowała i wepchnęła w szparę między cienką spódniczką, a jej ciałem.
Wyszła z pokoju w nadziei, że spokojnie uda się jej dotrzeć do łazienki. Niedoczekanie.

-Kami?!- wybrzmiał donośny głos- dlaczego tak długo?!
-Zasnęliśmy... - odpowiedziała wciąż zaspana. Kobieta pełniąc role burdel mamy odgarnęła włosy z czoła śpiącej królewny.
-Nie płacą ci za spanie. Masz być dla nich jak bogini, jak istota godna każdej sumy, jak ( księżniczka?)-
Pomyślała, ale myśl ta uleciała wraz z pociągnięciem za rękę.
- Idż, umyj się.- Rozkazała Jane.
Była ona wysoka i miała rude włosy.
Kami jak i jej koleżanki po fachu nie przepadały za nią. Jane była perfekcjonistka, nie lubiła bałaganu i zawsze musiała dopinać wszystko na ostatni guzik. Nie są to złe cechy, ale w takich przybytkach jak ten były one rzadko spotykane.

Po wejściu do łazienki Kami zmyła z twarzy wczorajszy makijaż i oddała się toaletowej rutynie. Zza nie domykających się drzwi słyszała pośpieszające uwagi Jane głoszące, że dziś przyjadą młodzi z wojska wiec będą miały sporo roboty.

Dziewczyny nie lubiły takich dni.
Jane była wtedy surowa, a one bardzo zmęczone. Pocieszał je fakt, że zarobki z tego dnia pozwalały im na kupno nowych ubrań, kosmetyków, a także na spłacenie czynszu.
Tylko po co? Rozmyślała Kami. Żeby tu zostać, żeby mieć więcej klientów? I tak do śmierci?
Błędne koło.....

Przetarła twarz ręcznikiem uśmiechnęła się do siebie w nadziei, że choć trochę podniesie ją to na duchu. Wyszła z łazienki.
Zeszła na dół gdzie wszystkie dziewczyny wycierały stoliki i przesuwały krzesła rozmawiając i śmiejąc się głośno.
Podczas gdy już prawie była na dole dostrzegła ją Arnne.

- Kami! Kotku choć do nas!
Zeszła ze schodów uśmiechając się tym razem naprawdę i podbiegła do dziewczyn. Uwielbiała je, a najbardziej Arnne. Choć większość tutejszych dziewczyn nie grzeszyła inteligencją ona nią emanowała. Zdawała bo się, że jej obecność nadaje poziom konwersacji. To dziwne...

- Co to za ogier ci się wczoraj trafił hmm?? Dopiero co widziałam jak wychodził. Ile dał ci za całą noc kochanie?-
Arnne była popielatą blondynką o jasnej cerze i zielonych oczach. Była piękna, choć makijaż zasłaniał jej piegi, wstydziła się ich choć dodawały tylko uroku.
- Zasnęliśmy. -uśmiechnęła się niby nieśmiałe. - co miałam zrobić?- wzruszyła ramionami.
- Ja bym wmówiła mu pare godzin, zawsze większa kasa no nie?
-Wyszedł zanim wstałam, na stoliku zastałam jedynie połowę ceny.
-Dobrze, że chociaż tyle- wymamrotała Arnne i klepnęła Kami w tyłek.

-Choć mam do ciebie prośbę.-
Dziewczyny odeszły od grupki przy stole i stanęły przy barku. - Słuchaj, mam pierwszą zmianę, a umówiłam się z krawcową, że przyjdę po tą nową spódniczkę dziś rano. Dasz rade mnie zastąpić?
- Nie możesz porozmawiać z Jane? Niech wetknie kogoś na zastępstwo.
- Nie.... wiesz jaka ona jest w takie dni jak ten. Jeszcze w ogóle zabroni mi wyjść.
-Dobra- odparła Kami rozpinając górny guzik koszuli- ale wisisz mi drinka.

- Alec! - krzyknęła Arnne- to co zwykle!
-Tak jest!- odparł starszy facet zza lady.
Arnne uśmiechnęła się, pocałowała Kami w policzek i wyszła z budynku.

Przechyliła kieliszek i podeszła do grupki koleżanek czekających na pierwszą zmianę.
Jane podbiegła do nich.
- Wszystko gotowe? Zaraz tu będą!
- Jasne! Łóżka pościelone i lekcje odrobione. Odpowiedziała jedna z dziewczyn, a reszta roześmiała się.

Jane uśmiechnęła się mrużąc oczy i wyszła powitać gości.

KamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz